– Wynik testu był pozytywny i od zeszłego tygodnia przestrzegam wszystkich reguł związanych z trzymaniem dystansu od społeczeństwa. Symptomy pojawiły się u mnie kilka dni temu, poddałem się testowi i właśnie dostałem wyniki – mówił Underwood na Instagramie, gdzie śledzi go 2 mln osób.
Choć mówi się o tym, że młode osoby na ogół przechodzą chorobę łagodnie, zdarza się, że wirus intensywnie atakuje nawet zdrowy organizm. Underwood wyjawił, że w jego przypadku objawy okazały się bardziej uciążliwe, niż przypuszczał.
“Kaszel, nocne pocenie i krótki oddech. Oddychanie jest wyzwaniem, czuję się, jakbym miał do dyspozycji tylko 20 proc. swoich płuc. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak czują się teraz ludzie z chorobami towarzyszącymi” – pisze gwiazdor “Kawalera do wzięcia”.
W tym samym wpisie wyjawił, że poczuł się lepiej. Teraz wyznał, co jego zdaniem mu pomogło. Jak podaje portal „Page Six” celebryta chwali się, że poddał się dość kontrowersyjnej terapii. Nie wyjawił, jakie konkretnie leki przyjmował. Kontrowersja, która dotyczy medykamentów, wiąże się z… Donaldem Trumpem. Prezydent USA miał podobno promować jeden z antybiotyków i jeden z leków ma malarię, które miały się okazać pomocne w walce z wirusem. Sęk w tym, że robił to, zanim użycie leków zostało zautoryzowane przez odpowiednie służby.
Niemniej, Underwood twierdzi, że mu pomogły. W rozmowie z Marią Menounos, prowadzącą podcast “Better Together” wyjawił, że dzięki lekom gorączka “niemal od razu mu ustąpiła”. – Dostałem je od razu, jeszcze przed autoryzacją – stwierdził. – Poczułem się lepiej w pięć dni. To była ulga – dodał. Celebryta przyznał jednak, że fakt, iż mówił o kuracji otwarcie, spotkał się też z negatywnymi reakcjami. – Starałem się szczerze opowiedzieć o leczeniu, ale spadło na mnie sporo hejtu, za promowanie niezaakceptowanych leków. Niemniej, to właśnie one uratowały mi życie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS