Pod koniec stycznia odnotowano rekordowo niski poziom wód powierzchniowych, bo aż 60 stacji wodowskazowych — 12 proc. wszystkich, rejestrowało tzw. przepływ niżówkowy, wskazujący na suszę hydrologiczną. Wiadomo, że zimą śniegu było relatywnie mało. Wiosna, na razie, jest praktycznie bezdeszczowa — zgodnie z prognozą sezonową IMGW padać ma dopiero w maju, zdecydowanie za późno dla rolników. Należy nadmienić, iż sezon 2019/2020 był najcieplejszy od początku pomiarów meteorologicznych w Polsce. Prace mające przeciwdziałać skutkom suszy opóźnią się z powodu koronawirusa. Zaczeka m.in.: budowa systemów, które umożliwiają zatrzymywanie wody, gdy jest sucho, i jej odprowadzanie, gdy jest jej nadmiar. — specjaliści przygotowują plany retencji korytowej. Teraz jest to oczywiście utrudnione. Niemożliwe jest organizowanie spotkań terenowych — przyznaje rzecznik Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Sergiusz Kieruzel. Na razie susza rolnicza na mapie to kilka czerwonych kropek: w dorzeczach górnej i dolnej Wisły, ale sytuacja szybko może się zmienić, gdy będzie cieplej. Susza została przyćmiona przez walkę z pandemią.
Tymczasem, z problemem tym, mamy do czynienia już praktycznie w całej Polsce. Ekspert ostrzega, że jeśli susza się utrzyma i nie będzie opadów deszczu, to trzeba się przygotować na to, że sytuacja będzie dramatyczna — gleba nie jest przygotowana na zasiewy. W konsekwencji plony będą niskie, a ceny żywności drastycznie wzrosną. Kolejnym ważnym problemem wynikającym z suszy mogą stać się pożary lasów. Pilnie powinniśmy podjąć wszelkie możliwe działania, by starać się zatrzymać wodę. Powinniśmy też zastanowić się nad tym, aby już dziś zacząć mówić ludziom o bardziej gospodarnym korzystaniu z wody! Program Rozwoju Retencji powinien skutecznie usprawnić proces zarządzania wodą w Polsce, a także przeciwdziałać suszom i powodziom dlatego w Polsce potrzebny jest rozwój zarówno małej, średniej, jak i dużej retencji, jak również mikroretencji. Objętość zmagazynowanej wody w istniejących zbiornikach retencyjnych w Polsce wynosi około 4 mld m3, stanowi to niewiele ponad 6,5% objętości średniego rocznego odpływu. Natomiast, według szacunków, warunki fizyczno-geograficzne w naszym kraju stwarzają możliwość jej zmagazynowania do 15% średniego rocznego odpływu.
Należy podkreślić, iż zasoby wodne Polski są niewiele większe niż Egiptu, który uchodzi za kraj pustynny. W porównaniu z innymi krajami w Europie jesteśmy na przedostatnim miejscu. Coraz silniej odczuwane zmiany klimatu skutkujące ekstremalnymi zjawiskami hydrologicznymi, takimi jak powódź i susza, wymagają spójnych i dobrze przemyślanych rozwiązań, ułatwiających przystosowanie. Jednym z nich jest niewątpliwie, niedocenione dotychczas, retencjonowanie wody. W ostatnich latach deficyt wody i związane z nim zjawisko suszy nasiliły się — wynika to zarówno z nasilającej się antropopresji, jak i zmian klimatu. Powszechny proces urbanizacji i towarzyszące mu uszczelnianie powierzchni biologicznie czynnych w obszarze zlewni przyczynią się do niekorzystnej zmiany bilansu zasobów wodnych.
Nie tylko problem suszy ulega nasileniu. Skutki powodzi i susz można zmniejszyć poprzez zwiększenie pojemności retencyjnej zlewni rzek, co będzie miało również pozytywny wpływ na stan gleb oraz ekosystemów wodnych i od wód zależnych. Sytuacja, która miała miejsce w 2015 i 2018 roku, dobitnie pokazała, że zasoby wodne w Polsce są niewystarczające, a jej konsekwencje odczuwalne były nie tylko przez wiele gałęzi gospodarki, ale również przez środowisko naturalne. Zwiększenie potencjalnych warunków dla retencjonowania wód, czyli systemowej zdolność do gromadzenia zasobów wodnych i przetrzymywania ich przez dłuższy czas w środowisku biotycznym i abiotycznym, jest optymalnym działaniem adaptacyjnym do skutków zmian klimatu oraz mitygującym te zmiany.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS