Dziś mija dokładnie 10 lat od czasu katastrofy rządowego samolotu Tu-154 z prezydentem Lechem Kaczyńskim i wieloma innymi przedstawicielami państwa polskiego na pokładzie.
10 IV 2010 roku mieli oni wziąć udział w uroczystościach ku czci polskich oficerów pomordowanych przez NKWD w Katyniu. Samolot Tupolew 154 (w skrócie Tu-154) wyleciał rano z lotniska w Warszawie. Na miejscu warunki atmosferyczne były trudne. W związku z tym piloci podjęli decyzję, by odlecieć. Po wydaniu komendy „Odchodzimy” z niewiadomych powodów samolot zamiast odlecieć rozbił się. Wszyscy obecni na pokładzie – obsługa i pasażerowie (w sumie 96 osób) – zginęli. Do dziś nie wiadomo do końca, co właściwie się stało.
W katastrofie smoleńskiej zginął urzędujący prezydent Lech Kaczyński, jego żona Maria, były prezydent na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, dwaj wicemarszałkowie Sejmu (Krzysztof Putra i Jerzy Szmajdziński), wicemarszałek Senatu – Krystyna Bochenek, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego – generał Franciszek Gągor, dowódcy wszystkich czterech rodzajów wojsk (wojsk lądowych – gen. dyw. Tadeusz Buk, sił powietrznych – gen. broni Andrzej Błasik, marynarki wojennej – wiceadm. Andrzej Karweta, wojsk specjalnych – gen. Włodzimierz Potasiński), prezes Instytutu Pamięci Narodowej – Janusz Kurtyka, prezes Narodowego Banku Polskiego – Sławomir Skrzypek, Władysław Stasiak – szef Kancelarii Prezydenta, Aleksander Szczygło – szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, przedstawiciele stowarzyszeń zrzeszających rodziny ofiar zbrodni katyńskiej (n. p. Bożena Mamontowicz-Łojek) oraz innych organizacji (n. p. prezes Naczelnej Rady Adwokackiej – Joanna Agacka-Indecka) oraz inne osoby towarzyszące, no i oczywiście obsługa samolotu.
Zdarzenie wywołało wielki szok w społeczeństwie. Było to zdarzenie praktycznie bezprecedensowe w dziejach nie tylko Polski, ale też świata. Można by ewentualnie wymienić katastrofy rządowego samolotu z Samorą Machelem, prezydentem Mozambiku, oraz innymi wysokim urzędnikami tego państwa, jaka miejsce w 1987 roku na terenie RPA. W tamtym wypadku poza prezydentem nie było aż tylu ważnych osób.
To poruszenie wywołało masowe gromadzenie się i palenie zniczy w miejscach mogących się kojarzyć z ofiarami katastrofy, np. gmachami oddziałów kierowanych przez nich instytucji. To była prawdziwa narodowa żałoba.
Z czasem, gdy życie zaczęło wracać do normalnego toru, zaczęły też pojawiać się negatywne, a z czasem bardzo negatywne emocje. Powodów jest kilka. Pierwszym jest sama ostrość sporu politycznego, który istniał już wcześniej i bynajmniej nie zanikł. Drugim powodem były medialne manipulacje. Zaczęto wbrew faktom fałszywie oskarżać o spowodowanie katastrofy… jej ofiary. Trzecim powodem były kontrowersje wokół samego wyjaśniania katastrofy. Wiele powiedziano i napisano o postępowaniu obu rządów – polskiego i rosyjskiego. Wskazywano nieścisłości czy wręcz zafałszowania w oficjalnych wersjach. Szczytem był raport t.zw. Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, który wbrew nazwie w praktyce był instytucją zdominowaną przez Rosjan, i który oficjalnie powtórzył medialne kłamstwa obciążające ofiary.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS