Tyszanin Marek Jarocki, powołując się na konstytucję, złożył pozew do Sądu Okręgowego w Warszawie, pozywając dwie instytucje państwowe za naruszenie jego prawa do ochrony swojego zdrowia. W mniemaniu tyszanina organizacja wyborów 10 maja jest nielegalna i pogwałca jego prawa.
Marek Jarocki przedstawia się jako wykładowca logistyki na jednej ze śląskich uczelni oraz dyrektor firmy transportowej działającej na terenie całej Europy. O tyskim przedsiębiorcy zrobiło się głośno w 2017 r. kiedy to pozwał Trybunał Konstytucyjny, dopatrując się wątpliwej legalności wyboru ówczesnej prezes TK. Później, bo w 2019 r., pozwał Wojewódzki Inspektorat Transportu Drogowego w Katowicach i domagał się wyłączenia odcinkowego pomiaru prędkości na DK11. Jego zdaniem fotografowanie każdego, a nie tylko łamiącego przepisy, kierowcy „narusza dobra osobiste, prawo do prywatności i ochrony wizerunku”. To nie jego jedyne interwencje, można je liczyć w dziesiątkach.
Tym razem Jarocki w swoim pozwie wskazuje na to, że każdy ma prawo do ochrony swojego życia, z czym kolidują wybory 10 maja. – Jestem wyborcą, który mieszka w Tychach, mieście gdzie funkcjonuje jednoimienny szpital zakaźny. Jestem przerażony panującą aktualnie sytuacją globalnej epidemii. Zagrożenie zdrowotne jest olbrzymie. W rozumieniu prawa dobrami osobistymi są m.in. zdrowie i życie i każdy ma prawo do ich ochrony. Jeżeli ktoś narusza te prawa, może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej lub w postępowaniu cywilnym. Moje prawa naruszył Marszałek Sejmu, który wyznacza termin wyborów oraz Państwowa Komisja Wyborcza przeprowadzająca wybory, wyznaczając ich termin na 10 maja w czasie szerzącej się pandemii. Stosowny pozew złożyłem w Sądzie Okręgowym w Warszawie – mówi Marek Jarocki. Tyszanin wniósł o zakazanie przeprowadzenia wyborów 10 maja i wyznaczenie terminu na „90 dni od dnia zakończenia stanu epidemii, o którym mowa w Rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 20 marca 2020 r. w sprawie ogłoszenia na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej stanu epidemii”.
Jarocki zaznacza również, że w uzasadnieniu wyroku z dnia 23 lutego 2010 r. wydanym pod Sygn. Akt P 20/09 Trybunał Konstytucyjny orzekł, że „W razie wątpliwości co do zakresu poszczególnych terminów konstytucyjnych, ustalając ich znaczenie, należy brać jako punkt wyjścia ich zwykłe rozumienie w języku literackim”. – Skoro tak, to przepisy konstytucji dotyczące stanów nadzwyczajnych rozumieć należy tak jak w języku literackim. Słownik języka polskiego definiuje nadzwyczajność jako stan wybijający się ponad przeciętność lub bardzo rzadko się zdarzający lub spowodowany szczególnymi okolicznościami lub nieprzewidziany. Zatem mamy stan nadzwyczajny w myśl konstytucji. Mówi ona, że stanem nadzwyczajnym jest sytuacja, gdy następuje ograniczenie wolności i prawa człowieka i obywatela. Minister Zdrowia Rozporządzeniem Ministra Zdrowia dnia 20 marca 2020 r. w sprawie stanu epidemii na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej ogłosił takie ograniczenia, a wiec stan nadzwyczajny, o którym mowa w konstytucji. A konstytucja jasno instruuje, że „W czasie stanu nadzwyczajnego oraz w ciągu 90 dni po jego zakończeniu nie może być skrócona kadencja Sejmu, przeprowadzane referendum ogólnokrajowe, nie mogą być przeprowadzane wybory do Sejmu, Senatu” – argumentuje Marek Jarocki. Jak się dowiedzieliśmy, sprawie został nadany bieg. Poinformujemy w przyszłości jak się ona zakończyła.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS