Światowa Organizacja Zdrowia zaleca wykonywanie jak największej liczby testów na koronawirusa. Jak jednak robić dużą liczbę badań nie stwarzając przy tym niepotrzebnych tłoków w szpitalach? Na dobry pomysł wpadli m.in. Koreańczycy, Amerykanie i Niemcy, którzy stworzyli specjalne stacje badań, w których osoby podejrzane o zakażenie wirusem nie muszą nawet opuszczać własnego auta.
Przeprowadzanie szybkich badań na koronawirusa we wspomnianych krajach można porównać do tzw. drive-through w popularnych restauracjach serwujących fast foody. Wystarczy podjechać autem do punktu pobrań i obniżyć szybę. Resztą zajmie się już personel odziany w specjalne kombinezony, maseczki i rękawiczki.
Przykładowo, w Niemczech do przeprowadzenia szybkich testów zaadaptowano hale, w których rozbito po kilkanaście punktów poboru wymazu. Jak podaje deutschlandfunk.de, osoby, które podejrzewają u siebie zarażenie koronawirusem, mogą podjechać do takiego punktu autem i przebadać się w kilka minut. Na wynik trzeba poczekać nieco dłużej, bo do kilkunastu godzin.
Coraz więcej takich punktów pobrań powstaje w Stanach Zjednoczonych – podaje portal USA Today.
Jest to świetna i skuteczna metoda, która z pewnością odciążyłaby zatłoczone już szpitale, a opieka medyczna skupiałaby się wyłącznie na osobach zarażonych. Warto dodać, że w Polsce od początku epidemii przebadano 20127 osób, a w ciągu doby obecnie wykonuje się ok. 2,5 tys. testów.
Koronawirus – wszystkie informacje
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS