A A+ A++

​Nie od dzisiaj wiadomo, że życie lubi niekiedy naśladować sztukę. Najnowszym przykładem jest rozbicie gangu w stanie Tennessee w Stanach Zjednoczonych. Wśród gotówki i licznych egzemplarzy broni palnej specjalny oddział do walki z przestępstwami narkotykowymi pokazał coś jeszcze – maski.

Nie były to jednak byle jakie maski, a idealne rekonstrukcje przedmiotów, jakie zakładają na twarz nasze postacie w serii kooperacyjnych strzelanek PayDay. Maski to jeden z najbardziej charakterystycznych elementów kosmetycznych w tej serii i trudno pomylić je z czymś innym.

Co więcej, wygląda na to, że przestępcy – którym zarzuca się między innymi właśnie napada na bank – byli fanami pierwszej części. Na stole z zarekwirowanymi przedmiotami leżą bowiem cztery maski identyczne z tymi z gry: flaga USA, biały i czerwony pas oraz dwa złowrogie oblicza klaunów.

To jeszcze nie wszystko. Ten zestaw czterech masek został dodany do gry, po tym jak stał się popularnym żartem. Grupa cosplayerów nosiła bowiem te cztery modele – jeszcze zanim trafiły do gry – i została aresztowana przez policję, wyglądając przecież całkiem podejrzanie w takim ubiorze.

Całość stała się żartem w społeczności PayDay. Na tyle, że maski pechowców dodano do gry, a wkrótce później zaczęto produkować jako gadżety, teraz znalezione u prawdziwych i niebezpiecznych przestępców. Sprawa zatoczyła więc pełne i całkiem interesujące koło, skłaniające do refleksji.

Nad swoją rolą w całej tej sytuacji zastanawia się między innymi Karl Lakner, jeden z byłych pracowników Overkill, studia odpowiedzialnego za serię. Ten przyznaje, że widział już wiele wśród społeczności fanów, lecz czegoś takiego na pewno się nie spodziewał.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSmolno: zmarła śp. Hanna Tuchlińska.
Następny artykułZakonnice na pierwszej linii walki z koronawirusem