A A+ A++

kuchenne nowości

Trzy dekady temu termin “kuroniówka”, znał każdy. Dziś trochę zapomniane już określenie idei dzielenia się jedzeniem, staje się znów aktualne. Bo ludzie znów są w potrzebie. O pięknej akcji przygotowywania jedzenia dla pracowników służby zdrowia rozmawiamy z wybitnym kucharzem, a jednocześnie wnukiem Jacka Kuronia, twórcy słynnej “kuroniówki”, Jakubem Kuroniem.

Podziel się

Jakub Kuroń wspiera pracowników służby zdrowia

Jakub Kuroń wspiera pracowników służby zdrowia (Archiwum prywatne)

d28bymz

Magdalena Bukowska: Kuba, nie mogę nie zacząć od słów uznania dla ciebie za przepiękną akcję pomocy dla lekarzy. Nie czekałeś na wytyczne, zawiązanie się jakichś akcji, tylko od razu ruszyłeś na pomoc.
Jakub Kuroń: Dziękuję, ale to nie tylko ja. Firma Kuroniowie Diety, którą prowadzę z mamą i siostrą, ale także Fundacja Kuroniówka, którą dawno temu powołaliśmy do życia, prowadzą tę akcję razem. Fakt, że sytuacja na rynku gastronomicznym jest bardzo trudna i wielu przedsiębiorców, my także, odczuwa już teraz bardzo silnie skutki pandemii. Z drugiej strony karmienie ludzi to nie tylko nasza praca, to pasja, poczucie, że w ten sposób jakoś im pomagamy, poprawiamy nastrój.

Dotyczy to zarówno gości w restauracji, naszych bliskich w domach, ale dziś także pracowników służby zdrowia, którzy powinni czuć, że nie są sami w walce o życie i zdrowie tysięcy ludzi. Wiele osób stara się pomagać, jak może i jak potrafi. My potrafimy gotować, a jedzenie zawsze jest potrzebne, zwłaszcza jedzenie zorganizowane, w różnych formach, różnych wersjach kalorycznych, dietach. Dlatego wybraliśmy taką, a nie inną formę wsparcia.

Zobacz też: Jak przygotować jajka, by były najzdrowsze

Wspomniałeś o różnych dietach i kalorycznościach. Czy to znaczy, że przygotowujecie różne dania dla szpitali?
Tak. Oczywiście nie mamy możliwości, by zbierać dokładny wywiad, który lekarz czy pielęgniarka nie je mięsa, czy jest na diecie bezglutenowej, ale mając spore doświadczenie w żywieniu zbiorowym, wiemy, jak mniej więcej kształtuje się ten rozkład w całym społeczeństwie i przygotowujemy bardzo różne menu. Są dania niskokaloryczne, wegetariańskie, wegańskie czy posiłki wykluczeniowe np. dla osób, które nie jedzą glutenu.

Archiwum prywatne

Podziel się

W pierwszym momencie przeznaczyliście na ten projekt 50 tysięcy zł. Teraz prowadzicie zbiórkę, ale też Fundacja Kuroniówka dokłada kolejne sumy, żeby pomagać dalej. Nazwa zobowiązuje?
Oczywiście. Dziś to słowo jest trochę zapomniane albo kojarzone z pójściem na zasiłek, ale na początku “kuroniówka” miała inne znaczenie. Określano nią tak zupę, którą dziadek serwował w czasie transformacji ustrojowej. Szybko zauważył, że wiele osób nie odnajduje się w zmieniającej się rzeczywistości, dlatego postanowił dzielić się jedzeniem. Chodziło o samą ideę — jedna miska, wspólny posiłek. Razem jemy, pomagamy sobie, wspieramy osoby mniej zaradne, zagubione.

Samo wydawanie tej zupy to nie był jakiś ciąg wydarzeń. Chodziło o symbol, ten wspólny garnek, z którego wszyscy mogą czerpać, żeby nikt nie czuł się wykluczony. Oczywiście ten symbol miał swój namacalny obraz. Jeśli dobrze pamiętam, to była grochówka, rozdawana z wielkiego gara na Placu Zamkowym albo przy Dworcu Centralnym.

d28bymz

W gotowaniu dziadkowi pomagał tata, który był kucharzem (Maciej Kuroń — przyp. red.), bo dziadek gotować zdecydowanie nie umiał (śmiech). Umiał za to tworzyć piękne idee i zarażać nimi ludzi. Właśnie dlatego jak zakładaliśmy fundację, nie musieliśmy szukać nazwy zbyt długo. Kuroniówka wydawała się idealnym słowem, doskonale opisującym to, co chcemy robić.

Archiwum prywatne

Podziel się

Podejrzewam, że nigdy nie braliście pod uwagę, że kiedyś znajdziecie się w sytuacji, kiedy ta pomoc będzie aż tak potrzebna i to na taką skalę?
Właśnie dlatego apelujemy do ludzi o wsparcie. Fundacja zbierała środki od dawna. Pracujemy na różnych eventach, pokazach, robimy szkolenia, za które dostajemy pieniądze i te środki przeznaczamy właśnie na działanie Kuroniówki. W tej chwili skala tej pomocy jest jednak znacznie większa niż kiedykolwiek, mogliśmy zakładać, a nasze restauracje, jak wszystkie inne, nie przynoszą zysków.

Jednak tysiące ludzi, którzy sami znaleźli się w trudnej sytuacji, starają się pomagać i dzięki ich wsparciu, możemy działać dalej. W tej krytycznej sytuacji, jak nigdy wcześniej, mam poczucie, że my jako ludzie, jako społeczeństwo, naprawdę pięknie zdajemy egzamin z takiej wzajemnej solidarności, a ja czuję się dumny, że mogę choć na małą skalę w tym uczestniczyć.

Dostarczanie posiłków do szpitali to z jednej strony bardzo konkretna i wymierna pomoc. Wiadomo, że ludzie zwyczajnie muszą jeść, żeby mieć siłę do pracy. Z drugiej jednak strony jedzenie to coś więcej…
Metafizyka jedzenia? Zdecydowanie się zgadzam. Dla mnie posiłek zawsze był czymś więcej niż zbiorem kalorii, składników odżywczych, czy nawet smaków. To komunikat, sposób na wyrażenie uczuć. Karmiąc drugą osobę, pokazujemy, że o nią dbamy, że jest dla nas ważna, że ją kochamy. Najlepiej widać to w domu, gdy gotujemy dla bliskich, dla rodziny. Ale w restauracji, czy teraz przygotowując posiłki dla personelu medycznego, robimy to z taką samą intencją. Nie chcemy tylko zaspokoić czyjegoś głodu. Chcemy dzielić się jedzeniem, by okazać solidarność i wsparcie. Tak jak robił to mój dziadek.

Wspomniałeś o gotowaniu w domu. Jesteśmy w sytuacji, gdy wielu z nas zostało w tych domach zamkniętych, co rodzi wiele napięć i konfliktów. Czy myślisz, że wspólne gotowanie może być sposobem na obniżenie poziomu stresu w rodzinie?
Jasne. Jeśli cała ta tragiczna sytuacja, ma jakiekolwiek pozytywy, to dla mnie jest nim właśnie możliwość spędzania czasu z bliskimi. Zdaję sobie jednak sprawy, że stała obecność wszystkich członków rodziny na niewielkiej powierzchni może być trudna. Dla mnie to jednak przestrzeń, w której mamy do wykonania wielką pracę w budowaniu fajnych, ciepłych relacji i myślę, że kuchnia może nam w tym bardzo pomóc.

Zwłaszcza jeśli, skazani na swoją stałą obecność i odcięci od bodźców zewnętrznych, odkryjemy, że nie bardzo wiemy co wspólnie robić, czy o czym ze sobą rozmawiać. Gotowanie jest takim spoiwem, czymś, co łączy i pozwala budować. Zawsze powtarzałem, a szczególnie od czasu, gdy na świat przyszły moje dzieci, że wspólne przygotowywanie jedzenia, uczenie dzieci gotowania, to najpiękniejszy i zarazem najprostszy sposób na zacieśnianie więzi.

Masz jakieś podpowiedzi, jakie dania nadają się do tego celu najlepiej?
Wszystkie się nadają. Ale faktycznie są potrawy jakby stworzone do rodzinnego przygotowywania.

Na przykład?
Pierogi. Cudownie symboliczna, świąteczna potrawa, która fantastycznie zaangażuje całą rodzinę. Ktoś robi ciasto, ktoś przygotowuje farsz, ktoś zasmażkę. Jedna osoba wykrawa ciasto, inna nakłada nadzienie, zawija…

Wiele różnych czynności, o bardzo różnym stopniu trudności, co pozwala zaangażować do pomocy także małe dzieci. Niby każdy z nas robi coś innego, działa na “swoim odcinku”, ale wszyscy pracujemy na wspólny efekt, przy okazji rozmawiając, żartując, odrywając się od problemów dnia codziennego. Moim zdaniem pierogi świetnie wpisują się w metafizykę kuchni.

A poza pierogami?
Naleśniki. Tu też mamy wiele czynności, które łato jest rozdzielić między członków rodziny, szczególnie jeśli poszalejemy z nadzieniami, albo formą i przygotujemy np. naleśnikowy tort. Poza tym to takie danie, które zawsze poprawia ludziom humor.

Świetna jest też pizza. Kręcenie placków to zawsze okazja do wspólnego śmiechu, a wybór dodatków daje nam nieograniczone możliwości tworzenia. Każdy z nas może przygotować swoją pizzę albo metodą przekonywania i przekomarzania dochodzimy do kompromisu i tworzymy jedno danie dla całej rodziny.

d28bymz

Nie martwmy się, jednak jeśli mączne dania nam nie leżą. Zwykła zupa i każda inna potrawa, nawet kanapki na śniadanie, dają nam ogromne pole do popisu. A co najważniejsze wspólnie przygotowany posiłek smakuje wyjątkowo, bo wszyscy włożyli w danie serce. A tego smaku nie da się podrobić.

Chcesz się pochwalić swoimi kulinarnymi osiągnięciami? Masz ciekawy przepis? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

d28bymz

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCzy smog podczas epidemii znika? Tak, ale nie w Polsce…
Następny artykułAkcja #ko-zdrowienia, czyli zostań w domu, wyślij „e-widokówkę”