Od czasu, kiedy Blizzard ukarał profesjonalengo gracza w “Hearstone”, który zdecydował się zabrać głow w sprawie trwających protestów w Hongkongu, firma ma poważne problemy wizerunkowe. Głos w sprawie zabrał także Epi Games.
Protesty w Hongkongu trwają już ponad 120 dni, a sytuację zdecydował się skomentować jeden z profesjonalnych graczy “Heartsone”, który przyznał, że Hongkong musi zostać “wyzwolony”. O całej sytuacji możecie szerzej przeczytać w naszym wcześniejszym tekście. Najważniejsze jednak jest to, że Blizzard postanowił wykluczyć gracza z zawodów oraz odebrać mu dotychczasowo zdobyte nagrody.
Zobacz też: 25 lat “Warcrafta” i 15 “World of Warcraft”. Suweniry w Los Angeles
Takie załatwienie sprawy odbiło się szerokim echem wśród fanów gier Blizzarda. Gracze na całym świecie oskarżają twórców “Warcrafta”, “Starcrafta” i “Overwatch” o wspieranie chińskiej polityki. Spokojnie można mówić o globalnym skandalu, a kolejne kroki podejmowane przez Blizzard nie łagodzą nastrojów.
Sprawa jest na tyle głośna, że również fani innych tytułów zaczynają się zastanawiać nad tym, czy Blizzard podjął właściwe kroki. Gracze “Fornite” zapytali, jak w takiej sytuacji postąpiłby Epic Games. Tim Sweeney, dyrektor generalny Epic Games odpowiedział na pytania graczy na Twitterze:
“Epic popiera prawa graczy i twórców Fortnite do mówienia o polityce i prawach człowieka.” W dalszych komentarzach przyznaje, że taka sytuacja jak w Blizzardzie, nigdy nie miałaby miejsca w Epic Games – żaden gracz nie może zostać zbanowany za swoje poglądy polityczne.
Warto nadmienić, że ok. 40 proc. udziałów Epic Games należą do chińskiego giganta Tencent, który jest często obwiniany ze cenzurę w “League of Legends”. Tencent posiada również dużą część udziałów w Activision Blizzard. Sytuacja Blizzarda nie jest prosta, a skala problemu pokazuje, że sprawa Hongkongu nie jest obojętna ogromnej rzeszy społeczeństwa.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS