W zeszłym tygodniu dotarła do mediów informacja, że wiceminister z pana resortu zaraził się koronawirusem. Jak się teraz czuje?
Pan minister Ryszard Kamiński czuje się dobrze.
Wiadomo, jak doszło do zakażenia SARS-Cov-2?
Nie mam jeszcze informacji, jak doszło do zarażenia. Wszystkie procedury przewidziane zaleceniami Państwowej Inspekcji Sanitarnej zostały wdrożone. Całe kierownictwo objęte zostało kwarantanną. Pracujemy zdalnie, podobnie jak blisko 80 proc. pracowników, którzy już od 13 marca pracują w ten sposób.
W obliczu koronawirusa wiele mówi się o produkcji żywności i jej ilościach. Skąd wiemy, że wystarczy nam żywności, jeśli nie wiemy ile to wszystko potrwa?
Mamy zapasy w magazynach. Musimy też pamiętać, że jesteśmy krajem o nadwyżkowej produkcji rolnej. Wytwarzamy znacznie więcej niż jesteśmy w stanie spożyć. Wysyłamy ponad 80 proc. wołowiny, około 60 proc. mięsa drobiowego. Więcej też produkujemy mleka i jego przetworów, niż jest w stanie wchłonąć rynek wewnętrzny. Produkcja trwa, hodowla jest na dobrym poziomie, nie było ciężkiej zimy i uprawy mają się dobrze. Mamy dobrze rozwinięty sektor rolnictwa szklarniowego, a na polach pod osłonami niedługo pojawią się świeże warzywa. Polski rolnik, dzięki któremu mamy właśnie zapewnione bezpieczeństwo żywnościowe, już nie raz pokazał w naszej historii, tej dawneji i tej bliższej, że w najtrudniejszych nawet czasach zaopatrywał rodaków w żywność. Ciekaw jestem co teraz powiedzą ci krzykacze, którzy chcieli zlikwidować hodowlę zwierząt, a w dalszej perspektywie doprowadzić do upadku całe rolnictwo?
Ekonomiści wieszczą przerwanie łańcucha dostaw. Jeżeli do tego dojdzie będziemy mieli problem z produktami, które do tej pory sprowadzaliśmy spoza Polski. Jest na to jakaś recepta?
Na tym etapie mogą występować trudności transportowe pomiędzy różnymi krajami. Transport wewnętrzny pracuje cały czas. Zakłady przetwórcze pracują na około 80 proc. mocy, a więc jeszcze mogą zwiększyć produkcję.
Gwarantuje pan, że na pewno nie zabraknie nam np. mięsa?
Nie ma obawy, że zabraknie mięsa, mleka, jaj, kaszy, mąki, makaronów. Pewne problemy mogą być z egzotycznymi owocami. Jeszcze raz przypomnę, że produkujemy znacznie więcej niż spożywamy, a to co sprowadzamy nie należy do podstawowych produktów żywnościowych.
Eksperci twierdzą, że klęska gospodarcza powoli rysuje się na horyzoncie. Być może szukanie dostawców bliżej Polski i stawianie na niezależność jest kluczem do sukcesu, by przy kolejnym kryzysie nie doszło do paraliżu?
Nie mam nic przeciwko różnorodności i bogatej ofercie dla konsumentów. Jednak muszą być uczciwe warunki konkurencji. Pozbyto się zakładów przetwórczych w latach 90., wpuszczono bez ograniczeń ogromne sieci handlowe. Z polskiego rolnika uczyniono dostawcę tanich surowców. Od pięciu lat zmieniamy to konsekwentnie. Wprowadziliśmy szereg ułatwień dla rolników w zakresie sprzedaży produktów z gospodarstwa. Ich koledzy ze „starej” UE mieli to od dawna, a naszym zabraniano.
Wierzy pan, że oko cyklonu, w którym utkwiliśmy przyniesie społeczeństwom jakąś refleksję?
Mam nadzieję, że to nieszczęście, które dotknęło dziś świat otworzy oczy wielu ludziom. Nie może liczyć się tylko i wyłącznie maksymalizacja zysku. Ze światowego PKB ponad 50 proc., a niektórzy ekonomiści twierdzą, że więcej, trzyma w rękach 10 proc. ludności. W latach 70.tych ubiegłego wieku te 10 proc. miało „tylko” 25 proc.
Jak ocenia Pan pakiet pomocowy dla małych i średnich przedsiębiorców? Właściciele małych i średnich firm nie pozostawili na nim suchej nitki.
Kryzys jest nieunikniony. Nikt nie wie, jaka będzie jego skala. Przyjęty przez rząd pakiet – Tarcza Antykryzysowa – to konstruktywny pakiet służący przede wszystkim utrzymaniu miejsc pracy, a także pomocy przedsiębiorcom w przetrwaniu tego trudnego czasu. Opozycja krytykuje wszystko. A co zaproponowała w czasach ostatniego, wielkiego kryzysu, który przetoczył się po świecie?
Od ponad pięciu lat reformujemy gospodarkę. Nasze wskaźniki wzrostu znacznie przewyższały wzrost w innych krajach unijnych, zwłaszcza w krajach „starej” UE. My podejmujemy bardzo konkretne działania i to podejmujemy je szybko, często wyprzedzająco. Obecny kryzys bardzo dobitnie pokazał, jak wolno mielą unijne młyny, jak późno podejmowane są decyzje.
Czy MRiRW zamierza wesprzeć polskich rolników mając na względzie te patową sytuację?
Gospodarstwo rolne to mikroprzedsiębiorstwo. Będzie korzystało z Tarczy Antykryzysowej. Jednocześnie staramy się pomóc rolnikom, jak chociażby zwiększając stawkę zasiłku chorobowego do 150 proc. poprzedniego poziomu za każdy dzień czasowej niezdolności do pracy spowodowanej chorobą. Podpisałem wczoraj rozporządzenie zmieniające rozporządzenie w sprawie określenia wysokości jednorazowego odszkodowania z tytułu wypadku przy pracy rolniczej lub rolniczej choroby zawodowej oraz zasiłku chorobowego. Dzięki tym nowym rozwiązaniom prawnym ubezpieczeni w KRUS rolnicy i domownicy będą mogli szybciej i sprawniej nabyć prawo do zasiłku chorobowego. Zgodnie z tym rozporządzeniem następuje skrócenie okresu uprawniającego do wypłaty zasiłku chorobowego z 30 do 14 dni czasowej niezdolności do pracy w gospodarstwie rolnym, jeżeli niezdolność ta jest spowodowana zakażeniem lub chorobą układu oddechowego oznaczonymi w zaświadczeniu lekarskim jako U07.1 COVID-19, zgodnie z Międzynarodową Klasyfikacją Chorób i Problemów Zdrowotnych.
Co z jedzeniem, które z powodu pandemii wirusa nie trafiło do szkół i innych placówek?
Żywność, która nie trafi do dzieci w szkołach, trafi do potrzebujących poprzez wyspecjalizowane organizacje pozarządowe takie jak Caritas, Banki Żywności i inne. Również żywność, która przez program pomocy dla najuboższych, dostarczana przez KOWR, trafi oprócz dotychczasowych adresatów, także do innych potrzebujących przede wszystkim do osób wskazanych przez pomoc społeczną pozostających w kwarantannie. Żywności w Polsce nie zabraknie, a państwo stara się również, żeby dotarła do wszystkich potrzebujących.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS