Mariusz Lodziński: We Włoszech z powodu koronawirusa zmarło już kilkanaście tysięcy osób, liczba zakazonych dawno przekroczyła 100 tysięcy. Jak wygląda życie przeciętnego Włocha?
Mirosław Szczerba*: Każdy Włoch, który tylko może to zrobić, o godz. 18 ogląda telewizję. Codziennie o tej właśnie porze Angelo Borrelli, szef włoskiej obrony cywilnej, przedstawia komunikat dotyczący najnowszych statystyk o zakażonych i zmarłych z powodu koronawirusa. Każda stacja państwowa czy komercyjna stara się pokazać tę konferencję. Jestem przekonany, że wszyscy tak organizują sobie dzień, by to zobaczyć. Oczywiście większość Włochów nie ma z tym problemów, bo wbrew temu, co się o nich mówi, siedzą teraz w domach. Na szczęście ostatnie statystyki są lekko optymistyczne, bo maleje liczba zmarłych, ale nie mamy wątpliwości, że jeszcze w tych domach bardzo długo posiedzimy. Najbardziej optymistyczny scenariusz mówi o tym, że być może część zakazów będzie wycofywana na początku maja. Właściwie to już oficjalne komunikaty, że dzieci do szkoły pójdą dopiero we wrześniu. Ale w przeciwieństwie do Polski tu nie ma dyskusji np. o tym, czy organizować matury. To oczywiste, że we Włoszech ich nie będzie. Jestem przekonany, że o wyborach prezydenckich także nikt by tu nawet nie dyskutował.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS