A A+ A++

Do tragicznego zdarzenia doszło w środę przed godz. 17 na jednym ze skrzyżowań w Goczłkowicach-Zdroju. Kierowca samochodu ciężarowego zatrzymał się przed sygnalizatorem, na którym zapaliło się czerwone światło. 

“Świadkowie nie rozpoczęli reanimacji”

Kiedy auto niespodziewanie zaczęło toczyć się do tyłu, świadek zdarzenia zorientował się, że coś musiało się stać. Wspiął się do kabiny ciężarówki i ją zatrzymał. Jednak ani on, ani inni świadkowie nie udzielili 37-letniemu kierowcy pomocy. 

– Nie rozpoczęli reanimacji z obawy przed zakażeniem koronawirusem – napisał lokalny portal bielsko.info powołując się informację jednego z czytelników.  

ZOBACZ: Promy tykającą bombą z koronawirusem – alarmują kierowcy tirów

Pierwszej pomocy choremu kierowcy udzielili dopiero ratownicy ze śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który przybył na miejsce po kilku minutach. W tym samym czasie dojechała karetka pogotowia.

Blisko godzinna akcja ratunkowa 

Okazało się, że u 37-latka doszło do nagłego zatrzymanie krążenia. Akcję ratunkową oba zespoły ratownicze prowadziły przez blisko godzinę. Kierowca ciężarówki jednak zmarł.  

Policja przeprowadziła niezbędne czynności śledcze. Powiadomiono również prokuraturę.

Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo…

grz/luq/ bielsko.info, polsatnews.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSzpitale dostały pieniądze z budżetu województwa. Na liście placówki z Sokółki i Dąbrowy Białostockiej
Następny artykułGórnik z kopalni Sośnica zakażony koronawirusem; 13 osób w kwarantannie