Informacje o rozległym pożarze w krakowskich Pychowicach po południu w poniedziałek rozchodziły się w mediach społecznościowych. Przekazywali je sobie zaniepokojeni mieszkańcy pobliskiego osiedla. Nad Pychowicami zawisły kłęby szaro-czarnego dymu.
Do gaszenia ognia ruszyło kilka zastępów straży pożarnej m.in. z Tyńca, Krakowa i Skawiny. Łącznie – jak szacują służby mundurowe – w rejonie ulic: Winnickiej i Tynieckiej spłonąć mogło w poniedziałek nawet 60 hektarów łąk, które służą mieszkańcom tej części Krakowa przede wszystkim do spacerów.
Zdjęcia otrzymaliśmy od Łukasza Sakiewicza.
Jeżeli wypalanie skutkowałoby pożarem i wynikającymi z nich znaczącymi stratami finansowymi, które mogły zagrozić życiu lub zdrowiu wielu osób, kara może sięgnąć nawet pozbawienia wolności do dziesięciu lat.
Gdy poprzednio zapłonęły krakowskie łąki, policja komentowała. – Wypalanie traw nie daje żadnych korzyści, co więcej, przynosi straty w przyrodzie i zagraża człowiekowi. Dym pochodzący z wypalania jest niebezpieczny nie tylko z powodu zatruwania powietrza. Niezależnie od olbrzymich strat w środowisku, wzniecanie pożarów niesie realne niebezpieczeństwo dla ludzi. Dym z palących się pozostałości roślinnych może ograniczać widoczność kierowcom poruszającym się po drogach, w skrajnych przypadkach przyczyniając się do zaistnienia wypadków drogowych. Niekontrolowany, podsycany wiatrem ogień może łatwo przenieść się na zabudowania czy tereny leśne, powodując duże straty, ale też stwarzać zagrożenie dla osób, które go wzniecają: może dojść do poparzeń, a nawet śmierci – mówi Sebastian Gleń z małopolskiej policji.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS