autor: Jakub Mirowski
Miłośnik gier dla jednego gracza – niby przez lepszy klimat, ale tak naprawdę jest słaby w multi.
Osiągnięcia mogą być łatwe, trudne, zabawne – ale powinny raczej budzić dumę niż zażenowanie. A jednak znaleźliśmy siedem osiągnięć z popularnych gier, które pozostawiły po sobie niesmak zamiast zadowolenia z siebie.
Osiągnięcia na stałe wpisały się w specyfikę dzisiejszej interaktywnej rozrywki. Ba, dla niektórych polowanie na kolejne „platyny” stało się sensem istnienia (mamy nawet taki przypadek w redakcji – nie powiem, o kogo chodzi, ale jego ksywa zaczyna się na U, a kończy na V). W końcu część z nich wpada naturalnie – powiedzmy przy pierwszym z wielu, naprawdę wielu zgonów w Dark Souls II – by zdobyć inne trzeba się jednak namęczyć. Niektóre zmuszają do wprost absurdalnego wysiłku: jedno z osiągnięć w Mortal Kombat wymaga grania przez dobę każdą z ponad 20 dostępnych postaci, zaś Rock Band 2 nagradza nas za koncertowanie nieustannie przez sześć i pół godziny bez pauzy i zawalenia któregokolwiek z utworów. Ale to bynajmniej nie najgorszy rodzaj trofeów, jakimi raczą nas deweloperzy.
Żadna „platyna” nie powinna wymagać siedzenia przy konsoli przez cały miesiąc.
Zdecydowanie bardziej zapamiętujemy te osiągnięcia, które nie wymagają zazwyczaj szczególnych umiejętności, za to wzbudzają w nas owe specyficzne ciarki wstydu. Takie, które w założeniu miały być zabawne, a okazały się żenujące. Takie, które zdobywamy dopiero wtedy, gdy odpowiednio wiele razy zajrzymy w dekolt jakiejś bohaterce lub zamordujemy odpowiednią liczbę Bogu ducha winnych osób. Pal sześć, gdy angażujemy się w takie aktywności z własnej inicjatywy – w wirtualnym świecie każdy ma swoje standardy, nie oceniamy – ale kiedy deweloperzy otwarcie nakłaniają do bezmyślnej przemocy, mordowania zwierząt dla zabawy czy przedmiotowego traktowania kobiet, coś jest nie tak. Mocno zawstydzeni przypominamy zatem siedem osiągnięć, które były o tyle trudne, że wymagały nie wyjątkowych umiejętności, tylko zrobienia czegoś, co nie okazało się ani szczególnie ciekawe, ani nawet zabawne.
Bądź zboczeńcem dla trofeum w grze NieR: Automata
- Nazwa osiągnięcia: What Are You Doing?
- Opis: odkryj sekret 2B dziesięć razy
Niezwykły to twór – NieR: Automata. Pomimo pewnej nieprzystępności dla zachodniego odbiorcy mnóstwo graczy z Europy i Ameryki Północnej przekonało się do tej dziwnej wizji przyszłości Ziemi opanowanej wyłącznie przez roboty. A jednocześnie nie jest to przecież dystopiczne science fiction – produkcji Platinum Games bliżej już do naszpikowanego akcją traktatu filozoficznego, zadającego pytania o wartości takie jak rodzina czy religia, przedstawione w krzywym zwierciadle naśladującej ludzkie zachowania i dramaty sztucznej inteligencji. Nawet jeśli to niekoniecznie Wasze klimaty, nie da się ukryć, że NieR: Automata to trudny do wytrącenia argument, iż interaktywna rozrywka ma papiery na bycie dojrzałym i rozwijającym medium.
2B ze względu na swój powab stała się tak popularna, że dziś bez problemu możecie kupić np. poduszki z jej roznegliżowaną sylwetką.
Dziwne więc, że w tak ambitnym w swoim przesłaniu dziele znalazło się osiągnięcie o nazwie „What Are You Doing?”. Aby je otrzymać, musimy zajrzeć pod spódniczkę naszej bohaterki, 2B – i to aż dziesięć razy. I nie może to być przypadkowe przestawienie kamery – podglądnięcie liczy się dopiero wtedy, gdy będziemy wpatrywać się w majtki sterowanej przez nas postaci aż do momentu, w którym ta zdenerwuje się i odgoni nas ręką. Powtórzcie to dziesięciokrotnie i zaliczycie kolejne osiągnięcie – wraz ze smutnym zderzeniem się z faktem, że właśnie spędziliście dwie minuty na zerkaniu na bieliznę swojego awatara. Według danych ze Steama znajdziecie się wówczas w doborowym towarzystwie 12,5% graczy, którzy w grze traktującej o naturze człowieczeństwa postanowili zajrzeć 2B pod spódniczkę. Dziesięć. Razy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS