W ciągu ostatnich 10 dni, gdy z powodu zagrożenia koronawirusem zamknięto wszystkie placówki kulturalne w regionie i całej Polsce, na zupełnie inny system działania musiały przestawić się również teatry. Swoje spektakle online zdążyły już pokazać Teatr Dramatyczny („Zapiski oficera Armii Czerwonej”), Białostocki Teatr Lalek („Cudowna Lampa Aladyna” oraz „Czy pan istnieje, panie Johnes?”) oraz opera (bajka muzyczna „Brzydki Kaczorek”). Teraz dołącza do nich białostocka Akademia Teatralna, włączając się w akcję #zostańwdomu.
Koronawirus. Spektakl przez tydzień
Ale o ile inne instytucje na profilach na Facebooku lub kanałach YouTube pokazywały swoje spektakle w taki sposób, że można było je oglądać tylko w trakcie zaplanowanej transmisji, o określonej godzinie, o tyle Akademia Teatralna przyjęła inny system pokazania nagrania.
We wtorek (24 marca) uczelnia o godz. 19 udostępni wszystkim chętnym nagranie spektaklu „Świętoszek” z 2016 r. w serwisie YouTube. Każdy będzie mógł obejrzeć go w dowolnym momencie przez najbliższy tydzień, spektakl będzie bowiem dostępny do 31 marca z możliwością przedłużenia. Link do spektaklu będzie można znaleźć na fanpage’u uczelni i na Facebooku.
Skok we współczesność. Rzecz o manipulacji
„Świętoszek” w wersji Aignera i studentów to żaden tam zgarbiony, jękliwy starzec, z dłońmi oplecionymi różańcem, tylko młody, krzepki i interesujący osobnik o zimnym spojrzeniu. A sposób, w jaki niszczy dom, który go przyjął, i reakcja domowników są fascynujące. Oglądając genialną sztukę Moliera w białostockim wydaniu, można w jednej chwili uświadomić sobie, jak mimo upływu kilkuset lat bardzo aktualna to rzecz.
Fasada znikła, zostały wnętrzności. Świętoszek na nasze czasy
Jak znalazł na czasy, gdy trzymający ster dusz mogą dawać wręcz wykłady z hipokryzji, obłudy i świętoszkowatości, tak są w niej wyspecjalizowani. „Świętoszek”, choć napisany w 1661 r., to dzieło, które przechodzi przez stulecia i nadal gryzie, nadal mówi o rzeczywistości – wokół nas takich osobników manipulujących odczuciami innych jest cała rzesza: na poziomie codziennym, sąsiedzkim, na poziomie szerszym, krajowym, religijnym, politycznym, społecznym.
Reżyser Paweł Aigner galerię molierowskich postaci osadził w czasie im przypisanym, odział w peruki, przysypał pudrem, ale swoje trzy grosze dorzucił. I w finale, gdy historia zmierza już do końca, zrobił wielki skok we współczesność i podmienił barokowe portrety i kostiumy… na XXI-wieczne. Kto, co, jak i gdzie – niespodzianki zdradzać nie będziemy, ale zabieg włączający do spektaklu ludzi z pierwszych stron gazet robi wrażenie. Niektórym upudrowane peruki nawet pasują.
Kultura zeszła do internetu. Wybierz się do muzeum, teatru, kina – online
Osobnik znikąd rządzi
Nim jednak historia dotrze do finału, mamy pewien dom. A w nim: rejwach, historia miłosna wnuczki, babcine wywody, pyskata służąca. Życie się toczy. Szybko jednak się okazuje, że ster nad tym życiem powoli przejmuje osobnik znikąd, który zawładnął sercem i umysłem pana domu. Rodzina powoli się orientuje, że dzieje się coś niedobrego, pan domu jednak nikogo nie słucha, tylko Tartuffe jest ważny. A Tartuffe działa – udaje osobę religijna i pobożną, sączy obłudne słówka, manipuluje, przestawia szare komórki zapatrzonego weń Orgona. I czyni to po mistrzowsku, w białych rękawiczkach, aż doprowadza do momentu, w którym Orgon jest gotów oddać mu zakochaną w Walerym córkę, wydziedziczyć syna, a Świętoszkowi przekazać własny dom. Co się zresztą dzieje.
Wszystko to młodzi aktorzy grają znakomicie – molierowską, niełatwą frazą, naszpikowaną niezliczoną ilością słów, posługują się sprawnie i z dystansem. To spektakl temperamentny – rozgardiasz, krzyk, płacz, bieganina – wszystko to jest wpisane w strukturę spektaklu, tworzy jego osnowę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS