Znaczne rozszerzenie zasad głosowania korespondencyjnego nieoczekiwanie wprowadzane na 42 dni przed wyborami prezydenckimi może być nie do wykonania, bo dotyczy milionów obywateli i stać się podstawą do zakwestionowania wyników głosowania przez PKW i Sąd Najwyższy.
Po godz. 3.00 w nocy Sejm znowelizował specustawę koronawirusową, w której – nieoczekiwanie dla wszystkich poza rządzącymi – pojawiła się istotna zmiana w Kodeksie wyborczym. Dopuszcza ona głosowanie korespondencyjne dla osób chorych na koronawirusa i pozostających w obowiązkowej kwarantannie, a także wyborców w wieku powyżej 60 lat. Korespondencyjnie nie zagłosują Polacy za granicą ani z obwodów utworzonych na statkach morskich.
Czytaj także:
Podstawa wątpliwość prawna jest taka, że z racji iż poprawka dotyczy Kodeksu wyborczego, nie można jej „wrzucać” do innych ustaw, lecz pracować w komisjach, w specjalnym trybie uregulowanym Regulaminem Sejmu (w tej części on się ostatnio nie zmienił). Dodatkowe wątpliwości budzi, że poprawkę zgłoszono w sobotę o 2.30 w nocy, a już o 3.00 poddano pod sejmowe głosowanie. Na dodatek – podkreślają eksperci – zmian w Kodeksie wyborczym nie dokonuje się na pół roku przed wyborami – co potwierdził w kilku wyrokach Trybunał Konstytucyjny, a także Komisja Wenecka. Posłanka Joanna Lichocka zarzuciła mówiącym o tym posłom opozycji, że to wprowadzanie w błąd opinii publicznej, bo zmieniono jedynie techniczne szczegóły głosowania.
Nie są to jednak technikalia. Poprawka głosi, że zamiar głosowania korespondencyjnego będzie zgłaszany komisarzowi wyborczemu do 15 dnia przed wyborami, a osoby w kwarantannie lub chorzy w izolacji – 5 dni przed dniem głosowania. Szczegół, w tym sposób i tryb otwierania kopert z głosami oddanymi korespondencyjne, w rozporządzeniu ustali minister infrastruktury, po zaopiniowaniu go przez ministrów zdrowia, MSWiA i PKW.
A jak było do tej pory z głosowaniem korespondencyjnym? Osoba do tego uprawniona (czyli z orzeczoną co najmniej umiarkowaną niepełnosprawnością) zgłaszała chęć zagłosowania korespondencyjnego komisarzowi. Gdy ten się zgodził, Obwodowa Komisja Wyborcza przygotowywała pakiet do głosowania, a urzędnik wyborczy dostarczał go na pocztę, skąd listonosz zanosił pakiet zainteresowanemu. Doręczał do rąk własnych lub zostawiał awizo (z krótszym terminem na odbiór). Wyborca wypełniał pakiet i oddawał go listonoszowi lub wysyłał pocztą. Wszystko musiało się zakończyć na siedem dni przed dniem głosowania.
Wygląda więc na to, że listonosze zostaną narażeni na kontakt z zakażonymi koronawirusem, by mogli oni oddać głos. Pozbawieni prawa wyborczego będą zaś ci, którzy znajdą się w izolacji na cztery lub mniej dni przed głosowaniem. Chyba, że … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS