To drużyna przez wielu określana jako największe pozytywne zaskoczenie zakończonych przedwcześnie rozgrywek. Tegoroczni królowie tie-breaków nie przeszli jednak sezonu bez żadnych problemów, lecz zdołali je przezwyciężyć. Urywali punkty, a nawet byli w stanie pokonać drużyny z wielkiej czwórki. To pozwoliło im uzbierać 35 ,,oczek” w 24 meczach. Ostatecznie podopieczni Dariusza Daszkiewicza zajęli szóste miejsce w lidze, co jest ich najlepszym wynikiem od czasu powrotu do PlusLigi.
Wcale nie taki dobry początek
Zawodnicy prowadzeni przez Dariusza Daszkiewicza zainaugurowali sezon dość niespodziewanym zwycięstwem nad Asseco Resovią Rzeszów. Dalsze mecze pokazały jednak, że wygrana z zespołem z województwa podkarpackiego wcale nie była taką trudną sprawą. Katowiczanie dzielnie walczyli, z kolejnych pięciu meczów aż cztery kończyły się tie-breakami. Wszystkie jednak zostały przegrane przez siatkarzy GKS-u i ich sytuacja w rozgrywkach nie była różowa. Zwycięstwa nad BKS-em Visłą Bydgoszcz oraz MKS-em Będzin pozwoliły im złapać oddech. Żadnego z trzech kolejnych starć z wielką czwórką nie wygrali, jednak urwali punkty wyżej notowanym rywalom, co jak się później okazało, miało kluczowe znaczenie dla ich lokaty w PlusLidze.
Przełom lat przełomem dla drużyny
Poprzedni rok zawodnicy prowadzeni przez Dariusza Daszkiewicza zakończyli zwycięstwem w Spodku nad Aluronem Virtu CMC Zawiercie. W trakcie przerwy na kwalifikacje olimpijskie pojechali do Suwałk rozegrać zaległy mecz i tam też okazali się lepsi. Skrzydeł nie podcięła im nawet dość łatwa porażka u siebie z PGE Skrą Bełchatów. Dodatkowo zespołowi przydarzyły się też kontuzje, przez kilka spotkań trener nie mógł skorzystać z usług Jakuba Jarosza. Zastąpił go Wiktor Musiał, dla którego był to debiutancki sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej. Drugi atakujący stanął jednak na wysokości zadania, wykorzystał swoją szansę i otrzymał aż 2 statuetki MVP. – Bardzo pozytywnie oceniam jego grę i ten jego przeskok z pierwszej ligi, bo nie zawsze jest to łatwe. Wiktor zrobił kawał dobrej roboty w tym sezonie – przyznał szkoleniowiec zespołu.
Mniej znaczy więcej
Uskrzydleni dwoma kolejnymi zwycięstwami, katowiczanie byli faworytami w drugim starciu z Asseco Resovią Rzeszów. Tak przynajmniej mogło się wydawać, ale przed meczem przydarzył się dobry uraz liderowi zespołu, Rafałowi Szymurze. Przyjmujący prezentował się przez cały sezon z kapitalnie, pięć razy został wybrany najbardziej wartościowym zawodnikiem meczu. Z podstawowego składu nie był w stanie wystąpić także Jakub Jarosz. I z tą trudną sytuacją podopieczni Dariusza Daszkiewicza poradzili sobie znakomicie, ciężar na barki wziął wspomniany już wcześniej Musiał i siatkarze ze Śląska przywieźli z Podpromia trzy punkty. W dalszej części sezonu katowiczanie grali już trochę na przemian, kapitalny występ w Zawierciu przyćmiła dość łatwa i szybka porażka z MKS-em Będzin. W ostatnim swoim meczu nieoczekiwanie pokonali u siebie walczący o podium Jastrzębski Węgiel.
Dotarcie się drużyny kluczem do sukcesu
Wynik katowiczan należy rozpatrywać pod kątem dość niespodziewanego sukcesu, zwłaszcza że była to drużyna zbudowana niemal całkowicie na nowo. Po dość udanym sezonie 2018/2019 w zespole pozostało tylko dwóch zawodników. GKS poradził sobie jednak z tą sytuacją. Największymi gwiazdami ekipy był wspomniany już wcześniej duet: przyjmujący Rafał Szymura i atakujący Jakub Jarosz. Na uwagę zasługuje jednak również rozgrywający Jan Firlej. Ten młody i utalentowany siatkarz powrócił do PlusLigi po roku spędzonym w lidze belgijskiej i gdybyśmy mieli przed sobą normalny sezon reprezentacyjny, to prawdopodobnie otrzymałby szansę występu w narodowych barwach. Od połowy sezony świetnie działał także duet libero, Dustin Watten odpowiadał za przyjęcie, a Szymon Gregorowicz za obronę. Ciężko także nie pochwalić pary podstawowych środkowych: Miłosza Zniszczoła i Jana Nowakowskiego.
Co dalej?
Wydawać by się mogło, że dobry wynik w tym sezonie będzie motorem napędowym do dalszego rozwoju klubu. Z tym mogą być jednak drobne kłopoty (więcej o tej sytuacji pod tym linkiem). W rozmowie ze Strefą Siatkówki przeprowadzoną w trakcie zawieszenia rozgrywek także sam autor sukcesu, tegoroczny trener katowiczan przyznał, że nie może być pewien pozostania w zespole. – Na dzień dzisiejszy nie dostałem propozycji przedłużenia kontraktu. Kontrakt kończy mi się 31 maja 2020 roku. Natomiast większość zawodników ma kontrakty dwuletnie, tylko czterem zawodnikom kontrakty kończą się po upływie tego sezonu – zakończył Dariusz Daszkiewicz.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS