Korespondencję między Andrzejem Wajdą a Olgą Tokarczuk zredagował historyk kina Tadeusz Lubelski. W „Zeszytach Literackich” zwrócił on uwagę na to, że jeszcze w okresie tzw. Szkoły Polskiej Wajda szukał kontaktu z młodymi zdolnymi pisarzami, którzy byli mu niezbędni do tworzenia filmowych fabuł. Reżyser miał też świadomość, że najlepiej pracować nad kilka projektami naraz, bo nigdy nie wiadomo, który z nich uda się zrealizować.
– Z projektów niezrealizowanych większość porzucał, niektórych jednak żałował, więc do tych wracał co jakiś czas – a nuż uda się następnym razem? – pyta retorycznie Lubelski. I dodaje, że takiego trybu nauczyło Wajdę zwłaszcza doświadczenie z filmem „Popiół i diament”.
To nawiązanie kontaktu z pisarzem Jerzym Andrzejewskim doprowadziły do powstania tego filmu, który Wajda uważał za jeden ze swoich najważniejszych. – Potem przez całe życie tęsknił za twórczym porozumieniem, jakie uzyskał z Andrzejewskim w toku tamtej współpracy i wciąż na nowo go poszukiwał – wyjaśnia Lubelski.
CZYTAJ TEŻ: ANDRZEJ WAJDA MIAŁ ZROBIĆ FILM O WROCŁAWSKIEJ ZARAZIE
W trakcie pracy w archiwum Andrzeja Wajdy, historyk kina natknął się na jeden z rozdziałów „Notesów” autorstwa tego reżysera . – Olga Tokarczuk nie mogła jeszcze figurować na liście kandydatów do Nobla, kiedy w latach 90. reżyser nawiązał z nią kontakt. Ale Wajda umiał wyczuwać talent; już w pierwszym akapicie pierwszego listu jego adresatka zestawiona zostaje z Andrzejewskim – podkreśla filmoznawca.
Słynny filmowiec zdecydował się nawiązać kontakt z Tokarczuk z myślą o jednym z jego niezrealizowanych projektów, do których często wracał, czyli filmu o Fryderyku Chopinie. – Jeszcze w latach 70., jako szef Zespołu „X”, Wajda starał się uruchomić plan cyklu filmów telewizyjnych, z których każdy – autorstwa innego pisarza i z innym wykonawcą głównej roli – przedstawiałby inny okres życia muzyka – wspomina Lubelski. Nie udało się to, Wajda zaczął więć myśleć o zrealizowaniu własnego filmu o światowej sławy kompozytorze. – Zaczął gromadzić materiały wokół tematu spotkania Eugène’a Delacroix z parą Chopin-George Sand. Delacroix początkowo malował ich oboje, a kiedy się zorientował, że się rozstają, przeciął obraz na pół. Ukończony portret kompozytora jest dziś sławnym obrazem, a szkic pisarki pozostaje w zapomnieniu – powiedział historyk kina.
Początek korespondencji
Andrzej Wajda w 1998 roku rozpoczął korespondencję z Olgą Tokarczuk, która poczuła się wyróżniona tym, że ten reżyser chciał się z nią podzielić projektem tak bliskim jego sercu. Temat filmu wydał jej się tajemniczy, rozbudzający wyobraźnie i budzący domysły. Wydał jej się świetnym materiałem na film, a najbardziej pociąga ją atmosfera Paryża tamtych lat i ducha, który panował wtedy na świecie. – Zdałam sobie też sprawę, jak bardzo schematyczne i szkolne mam wyobrażenia na temat Chopina. Dopiero drobna rzecz uświadomiła mi, jak mało – proszę wybaczyć to dziwaczne określenie – wiem zmysłowo na temat tamtego czasu. Chodzi mi o list Delacroix do przyjaciela z prośbą o zabranie fortepianu z pracowni. Ten maleńki szczegół sprawił, że zaczęłam myśleć o całej sprawie właśnie zmysłowo. Konkretni ludzie, przedmioty, zapachy, faktury materiału, jakieś potrawy, dźwięki… – napisała w liście do Wajdy Tokarczuk. I zapewniła go, że zajmie się tym projektem, niezależnie co z tego wyniknie.
Wajda nie dawał za wygraną
W kolejnym liście, wysłanym do długim milczeniu, wyznała jednak, że nie odważy się wziąć za temat Chopina, który wydał jej się za trudny. – Zmagałam się z esejem o „Lalce” Prusa i Paryż na zawsze już będzie mi się kojarzył z wędrówkami Wokulskiego. Literacko czuję się kompletnie wyczerpana po tej ostatniej powieści i chyba długo nic nie napiszę – wyznała przyszła noblistka.
Wajda nie dawał jednak za wygraną i kilkukrotnie spotkał się z Tokarczuk między ich kolejnymi twórczymi działaniami. Po wydaniu „Ostatnich historii” pisarka wyjechała na kilkumiesięczne stypendium do Niemiec, do nadbałtyckiego miasteczka Ahrenshoop. – Z przesłanej stamtąd do Wajdy widokówki wynika, że przywiozła tam z sobą (jednak) blok materiałów chopinowskich – podkreśla Lubelski.
– Wydaje mi się, że złapałam nitkę, na której można by zacząć prząść tę opowieść. O ile pan pozwoli, będę się meldowała co jakiś czas – napisała Tokarczuk.
– Dialog o Chopinie rwał się. Kiedy Wajda w swoim Notesie pod datą 16 kwietnia 2006 po raz kolejny podsumowywał swoje niezrealizowane projekty, zapisał: „Chopin – portret podwójny. Olga Tokarczuk odmówiła”. Ona zaś do swoich Biegunów włączyła 10-stronicową nowelkę-esej Serce Szopena (Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007, s. 351-361). Znalazł się tam akapit o zdjęciu przez męża Solange maski pośmiertnej muzyka. Zamykała dla siebie ten temat – napisał Lubelski na łamach „Zeszytów Literackich”.
W liście napisanym przez Tokarczuk 22 września 2005 na Gotlandii czytamy:
„Mam nadzieję, że jeszcze się Pan na mnie ze szczętem nie obraził – za milczenie, za moją oporność w tym rwanym naszym dialogu o Szopenie. Zachęcana przez Pana, wiele razy przymierzałam się do opowiadania, ale zawsze wynikają ni stąd ni zowąd jakieś inne pomysły, moje własne zobowiązania, w które wpadam i wolno się wygrzebuję”.
Scenariusz do „Tataraku”
Kiedy Andrzej Wajda ukończył prace nad „Katyniem”, w połowie 2007 roku rozpoczął intensywne przygotowania do ekranizacji „Tataraku” na podstawie prozy Jarosława Iwaszkiewicza, a do napisania scenariusza udało mu się namówić Tokarczuk, która wywiązała się z tej obietnicy.
W eksplikacji artystycznej Wajda napisał:
„Jednym z moich licznych grzechów śmiertelnych jest ten, że nie opowiedziałem przed laty tej historii Jarosławowi Iwaszkiewiczowi. Dziś zastępuje go Olga Tokarczuk własną wersją, która rymuje nadwiślańskie topielisko z anonimowością dzisiejszych blokowisk. Tym sposobem zbliżamy się do dziś, które kinowa widownia ogląda zawsze z największą ciekawością i łączymy opowieść Iwaszkiewicza z filmem powstającym na naszych oczach”.
W międzyczasie na raka płuc zmarł Edward Kłosiński – operator filmowy i mąż Krystyny Jandy, która przyniosła reżyserowi swoje notatki o śmierci męża i ofiarowała je filmowi. Na ich podstawie Wajda zaczął nanosić poprawki do scenariusza.
Gdy zaś Tokarczuk obejrzała „Tatarak”, to wyraziła swój podziw, ale uznała też, że w świetle zmian w scenariuszu straciła status jego współautorki i nie ma powodu umieszczać jej w czołówce. – Z jej pomysłów została Jankowska-Cieślak jako anioł śmierci i ślad postaci komornika w osobie przypadkowego kierowcy, który zabiera Jandę z mostu. Niby niemało. Ale Andrzej Wajda przychylił się do jej prośby – wyjaśnił Lubelski.
Co dalej?
Po latach, wspólnie z Agnieszką Holland, Tokarczuk napisała scenariusz do „Pokotu” na podstawie swojej książki „Prowadź swój pług przez kości umarłych”. Zapytana przeze mnie, czy napisałaby scenariusz filmu bądź serialu, odparła: „Byłoby to spore wyzwanie, ale myślę, ze tak, chętnie przyjęłabym takie zaproszenie”.
Niewykluczone, że noblistka powróci do scenopisarskiej współpracy z Holland. – Myślimy o tym, ale bardzo wstępnie. Nic konkretnego na razie – poza obopólną chęcią – nie mam do zakomunikowania – powiedziała nam reżyserka „Pokotu”.
CZYTAJ TEŻ: OLGA TOKARCZUK: “SZYKUJEMY SIĘ DO BITWY O NOWĄ RZECZYWISTOŚĆ”
Tagi: Olga Tokarczuk, Andrzej Wajda, Fryderyk Chopin, Tatarak, Krystyna Janda, Jarosław Iwaszkiewicz, film o Chopinie, katyń, popiół i diament, Jerzy Andrzejewski, Kanał, Agnieszka Holand
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS