A A+ A++

Niemal dwa lata temu poczyniłam skromy, przekrojowy test dziewięciu par sportowych słuchawek Bluetooth. Wśród nich, moim najtańszym faworytem okazał się wówczas model Huawei AM61, który po testach postanowiłam kupić sobie do celów prywatnych (i w których to biegam do dziś). Dobre wrażenie zrobiły na mnie również słuchawki Creative Outlier Sports, ale chyba najlepiej wspominam konstrukcję Samsung Gear IconX. Pchełki były przede wszystkim ultrawygodne, co w połączeniu z moimi koślawymi uszami nieczęsto ma miejsce. Nic więc dziwnego, że również najnowszy model prawdziwie bezprzewodowych słuchawek Samsunga, czyli Galaxy Buds+, równie wygodnie spoczywa w moich uszach: są to przecież konstrukcyjnie te same niemal pchełki, co wspomniane już Gear IconX.

Słuchawki TWS Samsung Galaxy Buds+ to ulepszona wersja pchełek z ubiegłego roku. Producent chwali się m.in. dłuższym czasem pracy na baterii, co oczywiście przetestujemy w niniejszej recenzji.

Test słuchawek Samsung Galaxy Buds+. Niekończące się granie [1]

Test 9 sportowych słuchawek Bluetooth. Które warto kupić?

Z pewnością dobrze wiecie, że pomiędzy wspomnianą powyżej konstrukcją Samsung Gear IconX z 2018 roku, a nowym modelem Samsung Galaxy Buds+, w 2019 roku pojawiły się jeszcze pchełki o nazwie Samsung Galaxy Buds. Czym więc różnią się wszystkie te trzy modele? Kluczowe zmiany możecie prześledzić w tabeli poniżej, zaś w tym miejscu poruszę tylko zasadnicze różnice między modelem z 2019 oraz z 2020 roku. Nowe Budsy+ to przede wszystkim większy akumulator. Zgodnie z zapewnieniami producenta mają one odtwarzać muzykę aż przez 22 godziny (biorąc pod uwagę dodatkowe doładowanie z etui), co oczywiście sprawdzimy w testach. Drugą kluczową zmianą względem Budsów bez plusa, jest ulepszony dźwięk. Wszystko to dzięki podwójnym przetwornikom w każdej słuchawce. Odnajdziemy tu bowiem zarówno głośnik odpowiadający za bas, jak i ten odpowiadający za tony wysokie.

  Samsung Gear IconX (2018) Samsung Galaxy Buds (2019) Samsung Galaxy Buds+ (2020)
Łączność Bluetooth 4.1 Bluetooth 5.0 Bluetooth 5.0
Kodeki Samsung Scalable Audio Codec, SBC Samsung Scalable Audio Codec, AAC, SBC Samsung Scalable Audio Codec, AAC, SBC
Czujniki Czujnik IR
Akcelerometr
Czujnik zbliżeniowy
Czujnik IR
Akcelerometr
Czujnik zbliżeniowy
Czujnik IR
Akcelerometr
Czujnik zbliżeniowy
Sterowanie Dotykowe Dotykowe Dotykowe
Przetworniki 1-kanałowe 1-kanałowe 2-kanałowe
Mikrofon 2 mikrofony
(2 zewn.)
1 mikrofony
(1 wewn., 1 zewn.)
3 mikrofony
(1 wewn., 2 zewn.)
Sugerowany czas pracy baterii (jedno ładowanie) 4 h 6 h 11 h
Sugerowany czas pracy baterii (z ładowaniem z etui) 10 h 13 h 22 h
Prędkość ładowania brak danych 3 minuty ładowania =
20 minut grania
3 minuty ładowania =
60 minut grania
Sposób ładowania przewodowy przewodowy
bezprzewodowy
przewodowy
bezprzewodowy
Wymiary i waga słuchawki 18,9 x 21,8 x 22,8 mm
6,3 g
17,5 x 19,2 x 22,3 mm
5,6 g
17,5 x 22,5 x 19,2 mm
6,3 g
Wymiary i waga etui 44,5 x 73,4 x 31,4 mm
 54,5 g
 38,8 x 70,0 x 26,5 mm
39,6 g
38,8 x 70,0 x 26,5 mm
39,6 g
Aktualna najniższa cena 299 zł 469 zł 625 zł

Test słuchawek Samsung Galaxy Buds+. Niekończące się granie [9]

Ostatnią znaczącą różnicą między dwoma modelami Budsów jest oczywiście cena, jako że ubiegłoroczną odsłonę możemy dostać już za około 579 złotych, zaś tegoroczną wyceniono na 729 złotych (choć jak dobrze “pokopiemy” to Budsy+ znajdziemy i za nieco ponad 600 złotych). Czy posiadając wersję sprzed roku warto więc przesiadać się na nową? Nie wiem, bo odsłony ubiegłorocznej nie miałam na uszach. Doświadczenie (a może bardziej zdrowy rozsądek) każe mi jednak sądzić, że nie warto. Jeśli jednak dotąd nie mamy żadnych Budsów, a nosimy się z ich zakupem, model Buds+ może solidnie do siebie przekonać przede wszystkim czasem pracy na baterii. No dobrze, prześledzenie niuansów dotyczących zmian i ulepszeń mamy za sobą, pora więc na zasadniczą część testów, a te zaczniemy od pochylenia się nad zawartością tego co w zestawie, nad wyglądem słuchawek, a w dalszej kolejności nad wygodą, funkcjonalnością i naturalnie ich brzmieniem.

Test słuchawek Samsung Galaxy Buds+. Niekończące się granie [2]

Test słuchawek Jabra Evolve 75e – Biurowe Jabra Kadabra

Recenzowane dziś słuchawki zapakowano w poręczne pudełeczko o wymiarach około 9 x 9 x 4,5 cm. Wewnątrz odnajdziemy skróconą instrukcję obsługi, 80-centymetrowy przewód ładujący etui (zakończony wtykiem USB Typu C), wspomniane etui z parą słuchawek oraz zestaw akcesoriów. Mowa tu o gumowych skrzydełkach (łącznie trzy rozmiary, w tym jeden – w średnim rozmiarze – zainstalowany fabrycznie) oraz o gumowych dokanałowych tipsach (identyczna historia co z wingtipsami, czyli mamy łącznie trzy rozmiary). Wróćmy jednak jeszcze na moment do opakowania, gdyż będziemy w stanie co nieco z niego wyczytać. Na jego rewersie umieszczono mianowicie kilka istotnych informacji. Po pierwsze o tym, iż dźwięk napędzany jest tu przetwornikami, za które odpowiedzialna jest firma AKG. Dalej doczytamy, że słuchawki są w stanie odtwarzać muzykę na jednym ładowaniu nieustannie przez 11 godzin, a także iż wyposażono je w podwójne przetworniki (o czym pisałam już we wstępie) oraz potrójne mikrofony (jeden wewnętrzny i dwa zewnętrzne). Ostatnia istotna uwaga zamieszczona na opakowaniu informuje, że etui (będące też stacją dokującą), można ładować bezprzewodowo, co znamy już chociażby z wersji ubiegłorocznej (bez plusa).

Test słuchawek Samsung Galaxy Buds+. Niekończące się granie [3]

Test słuchawek ERATO Apollo 7s: jest dobrze, choć wciąż za drogo

W opisywaniu wyglądu zestawu zacznijmy od etui ładującego. Jego kształt to kopia z odsłony zeszłorocznej, mamy więc poręczne “jajko”, które wygodnie zmieści się w każdej, niewielkiej nawet kieszonce. Prócz oczywistości w budowie, czyli zagłębień na słuchawki, odnajdziemy tu jeszcze dwie diody: jedna (wewnętrzna) informuje o stanie naładowania słuchawek, zaś druga (zewnętrzna) o stanie naładowania etui. Mamy więc paletę kolorów od zielonego przez pomarańczowy aż po czerwony, kiedy to już trzeba “przytulić się” do ładowarki. Na “tyłach” tego swoistego powerbanka odnajdziemy jeszcze złącze USB Typu C. Słuchawki, jak przystało na pchełki, to wystająca bardziej część douszna oraz zewnętrzna kopułka o połyskującym, perłowym wykończeniu (jest to też w zasadzie dotykowy panel). Tu odnajdziemy też dwa małe otworki (ujścia mikrofonów). Od strony, którą wkładamy do uszu doszukamy się z kolei ujścia trzeciego już mikrofonu, czujnika zbliżeniowego oraz styków, przez które słuchawki ładują się będąc w etui. W moim przypadku założenie na pchełki skrzydełek o średnim rozmiarze było wyborem optymalnym. Jeśli chcemy, możemy wymienić je na dołączone gumki pozbawione skrzydełek, jednak trzymanie się wówczas ucha będzie zdecydowanie gorsze.

Test słuchawek Samsung Galaxy Buds+. Niekończące się granie [4]

Jak już zauważyłam, moje uszy lubią przygrymaszać. Nie są jakieś znowu małe czy o niespotykanym kształcie małżowiny, ale duża część słuchawek po prostu po dłuższym czasie użytkowania zaczyna mnie po prostu uwierać. Właśnie dlatego między innymi tak bardzo polubiłam model Samsung Gear IconX, bo już wtedy nie odnotowałam podobnych utrudnień. Tak też jest w przypadku Budsów+, choć trzeba wziąć pod uwagę, że po około pięciu godzinach robi się w nich zwyczajnie duszno i ręce same wędrują do uszu, aby przez chwilę od nich odpocząć. Model Buds+ to także wymarzony model do sportów takich jak bieganie. Nie ma siły, aby pchełki nam wypadły, nawet jeśli zechce się nam w nich tańczyć. W tym miejscu można też wspomnieć o kwestii związanej z utrzymaniem czystości. Biała wersja kolorystyczna, która trafiła do mnie na testy (i która podoba mi się chyba najbardziej), to plus jeśli chodzi o czystość etui: nieprędko zobaczymy tu paluchy czy zarysowania. Inaczej jest w kwestii samych już tylko słuchawek, które łapią wszelkie zanieczyszczenia zdecydowanie prędzej, niż wersje kolorowe (tak, wiem – uszy trzeba myć, nie wietrzyć ;)).

Test słuchawek Samsung Galaxy Buds+. Niekończące się granie [5]

Choć Koreańczycy zapewniają o bardzo długim czasie pracy słuchawek, postanowiłam nie uwierzyć im na słowo i przetestować moc baterii tak profesjonalnie, jak tylko się da. Testy trwały więc łącznie niemal trzy dni, a rozpoczęły się maksymalnym naładowaniem zarówno etui jak i słuchawek. Sparowawszy je ze smartfonem i puściwszy na nich muzykę (głośność odpowiednia do codziennego, nieco głośniejszego słuchania muzyki) pierwsze rozładowanie odnotowałam dokładnie po jedenastu, sugerowanych godzinach. Kolejne ładowanie w etui (trwające około 80 minut) pozwoliło jeszcze na 10 godzin i 37 minut (z przerwą na sen, a zarazem drugim, maksymalnym doładowaniem z etui). Z powodu mojej podejrzliwości zrobiło mi się więc głupio, ale jak głosi pewne przysłowie “ufaj, ale sprawdzaj”. No dobrze, ten rodzaj testu mamy za sobą, pora na testy odsłuchowe, podbarwione (co normalne) nutą subiektywności, ale i poparte stosownymi testami.

Test słuchawek Samsung Galaxy Buds+. Niekończące się granie [6]

Słuchawki Samsung Galaxy Buds+ pracują w oparciu o kodeki AAC, SBC oraz samsungowe Scalable Audio (AptX nie wchodzi w grę). W związku z powyższym, charakter brzmienia pchełek może nieco różnić się w zależności od tego, czy słuchamy muzyki z urządzenia Samsunga (i to nie każdego, bo trzeba jeszcze ów kodek obsługiwać), czy też z innego urządzenia. Pod ręką miałam smartfony Honor View 20 oraz Samsung Galaxy S20+. Co mogę powiedzieć o odnotowanych różnicach? Brzmienie różnego rodzaju muzyki puszczanej ze smartfona Samsunga odznaczało się zauważalnie lepszym oddechem między kolejnymi dźwiękami, czy też szerszą sceną i generalnie wrażeniem większej przestrzeni. W porównaniu do dźwięków generowanych przy pomocy smarfona marki Honor, były to zauważalne różnice, zwłaszcza w mniej czystszym basie, mimo iż kodek SBC uwypukla ów bas bardziej niż kodek samsungowy (uwypukla albo po prostu nie jest tak “dobry w soprany”). Na starcie jest więc to trochę nierówna walka i jakimś pocieszeniem jest fakt, że Budsy+ obsługują też kodek AAC, który Honor View 20 również “respektuje”. Nie mogę mimo wszystko pozbyć się wrażenia, że to właśnie posiadacze flagowych smartfonów Samsung Galaxy “wycisną” z Budsów najwięcej. Nie tylko za sprawą lepszego kodeka, ale chociażby również za sprawą bezprzewodowego udostępniania energii ze smartfona do słuchawek.

Test słuchawek Samsung Galaxy Buds+. Niekończące się granie [11]

Bez różnicy jednak na jakim smartfonie i przy użyciu jakiego kodeka odbywały się testy (a robiłam je naturalnie “na czysto”, a więc bez ulepszeń audio i przy płaskim korektorze), charakterystykę dźwięku testowanych pchełek określiłabym raczej jako względnie płaską, czy też zbalansowaną, gdzie przy użyciu samsungowego kodeka delikatnie uwypuklają się tony wysokie, a przy kodeku SBC i AAC – jak już zauważyłam – tony niskie. Bez względu jednak na podłączone urządzenie, muzyka dobiegająca uszu jest zdecydowanie bardzo przyjemna, bogata w szczegóły i nie traci owych szczegółów aż do najwyższych granic głośności (a zakres jest zaiste spory). Zasadniczo jakość dźwięku zdecydowanie mnie usatysfakcjonowała, gorzej jednak miała się rzecz z opóźnieniami. Na kodeku SBC i AAC odnotowałam bowiem lekkie przesunięcia dźwięku względem obrazu. Na szczęście miało to miejsce wyłączenie w obrębie YouTube’a – na Netfliksie nie było już tego problemu. No dobrze, a jak wyglądają opóźnienia po podłączeniu z Windows 10? YouTube generował delikatne, podobne co na smartfonie opóźnienia, Netflix znów jednak na szczęście nie ucierpiał, a przynajmniej nieodczuwalnie. Jak można się domyślać, granie w szybkie gry sieciowe z Budsami+ na uszach raczej więc odpada.

Test słuchawek Samsung Galaxy Buds+. Niekończące się granie [14]
Brzmienie słuchawek Samsung Galaxy Buds+ na tle innych słuchawek bezprzewodowych. Jak widać, Budsy cechują się dość płaską charakterystyką dźwięku, z delikatnym wzmocnieniem basów. Test wykonany został na komputerze, stąd charakter dźwięku jest bardziej niskotonowy, podobnie jak na smartfonach z kodekami SBC oraz AAC.

Test słuchawek Samsung Galaxy Buds+. Niekończące się granie [7]

Opis możliwości mobilnej aplikacji Galaxy Wearables zacznijmy na przekór od tego, jak dobrze słuchawki izolują dźwięki z otoczenia. Robią to mianowicie bardzo dobrze (tak długo, jak wybierzemy dobre eartipsy i wingtipsy), dlatego jedną z bardziej przydatnych funkcji aplikacji może być trzystopniowy (a po włączeniu pewnej opcji nawet czterostopniowy) nasłuch dźwięków z otoczenia. Jest to nic innego jak zbieranie przez mikrofony dźwięków środowiskowych, by (mówiąc najprościej) nie rozjechał nas nadjeżdżający tramwaj. Działa to na tyle dobrze, że można ze spokojem podsłuchiwać sąsiadów stojących pod klatką, cztery piętra niżej (których za nic nie zrozumielibyśmy “gołym uchem”). Podobnego ustawienia możemy dokonać gdy prowadzimy rozmowy telefoniczne. Dzięki temu będziemy słyszeć swój głos wyraźnie, a nie tak przytłumiony jak podczas rozmowy przez klasyczne słuchawki. Spoko, jednak nie sposób w tym wszystkim nie odnotować braku aktywnego tłumienia hałasów, którego wielu się po Budsach+ spodziewało. Dla mnie, jako dla osoby, która niewiele podróżuje, a codzienna praca niczym nie różni się od globalnej kwarantanny (siedzenie w domu niemal do utraty przytomności), brak ANC w niczym nie przeszkadza, jednak trzeba wiedzieć, że go tu po prostu nie ma.

Test słuchawek Samsung Galaxy Buds+. Niekończące się granie [12]

Patrząc z grubsza na to, co jeszcze potrafi aplikacja, nie można zapomnieć o tym, iż wyświetla ona w procentach poziom naładowania obu słuchawek jak i etui. Ma tez dość ograniczony korektor, przy czym moje uszy i tak preferowały klasyczne, płaskie (fabryczne) brzmienie. Budsy połączone z wybranymi aplikacjami mogą odczytywać też nazwy owych aplikacji (polskim syntezatorem mowy), gdy te wyślą na telefon jakieś powiadomienie. Dostawszy więc maila, w słuchawkach usłyszymy zwrot “Gmail” lub “Bluemail” (jak w moim wypadku), w zależności od tego, jakiego klienta poczty używamy. Ostatnią ważną rzeczą, jaką umożliwia aplikacja jest np. zablokowanie panelu dotykowego (możemy tego zechcieć np. w trakcie ćwiczeń na siłowni), a także przypisanie dwóch skrótów tak, że dłuższe przytrzymanie lewego / prawego panelu dotykowego, wywoła np. asystenta głosowego lub aplikację Spotify. Inne możliwości to szybkie włączenie nasłuchu z otoczenia (dzięki czemu nie musimy sięgać do smartfona), czy też przypisanie jednej słuchawki jako ściszającej, a drugiej jako pogłaśniającej dźwięk.

Test słuchawek Samsung Galaxy Buds+. Niekończące się granie [10]

Słuchawki prawdziwie bezprzewodowe Samsung Galaxy Buds+ choć nie najtańsze, to są zdecydowanie bardzo dobre. Tak długo, jak nie będziemy chcieli wykorzystywać ich do grania w gry akcji czy do ekscesywnego pochłaniania filmików na YouTubie, będzie wzorowo. Aha, no i tak długo jak nie wymagamy w słuchawkach aktywnej redukcji szumu, bo redukcja pasywna (izolacja) na szczęście staje na wysokości zadania. Mimo ogólnych pochwał sprzętu, nie sposób nie odczuć, że najwięcej “wycisną” z niego jednak posiadacze smartfonów Samsunga, które to pracują w oparciu o autorski kodek Scalable Audio, a już zwłaszcza tych smartfonów, które oferują indukcyjne ładowanie zwrotne. Tak, Budsy+ w swoim “koreańskim środowisku” zabrzmią i sprawować się będą najlepiej, ale to nie powód, aby od razu je przekreślać.

Test słuchawek Samsung Galaxy Buds+. Niekończące się granie [8]

Słuchawki Samsung Galaxy Buds+ pozytywnie zaskakują czasem pracy baterii, a także przestrzennym, naturalnym brzmieniem. Również aplikacja mobilna rozszerza funkcjonalność pchełek np. o nasłuchiwanie dźwięków z zewnątrz. Nie jest to jednak model dla osób, szukających konstrukcji True Wireless z wbudowaną aktywną redukcją szumów.

Mimo braku korektora z prawdziwego zdarzenia (w aplikacji), słuchawki grają możliwie płasko, a więc w razie potrzeby wszystko można zdziałać za pomocą equalizera wbudowanego w smartfon czy w inne programy np. na komputerze. Dźwiękowi “puryści” ucieszą się niemniej z takiego, a nie innego, naturalnego brzmienia zwłaszcza, że nie tylko charakterystyka dźwięku jest tu dobra, ale także inne jego cechy jak szerokość sceny czy jej napowietrzenie. Bezsprzecznym “wygranym” spośród zalet słuchawek jest chyba jednak czas pracy na baterii, który nazwałabym wręcz niezmordowanym. Nie jest to jedyny model słuchawek TWS tak wydajnych energetycznie, ale w parze z innymi zaletami, 22 godziny odsłuchu naprawdę robią dobre wrażenie. Wiedząc co potrafią, a w czym zawodzą słuchawki Samsung Galaxy Buds+, możecie już zacząć “czyhać” na dobre okazje cenowe, albo zacząć rozglądać się za czymś zupełnie innym. Wybór zależy – jak zawsze – od osobistych potrzeb, preferencji oraz zasobności portfela.

Polecamy

Samsung Galaxy Buds+
Cena: 625 zł

Samsung Galaxy Buds+
  • Mocarna bateria na niemal 22 godziny odtwarzania muzyki
  • Ładowanie bezprzewodowe
  • Wysoki komfort noszenia i solidne trzymanie się uszu
  • Wysoka jakość wykonania
  • Bardzo dobra jakość dźwięku, zwłaszcza ze smartfonami Samsunga
  • Wodoszczelność klasy IPX2
  • Czterostopniowe nasłuchiwanie dźwięków z otoczenia
  • Możliwość używania tylko jednej słuchawki – w razie potrzeby
  • Możliwość przypisania skrótów do obu paneli dotykowych
  • Brak aktywnej redukcji hałasów (ANC)
  • Cena potrafi odstraszyć
  • Opóźnienia w przypadku wybranych kodeków
  • Łączność maksymalnie tylko z dwoma urządzeniami Bluetooth
  • Brak equalizera w aplikacji mobilnej
  • Jakość rejestrowania dźwięków mikrofonem wciąż przeciętna

Sprzęt do testów dostarczyła firma:

Test słuchawek Samsung Galaxy Buds+. Niekończące się granie [nc1]

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMaluchy z Gdyni zrobiły kartki dla medyków
Następny artykułKalisz: Pacjenci będą przechodzić testy na koronawirusa