A A+ A++

Akcja „Sanok szyje maseczki”, zainicjowana na Facebooku, spotkała się z fantastycznym przyjęciem. W setkach wpisów jedni kierowali słowa uznania i podziwu, inni pytali: jak możemy pomóc, a jeszcze inni prosili o informacje kiedy, gdzie i za ile będzie można je kupić! Pojawiły się pierwsze większe zamówienia.

Miranda Korzeniowska, szefowa Sanockiego Korso, której to autorstwa był pomysł, natychmiast poczuła, że to był strzał w dziesiątkę i na czasie. Kiedy zorientowała się, że są problemy z kupnem maseczek, zadzwoniła do przyjaciółki trudniącej się krawiectwem z pytaniem: czy to taka sztuka uszyć maseczkę? A kiedy usłyszała, że żadna, że temat ma przećwiczony i zdążyła już zaopatrzyć w nie rodzinę i znajomych, wiedziała, że to właśnie będzie jej sposób na koronawirusa! Błyskawicznie zamieściła na Facebooku pierwszy post z pytaniami: – co Wy na to? I kto może tę akcję wesprzeć? Odzew był znakomity, przyprawiając o mocne bicie serca.

            – Zadzwoniła do mnie kobieta, przedstawiając się, że zawodowo szyje pościel dla dzieci i chętnie pomoże mi w tej akcji. Zadeklarowała, że na dobry początek w prezencie przekaże kilka beli wysokiej jakości bawełny, posiadającej atest Państwowego Zakładu Higieny, a także kilkaset metrów gumy. Kiedy doszło do pierwszego spotkania, rzuciłyśmy się sobie w ramiona, pojawiły się łezki wzruszenia. Mało tego, usłyszałam dalsze deklaracje m. in. mechanicznego pokrojenia całego materiału na wymiar. Wyszłam stamtąd naprawdę szczęśliwa! – mówi Miranda, inicjatorka akcji „Sanok szyje maseczki!”

            Osoba, która otworzyła swoje wspaniałe serce, nie była jedynym dobrym duchem akcji. – Zatelefonowały dwie panie kosmetyczki, instruując mnie, że takie maseczki, po uszyciu, muszą być wyjałowione i hermetycznie zapakowane w specjalną folię, a one posiadają właśnie urządzenie służące do tego celu i chętnie się w to zaangażują. Słuchałam i nie wierzyłam w to, co słyszę. Zastanawiałam się, czy przypadkiem mi się to nie śni – kontynuowała swą opowieść szefowa Korso.

            Pełnią szczęścia były konkretne zgłoszenia osób, które wyraziły chęć szycia maseczek. Było ich dziewięć. Były też inne, wzruszające deklaracje. Oto swą gotowość do szycia zgłosiło sześć pań w wieku emerytalnym, uzasadniając potrzebę włączenia się do akcji tym, że z racji wieku są najbardziej narażone na zakażenie, więc może uszyte przez nie maseczki, pomogą innym starszym osobom, aby tego uniknąć.

            Akcja „Sanok szyje maseczki” szybko przekroczyła granice grodu Grzegorza. Dzięki rozpropagowaniu jej przez Martynę Sokołowską, dziennikarkę mediów regionalnych, także znaną ze swej charytatywnej działalności, odezwał się przyjazny Sanokowi Wrocław. Gotowość przystąpienia do szycia maseczek zgłosiły tam dwie studentki. Oczywiście, zostaną włączone do akcji!

            Niedługo trzeba było czekać na odzew ze strony tych, którzy najbardziej zainteresowani są nabyciem maseczek. Wśród nich znaleźli się m. in. szpitale w Sanoku i Lesku, Bieszczadzkie Pogotowie Ratunkowe, Orlen, deklarujący w rewanżu środki dezynfekcyjne, Powiatowy Urząd Pracy, sanockie sklepy, listonosze, a także instytucje pozarządowe zajmujące się wolontariatem m. in. Towarzystwo Pomocy im. Brata Alberta, miejski i gminny ośrodek pomocy społecznej, harcerze. Pilnie potrzebują maseczek dla tych, którzy zajmują się robieniem zakupów dla seniorów.

            W najbliższą środę (25 bm.) redakcja Sanockiego Korso zamieni się w punkt krawiecki wyjątkowego przeznaczenia. O godz. 9 rozpocznie się tam instruktaż szycia maseczek. Już dziś wiadomo, że będą one wyjątkowe, z znakiem jakości Q. – Przede wszystkim będą wykonane z bardzo dobrego materiału, bawełny posiadającej atest PZH, będą dwuwarstwowe, a mimo to łatwe w oddychaniu. Co istotne, nasze maseczki będą proste w dezynfekcji. Wystarczy bowiem przeprasowanie ich gorącym żelazkiem, żeby móc ponownie je założyć. Już nie mogę się doczekać, kiedy pierwsze egzemplarze założymy na buzie, aby je przetestować – mówi z ożywieniem Miranda Korzeniowska. 

            Można się domyślać, że szybko trafią do odbiorców, rozchodząc się niczym ciepłe bułeczki. I co dalej? – pytam inicjatorkę, mam nadzieję, nie jednorazowej akcji. – Początkowo myślałam o kilkuset maseczkach, ale dziś jestem prawie przekonana, że na tym się nie skończy. Widzę wokół taki zapał, że szkoda byłoby go zmarnować. Wydaje mi się więc, że będziemy kontynuować to charytatywne dzieło. Potrzebować będziemy pieniądze na zakup materiałów – bawełny i gumy, ale to nie powinno być barierą nie do pokonania. Poprosimy o wsparcie np. Dominikę Kulczyk, która deklarowała, że zawsze gotowa jest wesprzeć charytatywne akcje, bądź też innych, którzy zechcą się do nas przyłączyć. A może przed odbiorcami naszych maseczek postawimy skarbonkę, prosząc o datki na materiał na kolejne ich partie. Bo nasze maseczki będą rozdawane, nie sprzedawane. Będą one bezcenne, gdyż będą to maseczki od serca, pełne miłości – kończy rozmowę Miranda Korzeniowska. – Już nie raz pokazaliśmy, że w trudnych momentach potrafimy się pięknie jednoczyć – dodaje.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKoronawirus w Wielkiej Brytanii. Rząd wprowadza surowe ograniczenia
Następny artykułRespirator dla gospodarki potrzebny na wczoraj