A A+ A++

“Piszę z Nepalu, w którym jestem od prawie miesiąca. Gdy okazało się, że granica zostanie zamknięta, większości turystom udało się wylecieć ‘rzutem na taśmę’. Już wcześniej planowałam zostać tu dłużej, dlatego nie miałam biletu powrotnego. Wydawało się, że panika spowodowana epidemią nie dosięgnie Nepalu i że nie ma się czego obawiać. Jednak sytuacja diametralnie się zmieniła. 21 marca skontaktowałam się z konsulem, a następnie ambasadą w Indiach z prośba o wsparcie w wydostaniu się stąd. Okazało się to bardzo skomplikowane” – napisała do redakcji WP pani Agnieszka. Odezwaliśmy się do niej.

Wojciech Gojke, WP: W Nepalu jest ok. 60 polskich turystów. Jakie są dla nich szanse powrotu do ojczyzny?

Byliśmy pełni entuzjazmu, gdy 24 marca otrzymaliśmy informację, że Unia Europejska uruchomi specjalną inicjatywę (Civil Protection Mechanism) repatriacji obywateli UE za darmo z różnych stron świata, a Polsce przypadł w udziale Nepal. Od tamtej poru nikt nie był w stanie nam potwierdzić, czy będą organizowane jakieś loty do Polski oraz czy informacja o inicjatywie UE jest prawdziwa. Nikt nie odpowiadał na wiadomości.

Które kraje organizują dla swoich obywateli loty z Nepalu?

Między innymi Niemcy. Pierwszy lot odbył się w zeszły piątek (27 marca), na sobotni, następnego dnia, nasza konsul – pani Lokmanya Golchha – przekazała, że nie ma sensu próbować się załapać, ponieważ nie ma więcej wolnych miejsc w samolocie. Jednak okazało się, że ci, którzy na własną rękę pojechali na lotnisko, aby zweryfikować tę informację, polecieli do Frankfurtu nad Menem. Do swoich domów dotarli też Francuzi, Amerykanie i Holendrzy. Na 4 kwietnia zaplanowano loty dla Czechów i Niemców (w momencie publikacji artykułu okazało się, że też dla Szwajcarów i Austriaków – przyp. red.).

Czyli skontaktowała się pani z Konsulatem Rzeczypospolitej Polskiej w Katmandu?

Tak. Konsul pomaga jak może. Skontaktowałam się też z najbliższą polską ambasadą, która znajduje się w Indiach. Otrzymałam od niej odpowiedź, że mogę się dostać do Abu Zabi, z którego mogłabym później dotrzeć samolotem do Warszawy. Kiedy? Nie wiadomo. Jednak głównym problemem było to, jak w ciągu 3,5 godz. dostać się na lotnisko w stolicy Nepalu – Katmandu. Zrezygnowałam z tej opcji.

Natomiast od polskiego konsula dowiedziałam się, że Katar pozwolił na tranzyt przez ich kraj pasażerów m.in. z Europy. W ekscytacji kupiłam bilety za “jedyne” 800 dolarów do Berlina. Dzień później okazało się, że wszystkie loty zostały odwołane. Przewoźnik o tym nie poinformował. I na zwrot pieniędzy ciężko będzie teraz liczyć, ponieważ w zamian zaoferowano vouchery. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że istnieje strona, na której można uzyskać więcej danych na ten temat.

Kupowała też pani bilety na inne rejsy?

To był już w sumie mój czwarty odwołany lot powrotny. Konsul jest sympatyczna, stara się jak może, przesyła cały czas wiadomości na stworzonej dla Polaków grupie na komunikatorze WhatsApp. Prosi, aby być cierpliwym i być dobrej myśli. Jednak brakuje konkretnych informacji.

Jedna z osób zapytała się, czy nie można np. zorganizować lotu z oddalonego o ok. tysiąc kilometrów Delhi i połączyć nas z większą grupą Polaków przebywających w tym kraju. Odpowiedź była krótka: nie ma takiej możliwości, ponieważ to lotnisko jest zamknięte. Jednak po naszych prośbach konsul skontaktowała się z ambasadorem w Delhi, który przekazał, że Polskie Linie Lotnicze LOT na pewno nie zorganizują rejsu do Katmandu, ponieważ przewoźnik ma w swojej załodze pilotów, którzy mieliby uprawienia, aby lądować na lotnisku w tym mieście. Czar prysnął.

Co dalej? Jesteście przygotowani, że ewentualny powrót do domu może kosztować krocie?

Na pytania o koszty lotów organizowanych przez inne państwa słyszymy, że “z tego, co wiadomo, to są darmowe”. Tak jednak nie jest. Choć najbardziej mnie zastanawiało, dlaczego Polska nie interesuje się tym, że w innym państwie utknęli jej obywatele.

Ktoś na naszej grupie “whatsappowej” zażartował że czym jest jakaś tam sześćdziesiątka rodaków, kiedy państwo boryka się z “ważniejszymi” problemami, jak choćby wybory prezydenckie w maju. MSZ ciągle odsyła nas do ambasady, ambasada do konsula, a konsul czeka na informację od urzędników Unii Europejskiej oraz ambasadorów innych krajów, którzy może pozwolą Polakom wejść na pokład zorganizowanego przez nich lotu.

Polacy, którym nie uda się wrócić do kraju, są w stanie przetrwać ten trudny czas w Nepalu?

Polacy próbują się jakoś organizować, dzielą się informacjami, gdzie zdobyć jedzenie itd., ponieważ większość miejsc jest zamkniętych. Obowiązuje zakaz poruszania się, chyba że w nagłych, wyjątkowych przypadkach. Nie wszystkie sklepy spożywcze są otwarte, policja patroluje ulice i informuje przez megafony, aby zostać w domu.

Nepalczycy zachowują spokój w czasie epidemii koronawirusa?

Nepalczycy są fantastyczni, życzliwi, pomocni. Można odnieść wrażenie, że obchodzimy ich bardziej niż nasz rząd, ale też się boją. Wszakże to “my”, turyści przywieźliśmy do nich wirusa. A na miejscu brakuje infrastruktury, żeby w razie kryzysu zapanować nad ogromną liczbą zakażonych. Jedno jest pewne – frustracja rośnie – zarówno z ich, jak i naszej strony. Czujemy, że jeśli sami nie zrobimy jakiegoś kroku, to będziemy czekać na pomoc w nieskończoność. Nepal zmienił się nie do poznania w zalewie kilka dni.

Trzeba podkreślić, że Nepalczycy naprawdę się starają, koordynują transport ludzi z różnych miejsc w kraju do Katmandu. Chcą pomóc, w tym nasza konsul. Niestety nie ma ona wielkiej mocy decyzyjnej, dlatego nie mamy do niej pretensji. Dużo zależy od ambasady, a ta w jednej z pierwszych wiadomości napisała: “Decyzja o uruchomieniu czarteru podejmowana jest w Warszawie na podstawie zapotrzebowania ze strony lotdodomu.com.”. Dodam, że wszyscy przebywający tu polscy turyści są zarejestrowani na tej stronie.

Czyli jesteście w sytuacji bez wyjścia?

Trwają różne rozmowy, m.in. Niemcami, ale trudno o konkretny. Będziemy na własną rękę próbować załapać się na jakiekolwiek lot, który się tu pojawi. Czy się uda? Małe szanse, aby wszyscy, czyli 60 osób, się zabrali. Problemem jest też to, że Nepal posiada zaledwie kilka ambasad – to niewielkie państwo. Tak więc jest niewiele możliwości jeśli chodzi o powroty. Trudno przewidzieć, co się wydarzy. Musimy czekać.

W momencie publikacji rozmowy z Polką, okazało się, że 10 naszym rodakom udało się wydostało z Katmandu 4 kwietnia. 7 osób poleciało do Pragi (w tym pani Agnieszka), a 3 do Frankfurtu. Udało się także zorganizować lot ze stolicy naszego południowego sąsiada do Warszawy. Konsul RP w Czechach jest w kontakcie z osobami, które poleciały do Pragi i pomaga im w powrocie do ojczyzny. Ok. 50 Polaków w Nepalu wciąż czeka na powrót do domu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBłogosławieństwo dla miasta i jego mieszkańców
Następny artykułNajmłodsza ofiara koronawirusa. W Wielkiej Brytanii zmarło 5-letnie dziecko