A A+ A++

Dwaj szprotawscy lekkoatleci są na domowej kwarantannie. Po ogłoszeniu pandemii musieli przerwać zgrupowania w Portugalii i Turcji i wrócić do domu.

Oskar Stachnik, czołowy polski dyskobol, złoty medalista mistrzostw Polski młodzików, juniorów młodszych oraz juniorów musiał przerwać zagraniczne zgrupowanie kadrowiczów w portugalskim Monte Gordo.

Podnosi ciężary

Do kraju Oskar wrócił rządowym samolotem. Mieszkaniec podszprotawskiego Witkowa w Portugalii przygotowywał się do Zimowego Pucharu Europy w rzutach.

– Teraz jestem zmuszony siedzieć na dwutygodniowej kwarantannie domowej w Witkowie. Oczywiście, musiałem z domu „wyprosić” rodziców, którzy na ten czas będą mieszkać u rodziny – mówi Oskar. – Jedzenie dowozi mi narzeczona, zostawiając przy wejściu. Policjanci zaglądają do mnie codziennie, pytają, jak się czuję, czy czegoś mi nie potrzeba.

Szprotawski lekkoatleta zamiast rzucać dyskiem na obozie w portugalskiej scenerii, rąbie drewno na podwórku i ćwiczy w siłowni, którą urządził sobie w stodole, obok domu. O to, aby miał dość sprzętu, zadbał jego trener, Zygmunt Szwarc, dostarczając mu go z siłowni Uczniaka Szprotawa.

– W ciężkich dla nas wszystkich czasach pandemii dbam o kondycję i siłę. Mimo że najbliższe najważniejsze imprezy w tym roku zostały już odwołane – mówi Oskar. – Niestety, warunków do rzutów nie mam. Muszę skupić się na wyciskaniu sztangi czy rąbaniu drewna.

Kwasek też w domu

Na domowej kwarantannie przebywa również drugi wychowanek Uczniaka Szprotawa, Mateusz Kwaśniewski, srebrny medalista Mistrzostw Polski Seniorów w rzucie oszczepem.

– „Kwasek”  do Mistrzostw Europy przygotowywał się na zgrupowaniu w Turcji. Z powodu pandemii zostało ono przerwane, a nasz wychowanek po powrocie do Polski jest objęty dwutygodniową kwarantanną – mówi Szwarc.  – Z zawodnikami mam stały kontakt. Czują się dobrze, nie mają oznak zachorowania na koronawirus.

Żonglują w parku

W czasach zarazy nie tylko lekkoatleci muszą dbać o formę w warunkach domowych.  Piłkarze drużyn z naszego regionu trenują w domach lub w parku, oczywiście indywidualnie.  Jeśli już chcą wyjść na dwór z piłką, zostaje im żonglerka albo gierki jeden na jeden (zgodnie z zakazem zgromadzeń powyżej dwóch osób).

Tak musi sobie radzić m.in. Oktawian Horodyski, czołowy obrońca Czarnych Żagań.

– Zarówno syn, jak i pozostali zawodnicy żagańskiej drużyny dostali rozpiskę zajęć. Indywidualnie pracują nad wytrzymałością i realizują zajęcia tlenowe – mówi Sebastian Horodyski, trener Czarnych.

Póki co, rozgrywki IV ligi i i klas niższych są zawieszone do 26 kwietnia. Piłkarze nie wierzą jednak w dokończenie tego sezonu i rozegranie całej rundy wiosennej.

– Jeśli sytuacja z pandemią się nie uspokoi, drużyny powinni zostać sklasyfikowane wedle wyników z rundy jesiennej, bez spadków do niższych lig, ale za to z awansami do wyższych. To oznaczałoby powiększenie lig. Jeśli pandemia zacznie zanikać, można ligę podzielić na dwie grupy i rozegrać po 7 spotkań, aby sezon skrócić – mówi Horodyski.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKoronawirus: część górników może być skoszarowana
Następny artykuł„Chrońmy tradycje rodzinne”. Lekcja on-line (VIDEO)