A A+ A++

Newsweek: – Zaszachowali was. W czasie epidemii koronawirusa pod obrady sejmu wchodzi znowu restrykcyjna ustawa antyaborcyjna napisana pod dyktando Ordo Iuris. Czarnego Protestu tym razem nie będzie.

Marta Lempart*: – To się jeszcze okaże. Mamy prawników znacznie lepszych niż PiS-owskie orły prawnicze straszące nas bezprawnymi mandatami. Nawet w obecnych warunkach można zrobić sporo rzeczy. Spróbujemy każdej z nich.

Na przykład czego?

– Ha ha, ha, wiem, ale nie powiem.

Pytam poważnie. Jak można powstrzymać PiS przed przyjęciem tej ustawy?

– Można spowodować, że gniew ludzi związany z tym, że prawie milion osób zostało z końcem marca na bruku, padło 15 tysięcy firmy ludzie umierają, cała Polska szyje maseczki, a władza zajmuje się zakazami aborcji, edukacji seksualnej, polowaniami z udziałem dzieci czy antysemickim projektem Bąkiewicza, zamiast pomocą ludziom, firmom i służbie zdrowia – będzie znacznie większy niż teraz. Społeczny gniew to nasza specjalizacja. Tego rodzaju gniew PiS-owi się kompletnie nie opłaca. A kalkulować umieją.

Tyle że gniew ludzi siedzących w domach nie jest nadzwyczajnie groźny. Wezwiecie do wyjścia na balkony i krzyku? Będziemy wyć, a PiS się przestraszy?

– Nie, nie, żadnych akcji symbolicznych. To nie jest czas na to. Skuteczny protest jest dotkliwy – a dotkliwym można też być w internecie. Skuteczny protest jest też innowacyjny – czyli zakłada wykorzystanie luk w bezprawnych zakazach czasu pandemii i pojawianie się w różnych miejscach, z zachowaniem zasad bezpieczeństwa.

Co tak naprawdę jest w tym projekcie? Czy różni się czymkolwiek od tych, które już tyle razy próbowano przepchnąć w sejmie?

– Nie, to jest projekt z poprzedniej kadencji, zamrożony po naszym Czarnym Piątku 23 marca 2018 roku. Jako obywatelski – przeszedł na kolejną kadencję i musi być poddany pierwszemu czytaniu nie później niż 12 maja. Czyli 15 lub 16 kwietnia to jedyna opcja. Projekt teoretycznie dotyczy wykreślenia z obecnej ustawy jednej z przesłanek legalności aborcji, czyli przyczyny embriopatologicznej, ale faktycznie oznacza całkowity zakaz aborcji w Polsce.

Dlaczego wrócił teraz, w czasie epidemii?

– Teoretycznie dlatego, że termin 6 miesięcy dla pierwszego czytania projektu obywatelskiego z poprzedniej kadencji jest terminem bezwzględnym. Ale litości, od kiedy PiS zaczął przestrzegać prawa w procesie stanowienia prawa? To po pierwsze. Po drugie, projekt Kai Godek, kobiety, która sama miała wybór, a teraz jej celem jest odebrać go wszystkim kobietom, jest tak barbarzyński, że powinien zostać od razu odrzucony – razem z zakazem edukacji seksualnej i innymi koszmarkami, które zaplanowano na to posiedzenie. Daje to czas na zajęcie się tym, co teraz ludzi najbardziej boli – problemami systemu ochrony zdrowia i walącym się rynkiem pracy. Ale, jak widać, PiS woli spędzić pełne dwa dni debatując o ustawie 447, zakazie aborcji i kryminalizacji nieheteronormatywności.

No właśnie. Sejm będzie się też zajmował zakazem edukacji seksualnej.

– A ten zakaz oznacza m. in. kryminalizację nieheteronormatywności na wzór rosyjski.

W Rosji obowiązuje zakaz propagowania nietradycyjnych zachowań seksualnych wśród nieletnich. W uzasadnieniu polskiego projektu jest mowa o “promocji homoseksualizmu”, a zgodnie z jego przepisami edukator seksualny, który twierdząco odpowie na pytanie, czy to jest normalne być osobą LGBT, może odpowiadać karnie.

Po co oni to robią? Czy to możliwe, by ktoś w XXI wieku serio wierzył, że bycie osobą LGBT nie jest normalne?

– Ta sytuacja pokazuje hipokryzję prawicy, mówiącej “po co aborcja, można się zabezpieczyć” i jednocześnie zakazującej edukacji seksualnej. Tak uważa prawica i prawica udająca centrum. “Niech się nie obnoszą”. “Po co Wam małżeństwa”. Czym to jest, jeśli nie mówieniem “to nie jest normalne”?

Co może teraz zrobić opozycja? Czy będzie zgodnie protestować przeciwko zakazowi aborcji?

– Nie wyobrażam sobie innego scenariusza. Pierwsze głosowanie, które zawsze jest za odrzuceniem ustawy w całości, będzie testem dla opozycji. Jeśli zagłosują razem z PiS, to nasz gniew obróci się także przeciwko nim. I żeby było jasne – razem z PiS to jest głosowanie przeciw odrzuceniu, ale i wstrzymanie się czy nieobecność – te tchórzliwe parlamentarne sposobiki na to, żeby być trochę w ciąży. Niech się pokaże “zjednoczona opozycja”.

Co, jeśli się nie pokaże?

– To będzie jak w 2018 roku, kiedy w styczniu przez opozycję przepadł w pierwszym czytaniu projekt “Ratujmy Kobiety”. Wtedy trzymało nas hasło “Uwaga, uwaga, tu obywatelki”, pogodzenie się ze świadomością, że jesteśmy zdane na siebie – i że to my mamy siłę i odwagę. Ale mam nadzieję, że tak się nie stanie – w zeszłym tygodniu cała opozycja zagłosowała należycie w sprawie projektu zmiany kodeksu wyborczego. To głosowanie będzie tak samo ważne. To jest wojna.

Nie masz dość tej wojny? Tego, że ona ciągle wraca i walka zaczyna się od początku?

– Na tym polega sztuka wojny: “Umiejący walczyć może uczynić się niezwyciężonym, lecz nie może sprawić, aby wróg był niezawodnie podatny na zadanie mu klęski.”. Skoro na podatność przeciwnika na klęskę nie mamy wpływu, to ćwiczymy się w niezwyciężoności. Służy temu każda bitwa, także przegrana. Dlatego nie jesteśmy aktywistkami, tylko wojowniczkami.

Marta Lempart jest prawniczką, jedną z liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet

FB IMG 1586285113364 Fot.: Natalia Pancewicz / Newsweek.pl
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułStrażacy wspomagają szpitale w działaniach związanych z walką COVID-19
Następny artykułA co tam u Tosi w Houston?