A A+ A++

Dzięki temu przedsiębiorstwa nie bałyby się zatrudniać, bo w razie spadku zamówień bardzo szybko mogłyby zredukować załogę. Ale skoro firmom nic nie przeszkadzałoby najmować ludzi, zwolnieni bez problemu znaleźliby nową pracę. Chodziło o to, by jak największy segment rynku pracował na swobodnie zawieranych kontraktach, których kształt zależałby od indywidualnych negocjacji, a nie prawnych ograniczeń. Według zasady “chcącemu nie dzieje się krzywda” przyjęto, że jeśli obie strony podpisują się pod taką umową, to dla obu powinna być ona korzystna.

Choć o 20-procentowym bezrobociu już dawno zapomnieliśmy (według Eurostatu spadło ono w styczniu 2020 r. poniżej 3 proc.), model rynku pracy, który zaczęto tworzyć w tamtym okresie, wciąż ma się dobrze. A kolejne ekipy rządzące nie zrobiły nic, by z nim zerwać – co najwyżej wprowadzał … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułA. Neumann: Kryzys z pewnością dotknie każdego. Robimy wszystko, żeby przygotować się jak najlepiej
Następny artykułKoronawirus w Indiach. Jak drugie najludniejsze państwo na świecie walczy z epidemią?