A A+ A++

Mijają 52 lata od wydarzeń z 1968 roku. Na kartach historii ślad zapisała i Oleśnica, i jej mieszkańcy.

To był jeden poważniejszego incydentów odnotowanych na Dolnym Śląsku. Doszło do niego w Oleśnicy. A w roli głównej wystąpił jej mieszkaniec…

W godzinach popołudniowych 4 kwietnia 1968 r. na terenie Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych “został złapany podczas wykonywania na zakładowym powielaczu wrogich ulotek przeznaczonych dla studentów WSR [Wyższa Szkoła Rolnicza, dzisiaj Uniwersytet Przyrodniczy – red.] we Wrocławiu Edward Fitzerman”. Służba Bezpieczeństwa zabezpieczyła do materiałów śledczych matrycę oraz 10 sztuk gotowych ulotek.

Ten incydent to pokłosie Marca 1968 roku, czyli dwutygodniowego kryzysu politycznego, zapoczątkowany demonstracjami studenckimi, m.in. w Warszawie, Gdańsku, Krakowie, Radomiu, Łodzi i Poznaniu, brutalnie rozbitymi przez oddziały Milicji Obywatelskiej i Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej, tzw. aktywu robotniczego.

Bezpośrednią przyczyną wybuchu zajść była demonstracja studentów pod pomnikiem Adama Mickiewicza w Warszawie przeciwko zdjęciu przez cenzurę spektaklu “Dziady” w reżyserii Kazimierza Dejmka, granego w warszawskim Teatrze Narodowym. Te wydarzenia stały się też okazją do rozgrywki politycznej wewnątrz PZPR i usunięciem z wielu stanowisk ludzi pochodzenia żydowskiego.

Fitzermann drukuje, Mazurowski protestuje

 

Wspomniane wydarzenie w Oleśnicy z 4 kwietnia ma swój smutny epilog 31 lipca 1968.

Sąd Powiatowy w Oleśnicy skazał 25-letniego wówczas Fitzermanna na rok aresztu i 500 zł grzywny za powielanie ulotek informujących o przebiegu studenckiego protestu.

“Sąd (przewodniczył mu sędzia J. Jastrzębski) uznał argumentację prokuratora A. Tenerowicza, iż oskarżony miał świadomość, że szerzona przez niego wiadomość zdolna jest wywołać niepokój publiczny i godził się z możliwością takiego skutku.

W trakcie przewodu sądowego ustalono, że pomiędzy usiłowaniem przez oskarżonego rozszerzenia tej treści wiadomości zachodzi ścisły związek przyczynowy z wywołaniem niepokoju publicznego i dlatego sąd dopatrzył się w czynie oskarżonego wszelkich ustawowych przesłanek usiłowania dokonania przestępstwa. Okolicznościami obciążającymi były tu sposób i cel działania sprawcy, duże napięcie złej woli po jego stronie i stopień szkodliwości społecznej czynu; natomiast do okoliczności łagodzących zaliczono wiek oskarżonego, słabość i podatność jego charakteru na zjawiska zewnętrzne”.

Sprawa Fitzermanna była najprawdopodobniej pierwszym “marcowym” procesem poza Wrocławiem. Akt oskarżenia z 27 czerwca 1968 r. sygnował prokurator powiatowy Jan Kobierecki.

To nie była jedyna kara dla Fitzermanna – został wyrzucony z Uniwersytetu Wrocławskiego, na którym studiował historię. W więzieniu spędził 10 miesięcy. Po wyjściu na wolność pracował jako fotograf w zakładzie fotograficznym prowadzonym przez rodzinę Wolińskich w oleśnickim Rynku, a potem prowadził życie artysty. Był fotografikiem, malarzem i rzeźbiarzem.

– Do jego ciemni fotograficznej wchodziło się przez szafę, a uciec z niej przed nękającą go milicją można było przez zamaskowany otwór w ścianie – opowiadał Panoramie Oleśnickiej Zbigniew Podurgiel, oleśnicki artysta, rzeźbiarz, przyjaciel Fitzermanna.

A oleśnicki bohater Marca `68 zmarł przedwcześnie, w 2000 roku. Zmagał się z chorobą alkoholową. Kto wie, jaki wpływ na nią miało więzienie i wieloletnie szykany za strony ówczesnej MO?…

Najprawdopodobniej przed 49 laty chcieli też zaprotestować oleśniccy uczniowie.  Do młodzieżowych wystąpień mogło dojść w Oleśnicy 15 lub 16 marca. “Uczniowie szkół średnich i starszych klas szkół podstawowych zamierzali zorganizować wiec na Rynku. Celem zgromadzenia miało być publiczne poparcie wystąpień studenckich w Warszawie i we Wrocławiu. SB uniemożliwiła realizację tego zamysłu”.

Ale pojedyncze protesty miały miejsce. “10 maja w oleśnickim Technikum Mechanicznym uczeń II klasy Krzysztof Mazurowski rozpowszechniał fałszywe wiadomości o wypadkach marcowych w Warszawie i Wrocławiu; solidaryzował się ze studentami i propagował ustnie słuszność ich wystąpień”.

Pewne jest też, że w marcu i kwietniu napisy i plakaty solidaryzujące się ze studenckim protestem pojawiły się w Oleśnicy

Protestujących wspierał Kościół. “Na dekanalnej konferencji w Oleśnicy proboszcz z Solnik Wielkich ks. Józef Pachla krytykował władze świeckie za użycie siły w stosunku do studentów”.

Co robią jałówki w kawiarni?

Marzec 1968 roku to przede wszystkim protesty studentów i inteligencji. Musiało minąć jeszcze 12 lat, by zbuntowali się wespół i robotnicy, i inteligenci.

Choć przed niespełna pół wiekiem również w Oleśnicy wpadł za antysocjalistyczną agitację robotnik – “zatrudniony w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego w Oleśnicy Marian Lidtke, który – jak wynika z raportu SB – posiadał ulotkę pisaną w języku polskim, rosyjskim i niemieckim; nawoływano w niej żołnierzy do opuszczenia terytorium Czechosłowacji”. Bo rok 1968 to również Praska Wiosna, czyli okres politycznej liberalizacji w Czechosłowacji, trwającej od 5 stycznia do momentu, gdy ZSRR i inni członkowie Układu Warszawskiego (Polska, Węgry, NRD i Bułgaria) dokonali inwazji w nocy 20 sierpnia na 21 sierpnia

Ale masowego wsparcia robotników studenci nie mieli. W tamtym okresie bardzo rzadko dochodziło w państwowych zakładach pracy do strajków, czyli wedle ówczesnej terminologii “przerw w pracy”. Każdorazowo wiązały się one z demonstrowaniem niezadowolenia z powodu niskich zarobków, zaniżania, premii czy nieodpowiednich warunków pracy. Na strajk decydowali się nieliczni. (…) “W Rozlewni Piwa i Produkcji Wód Gazowych w Oleśnicy z powodu wypłaty zbyt niskiego wynagrodzenia 9 i 11 grudnia [1967 r.] nie podjęło pracy jedenaście kobiet”. Ale – jak widać po dacie – było to jeszcze przed wydarzeniami Marca.

Negatywne emocje budziły wtedy (jak i przez cały okres PRL-u) wszelkie, zwłaszcza niezapowiadane, podwyżki cen. W niektórych ośrodkach odnotowywano wzmożony wykup żywności. “W Oleśnicy wykupiono cały zapas mięsnych i rybnych konserw”.

Z kolei “kilka osób z siedmiu zakładów pracy (Dzierżoniów, Oleśnica,Jelenia Góra, Kowary, Cieplice, Świebodzice, Wrocław) z powodu podwyżki [w końcu listopada 1967 r.] złożyło legitymacje PZPR”.

O podwyżce mówiono nawet w… kościele.

Arcybiskup metropolita wrocławski Bolesław Kominek żartował z braków zaopatrzeniowych podczas wizytacji parafii Zbytowa (gmina Bierutów). Donos złożył tajny współpracownik “Kruk”. Kapłan “przytaczał łagodniejszą wersję krążącego wówczas dowcipu, wedle którego mięsa w Polsce brakuje, gdyż cielęta uczą się, jałówki siedzą pod kawiarniach i czekają na rżnięcie, woły pracują, a świnie nami rządzą”.

Studenci do nauki, pasta do zębów!

Z Marcem 68` nierozerwalnie łączą się też wiece (tzw. masówki) organizowane głównie w dużych zakładach pracy, podczas których robotnicy deklarowali poparcia dla polityki partii. Eksponowano na nich wątek tzw. bananowej młodzieży, którą określano mianem „wichrzycieli” i „bankrutów politycznych”, a najłagodniejszym określeniem było „zdezorientowana i otumaniona młodzież”.

Powszechnie znanym hasłem z tego typu spotkań jest „Studenci do nauki, literaci do pióra, syjoniści do Syjonu”. Polacy trawestowali je ironicznie: “Studenci do nauki, literaci do pióra, pasta do zębów”.

“Po 19 marca, zgodnie z zaleceniami centralnego centrum decyzyjnego, do udziału w propagandowej farsie, trwającej nieprzerwanie aż do pierwszej dekady kwietnia, zobligowane zostały wszystkie środowiska. Coraz więcej załóg fabrycznych, urzędów i innych instytucji pisał partyjny dziennikarz – daje wyraz gorącego poparcia dla tez zawartych we wtorkowym przemówieniu I sekretarza KC PZPR. Starannie wyreżyserowane wiece, na których podejmowano podobne w swej wymowie, choć różniące się w układzie i doborze argumentów rezolucje, zorganizowano m.in. w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego w Oleśnicy”.

Manifestacją społecznego poparcia dla Gomułki i jego ekipy miały stać się również pierwszomajowe obchody. “W Jaworze w stosunku do 1967 r. manifestacja ponoć wypadła bardziej okazale i wzięło w niej udział więcej ludzi niż poprzednio. Podobne informacje napłynęły m.in. z Oleśnicy”.

*Wszystkie cytaty pochodzą z książki Włodzimierza Sulei “Dolnośląski Marzec. Anatomia protestu”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŻywiec: Pierwsza osoba chora na COVID-19
Następny artykułChcesz wyrejestrować lub zarejestrować pojazd? Prawdopodobnie będziesz miał na to więcej czasu