– Dla nas sportowców jest to precedens, ponieważ nagle w kluczowym momencie sezonu przestaliśmy grać. Myślę, że gdy pierwsze emocje z tym związane takie jak zaskoczenie i rozgoryczenie opadły, wszyscy musieli na chłodno spojrzeć na tę sytuację i zrozumieć, że to nie sport i nasze indywidualne cele są teraz najważniejsze – mówi w rozmowie ze Strefą Siatkówki środkowa Grupy Azoty Chemika Police, Iga Wasilewska.
W tej chwili trwa wymuszona sytuacją epidemiczną przerwa i sport zszedł na drugi plan. Masz jeszcze jakiś cień nadziei na to, że jeszcze wrócicie w tym sezonie na parkiety przynajmniej pucharu CEV?
Iga Wasilewska: – Sytuacja epidemiczna jest dla wszystkich bardzo trudna. Dla nas sportowców jest to precedens, ponieważ nagle w kluczowym momencie sezonu przestaliśmy grać. Myślę, że gdy pierwsze emocje z tym związane takie jak zaskoczenie i rozgoryczenie opadły, wszyscy musieli na chłodno spojrzeć na tę sytuację i zrozumieć, że to nie sport i nasze indywidualne cele są teraz najważniejsze. Zdrowie i pomoc na tyle ile możemy, aby wirus się nie rozprzestrzeniał jest stanem wyższej konieczności. Natomiast sytuacja jest na tyle dynamiczna, że dosłownie co chwilę pojawiają się nowe informacje. Dla przykładu wiadomość o zawieszeniu naszych treningów dostaliśmy, gdy parę godzin wcześniej ustalony został plan treningów na dobrych parę dni do przodu. Myślę, że w takim przypadku wszyscy musimy się wykazać dużą elastycznością, ponieważ ciężko cokolwiek przewidzieć. Cała drużyna bardzo chce wrócić do grania w tym sezonie, przynajmniej aby rozegrać puchar CEV, dlatego wciąż pozostajemy w pełnej gotowości i dyspozycji dla klubu. Staramy się jak możemy, aby utrzymać formę fizyczną, ale również koncentrację na ewentualne mecze. Podsumowując, mam jeszcze cień nadziei na to, że uda się zagrać w tym sezonie, ale decyzja o tym nie należy do nas. Czekamy co się wydarzy.
Wiele wskazuje na to, że sezon LSK został już zakończony i pozostaje już tylko kwestia oficjalnego ogłoszenia decyzji. Klasyfikacja zostanie wyłoniona na podstawie fazy zasadniczej. To według ciebie najlepsze rozwiązanie w tej sytuacji?
– Myślę, że gdyby LSK zakończyła się w tym momencie, to najlepszym rozwiązaniem byłoby wyłonienie klasyfikacji na podstawie wyników po fazie zasadniczej. Oczywiście dla niektórych nie wydaje się to sprawiedliwe, jednak uważam, że pozostawienie sezonu zupełnie bez rozstrzygnięcia to jak wyrzucenie ostatniego pół roku do kosza. Wiem, że niektóre ligi przyjmują takie rozwiązanie jak np. siatkarska bundesliga, ale ja jako sportowiec nie mogłabym się z tym pogodzić, ponieważ włożyłyśmy ogrom pracy w to, aby być na obecnym miejscu w tabeli i mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że na nie zasłużyłyśmy.
Wam przypadnie tym samym mistrzostwo Polski. Ten tytuł ma dla ciebie dużo inny smak, niż gdyby miał być zdobyty w normalnych okolicznościach, po fazie play-off?
– Oczywiście, że mistrzostwo Polski zdobyte w takich okolicznościach ma inny smak, niż wygranie całej fazy play-off. Zazwyczaj nikt nie dostaje złotych medali podczas siedzenia w domu. Brakować tutaj będzie zarówno emocji, jakie towarzyszą tego typu trudnym meczom, jak również dzielenia się tymi emocjami z naszymi kibicami, którzy, jestem przekonana, zapełniliby halę do maksimum. Ja osobiście bardzo żałuję, że nie zdobędę tego doświadczenia, ponieważ każdy taki ciężki mecz to duża wartość sportowa i mentalna.
Odczuwasz już głód grania, atmosfery meczowej?
– Odczuwam nie tylko głód grania, ale także brak codziennego treningu. Myślę, że w takich momentach sportowiec bardzo docenia swoją codzienną rutynę oraz napięty rytm meczowy. Ciężko przy takim trybie życia zamknąć się w domu tak z dnia na dzień, ale wierzę, że gdy sytuacja epidemiczna się ustabilizuje, to wszyscy wrócą do pracy jeszcze z większym zapałem.
Wy jako ostatni zespół z LSK przerwałyście treningi i teraz wykonujecie w domu program zalecony przez Łukasza Filipeckiego. Trudno jest w sytuacji, kiedy data powrotu do rywalizacji jest wielką niewiadomą znaleźć odpowiednią motywację?
– To prawda, tak jak wcześniej wspomniałam, robimy wszystko co w naszej mocy, aby utrzymać formę fizyczną i to co wypracowałyśmy w sezonie, dlatego Łukasz Filipecki – nasz trener przygotowania fizycznego, ma aktualnie dużo roboty. Co dwa dni wysyła nam nagrany przez siebie trening, który wykonujemy w domu przy użyciu sprzętu zabranego z naszej klubowej siłowni, a my odsyłamy krótkie filmiki, które pozwalają nas nadzorować. Myślę, że nawet gdy ktoś ma wątpliwości czy jeszcze zagramy w tym sezonie i czy te treningi mają sens, to myśl, że koleżanka z drużyny pracuje w domu, tak naprawdę na nasze wspólne konto, jest bardzo motywująca. Uważam, że nasza drużyna to dobry przykład grupy, która daje siłę jednostce, a ona jednocześnie ją napędza. Transakcja wiązana.
Co najbardziej zapamiętasz z tego sezonu poza wynikami sportowymi oraz ostatnią sytuacją z koronawirusem?
– To, co zapamiętam najbardziej z tego sezonu to bardzo dobra atmosfera na treningach i w szatni. Każdemu zależało na drużynie i aby jak najlepiej się wszystkim pracowało. To miało ogromne przełożenie na wygranie znaczącej większości spotkań, ale także wyciągnięciu naprawdę wielu setów z wyników mało dla nas korzystnych. Z tego sezonu oprócz ogólnych wyników sportowych będę wspominać poszczególne mecze jak dwumecz przeciwko Galatasaray, finał Pucharu Polski i niektóre ligowe spotkania, które nie poszły tak jak bym chciała, ale dały asumpt do wzmożonej pracy i w rezultacie dużej poprawy poszczególnych siatkarskich elementów.
Jak generalnie poza ćwiczeniami starasz sobie wypełniać wolny czas, którego teraz jest nawet aż za dużo?
– Mam teraz czas na to, na co nie mam w trakcie tradycyjnego sezonu. Dlatego głównie nadrabiam czas spędzony z mężem, a na to chyba nigdy nie ma czasu „aż za dużo” (uśmiech).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS