A A+ A++

SARS-CoV-2, czyli odmiana koronawirusa, o którym nieustannie “trąbi” chyba każde medium na świecie, to wirus wciąż niewystarczająco zbadany, a więc dalece nieznany. Wciąż brakuje nam wielu informacji, nie tylko takich, które ostatecznie pomogą odnaleźć szczepionkę, ale również i takich, które pomogłyby się przed nim jak najskuteczniej chronić. Pierwszym krokiem do pokonania wroga, jest bowiem poznanie jego słabości. Nie dziwota więc, że w obecnych czasach na świecie namnożyło się nam tak wielu samozwańczych “korona-ekspertów”, którzy odnajdując swoją niszę przede wszystkim w internecie, mówią masom jak postępować, aby zminimalizować, ba! nawet wykluczyć szansę zarażenia się. Większe media, takie jak telewizje głównego nurtu, powoli zaczęły rozprawiać się z szerzeniem podobnych dezinformacji, nie jest to jednak jedyny przypadek walki z korona-fake newsami.

Autor: Ewelina Stój

Chyba mało kto ma tak naprawdę świadomość, jak bardzo ludzie podatni są na udaną, przemyślaną manipulację, zwłaszcza jeśli pojawia się ona “w towarzystwie” argumentu ad verecundiam (powoływanie się na opinie autorytetu), czy nawet z samego już ad populum (gdy odwołujemy się do przekonań tłumu). Mam nadzieję, że się mylę, ale wydaje mi się, że w dobie szeroko dostępnej telewizji oraz internetu, narobiło nam się na świecie sporo ignorancji. Wielu osobom do uwierzenia w to, że coś jest białe (choćby było czarne) wystarczy fakt, że mówi tak osoba prominentna bądź twierdzi tak większość społeczeństwa. Dlatego też, tak niebezpieczne jest w obecnych czasach beztroskie przyjmowanie wszystkiego za pewnik, bez odpowiednich badań własnych, które wcale nie muszą być jakoś znowu szeroko zakrojonymi poszukiwaniami prawdy, a do których niezbędna jest przede wszystkim chłodna kalkulacja.

Media coraz lepiej radzą sobie z namierzaniem i usuwaniem fake newsów dotyczących koronawirusa, ale dezinformacja wciąż ma miejsce, także poza siecią. Skąd brać sprawdzone informacje na temat pandemii SARS-CoV-2 tak, by nie szerzyć nadmiernej, niepotrzebnej paniki?

Fake newsy w dobie koronawirusa. Jak możemy z nimi walczyć? [1]

Serwis gov.pl na tej stronie walczy z fałszywymi informacjami

Dociekanie prawdy, a może raczej dementowanie dezinformacji w dobie walki z koronawirusem jest jednym z najważniejszych zadań każdego z nas. Nagrodą za taką postawę może być chociażby zminimalizowanie powszechnej paniki, a nawet szansa na szybsze “wykaraskanie się” świata z tej niechcianej, nadzwyczajnej sytuacji. Ta, inaczej niż w pierwszych dniach, powoli przestaje być już bowiem powodem do “śmieszkowania”, choć zabawne memy z najwyższym dobrem państwowym (papierem toaletowym) w roli głównej, to zawsze jakaś porcja, tak potrzebnego dziś “odmóżdżenia”, bo przecież słuchając ustawicznie serwisów informacyjnych, zaprawdę można zejść szybciej z samego nawarstwiającego się w naszych głowach strachu i stresu, niż od największego dziś celebryty – koronawirusa.

Fake newsy w dobie koronawirusa. Jak możemy z nimi walczyć? [2]

Jak już zauważyłam, do walki z dezinformacjami, albo bardziej po “zachodniemu” – z fake newsami, stanęli najwięksi medialni wydawcy nie tylko w Polsce. W artykule takim jak ten, grzechem byłoby nie wspomnieć o najnowszej akcji Polskiej Agencji Prasowej (PAP) przeprowadzanej we współpracy z GovTech Polska. Chodzi mianowicie o społeczny projekt weryfikacji treści, dotyczących wirusa SARS-CoV-2, publikowanych w internecie. Nie ukrywam, że #FakeHunter, bo tak nazwano ów projekt, bezpośrednio zainspirował mnie do napisania niniejszego felietonu, pozwólcie więc, że przytoczę jego istotę, by za chwilę przejść już do rozwijania kolejnych myśli, dotyczących tego, jak rozpoznawać fake newsy, jakich źródeł słuchać, a także jak radzić sobie w obecnych czasach ze strachem, który nieodpowiednio traktowany, może być gorszy niż sam koronawirus.

Elon Musk na Twitterze w związku z koronawirusem: “Strach to zabójca umysłu”. Trudno się nie zgodzić z powyższym stwierdzeniem.

W oficjalnej notce prasowej biura PAP czytamy: #FakeHunter to odważny i odpowiedzialny społecznie projekt, w którym uczestniczyć może każdy, komu zależy na dystrybucji wiarygodnych informacji w przestrzeni publicznej. W czasie zagrożenia epidemicznego największym wyzwaniem jest weryfikacja zasobów internetowych i demaskowanie nieprawdziwych wiadomości dotyczących wirusa SARS-CoV-2. Obok oficjalnych komunikatów Ministerstwa Zdrowia, Głównego Inspektora Sanitarnego, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz innych instytucji państwowych w przestrzeni internetowej pojawiają się bowiem fałszywe wiadomości, których celem jest dezinformacja i sianie paniki wśród Polaków. (…)

Fake newsy w dobie koronawirusa. Jak możemy z nimi walczyć? [3]

W obecnej sytuacji wiarygodna informacja odgrywa kluczową rolę w przeciwdziałaniu rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Portale internetowe i wszyscy użytkownicy mediów społecznościowe powinni w sposób odpowiedzialny dzielić się wyłącznie prawdziwymi przekazami. Dlatego Polska Agencja Prasowa wspólnie z GovTech Polska poszukują osób, które dołączą do projektu #FakeHunter i pomogą zwalczać dezinformacje dotyczące epidemii. Akcja jest więc niczym innym, jak możliwością zgłaszania dezinformujących treści przez zrekrutowanych wcześniej internautów. Aby osobiście przystąpić do projektu, należy wypełnić zgłoszenie znajdujące się pod TYM adresem. Regulamin projektu znajdziecie z kolei TUTAJ.

Fake newsy w dobie koronawirusa. Jak możemy z nimi walczyć? [4]

PAP zdecydowanie wyręcza nas (co jest zresztą obowiązkiem Agencji) z konieczności szukania rzetelnych źródeł informacji o pandemii koronawirusa. Podaje bowiem takie organizacje jak Ministerstwo Zdrowia, Główny Inspektorat Sanitarny czy Kancelarię Prezesy Rady Ministrów jako te, których doniesienia powinniśmy respektować przede wszystkim, poddając w pogłębione rozważanie doniesienia z wszelkich innych źródeł. Zadanie jest zasadniczo proste, bowiem każdy z tych organów ma nie tylko swoje strony internetowe, ale także strony w serwisach społecznościowych, których śledzenie jest chyba łatwiejsze, niż cykliczne odwiedzanie serwisów Ministerstwa czy Sanepidu. Poniżej więc zamieszczam odnośniki do źródeł, których, zgodnie z informacją PAP, warto słuchać, by nie wpaść w fake-newsową spiralę kłamstw i strachu.

Jeśli korzystacie z aplikacji mobilnej mObywatel, warto też wiedzieć, że w ostatnich dniach aplikacja rozrosła się o dodatkową zakładkę, poświęconą wyłącznie koronawirusowi. To kolejne źródło, któremu można zaufać. Rzetelne, bardzo często aktualizowane wiadomości to również oczywiście sama Polska Agencja Prasowa:

Fake newsy w dobie koronawirusa. Jak możemy z nimi walczyć? [6]
Źródło: Ministerstwo Zdrowia.

Nie mam najmniejszej wątpliwości, że tak jak w każdym innym, bardziej lub mniej dyskusyjnym temacie, także i tutaj znajdą się osoby, które podniosą głos, że nie można wierzyć wyłącznie przedstawicielom państwa, którzy to ze względu chociażby na przepychanki partyjne, czy też chęć zatrzymania rozrostu paniki, mogą nie informować swoich obywateli o wszystkim, co dzieje się w związku z pandemią. Każdy z nas jest inny, a więc jednym powinno wystarczyć zapewnienie przywódców politycznych, że wypełniając odgórne zalecenia, robimy jako obywatele maksimum tego, co można uznać jako przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się wirusa. Inni zaś będą przeszukiwać wszelkie dostępne, nieoficjalne źródła nie tylko z nadzieją, że odkryją magiczny lek na koronawirusa, ale także chcąc odkryć prawdę o jego źródle. Nie oceniam, czy druga metoda jest dobrą czy też złą tak długo, jak owe poszukiwania nie mają wyłącznie charakteru poszukiwania tanich sensacji i spisków.

Fake newsy w dobie koronawirusa. Jak możemy z nimi walczyć? [5]
Źródło: Ministerstwo Zdrowia.

PurePC nie jest zasadniczo (a przynajmniej stara się nie być) serwisem opiniotwórczym, a już na pewno nie w sprawach politycznych, choć nie zawsze łatwo jest sformułować felieton czy newsa okołopolitycznego, nie wrzucając między wierszami własnych przekonań. Jesteśmy wszak tylko ludźmi, a ci składają się z opinii. Piszę o tym nie bez powodu. Otóż i w mojej głowie w pewnym momencie zaroiło się już od wielu wątpliwości dotyczących pochodzenia SARA-CoV-2, czy też prawdziwości przepływu informacji z Chin. Ostatecznie postanowiłam jednak nie szerzyć swoich być może niepopularnych przekonań z prostej przyczyny, którą jest brak niezbitych faktów na poparcie owych tez. Robiąc na opak, czyli rozpowiadając wszem i wobec niesprawdzone, a przynajmniej nienamacalne przez zwykłego śmiertelnika fakty, doprowadziłabym wyłącznie do sytuacji, z którą w niniejszym felietonie walczę.

Fake newsy w dobie koronawirusa. Jak możemy z nimi walczyć? [7]
Źródło: Ministerstwo Zdrowia.

Można mieć swoje “wizje” na pewne kwestie, jednak szerząc je w niezdrowy, czasami wręcz fanatyczny sposób można nieumyślnie zaszkodzić. Zwłaszcza tym osobom, które mają problemy z samodzielnym odsiewaniem prawdy od nieprawdy, a wydaje się, że “dzięki” mediom społecznościowym, takimi osobami są zwłaszcza ludzie młodzi, dla których Facebook stał się jedynym, “wiarygodnym” źródłem informacji, którego nie trzeba sprawdzać. Nie wspominając już o osobach starszych, które choć często wydają się jeszcze całkiem sprawne umysłowo, to są też zupełnie bezbronni, jeśli chodzi o walkę z zaawansowanymi manipulatorskimi socjotechnikami płynącymi w ich przypadku z “gadającego pudła”.

Fake newsy w dobie koronawirusa. Jak możemy z nimi walczyć? [8]
Źródło: Ministerstwo Zdrowia.

Dochodzenie prawdy jest w moim mniemaniu zawsze dobre (choć czasami wiedząc mniej, żyjemy dłużej ;)). Demaskowanie kłamstw stojących za koronawirusem to obywatelski obowiązek (zabrzmiało chyba zbyt poważnie, ale pal już licho). Dlatego też nie twierdzę z uporem maniaka, że dochodzenie prawdy na temat przyczyn pojawienia się wirusa, czy też zakłamanej polityki jest złe. Wręcz przeciwnie. Jest dobre, jednak patrząc z perspektywy zwykłego Kowalskiego, który powtarza utarte, niepoparte dowodami frazesy, może to wyrządzić sporo szkody dla poszczególnych jednostek. Z drugiej jednak strony, już nie raz na naszych oczach rodzili się bohaterowie, którzy dość profesjonalnie podchodząc do badania różnych “machlojek”, a będąc przy tym amatorami, potrafili wyciągnąć na światło dzienne niejedną grubą aferę, zmieniając przy tym część świata. Dywagować w ten sposób można jednak nawet i do jutra, dlatego pozwolę sobie przejść już raczej do wymienienia kilku wyjątkowo paskudnych fake-newsów, o których to przecież zasadniczo traktuje ów felieton:

Wybrane fake newsy dotyczące pandemii koronawirusa:

  • W połowie marca ludzie zaczęli masowo porzucać i oddawać swoje psy i koty, a także prosić weterynarzy o uśpienie zwierząt. Miało to związek z fake newsem mówiącym, że zwierzaki mogą być nosicielami koronawirusa. Póki co nie ma na to dowodów, choć oczywiście wirus może przez jakiś czas bytować na ich sierści (podobnie jak na skórze czy ubraniach ludzi).
  • W podobnym okresie w sieci pojawił się fake news dotyczący planów zamykania granic województw, co oczywiście mogło wzmóc ogólnopolską panikę.
  • Koronawirus to także okazja dla wszelkich oszustów. Kilkanaście dni temu pierwsi Polacy zaczęli otrzymywać fałszywy SMS, mogący prowadzić do utraty pieniędzy na rachunku bankowym. Brzmiał on następująco: Informujemy iż zgodnie z spec ustawą dotyczącą koronawirusa Państwa środki na rachunku zostają przekazane do rezerw krajowych NBP. Zaloguj się aby zatrzymać 1000 PLN. Chyba nie trzeba podkreślać, że same już tylko błędy związane z interpunkcją powinny zastanowić o prawdziwości informacji? W czasie paniki, wielu jednak nie zwraca uwagi na szczegóły. A oszuści doskonale wiedzą, że decyzje podejmowane przez ludzi w strachu czy panice, to decyzje pochopne, a więc zazwyczaj złe.

Fake newsy w dobie koronawirusa. Jak możemy z nimi walczyć? [9]

Opisywanie dezinformacji o charakterze czysto politycznym (najczęściej szkalujące polityków i ich model działania walki z koronawirusem) sobie odpuszczę, jako że poprzyrzekłam sobie nie wkładać w ów artykuł większej energii (negatywnej), niż jest to potrzebne, a poruszając ten newralgiczny temat, tak by się z pewnością stało. Podobnie działa na mnie łączenie tematu pandemii z wprowadzaniem sieci 5G, więc nie będę nawet strzępić języka. Nie sposób nie poświęcić jednak kilku(nastu) zdań dotyczących fake newsów związanych z “magicznymi zaleceniami medycznymi” na koronawirusa. Tych jest chyba bowiem najwięcej. Naiwne zawierzanie praktykom takim jak picie ciepłej wody, które ma rzekomo powstrzymać koronawirusa jestem jednak w stanie przeboleć z prostej przyczyny. Instynkt samozachowawczy pchał ludzi już w bardziej idiotyczne rozwiązania, by tylko móc ocalić zdrowie i życie. Nic więc dziwnego, że mamy skłonności do wypróbowywania każdego, nawet najbardziej irracjonalnego rozwiązania, by tylko nie paść ofiarą koronawirusa.

Fake newsy w dobie koronawirusa. Jak możemy z nimi walczyć? [10]

Ile już tego było? Picie wody utlenionej, gorące kąpiele, witamina C, witamina D, leki przeciwmalaryczne, leki przeciw wirusowi HIV, cynk, naświetlanie lampami UV czy też spożywanie w nadmiernych ilościach czosnku – wszystko to (i wiele więcej), w krótkim czasie stało się magicznymi sposobami na koronawirusa, bez wystarczającego zaplecza w postaci badań, jednak z wystarczającym przesytem pseudonaukowych domniemań. Bo skoro pijąc ciepłą wodę spłukany SARS-CoV-2 z ust do żołądka, to zostanie on unicestwiony przez kwasy żołądkowe. Gros tych porad naprawdę brzmi tak, jakby pochodziło z czasów średniowiecza, jednak – jak już podkreśliłam – trudno dziwić się ludziom, którzy przecież zrobią wszystko, aby utrzymać się przy życiu. Część fake newsów dotyczących suplementacji wzięła się po prostu stąd, że SARS-CoV-2 atakuje najczęściej osoby o niskiej odporności (słaby układ immunologiczny zniszczony lekami, czy też po prostu chorobami autoimmunologicznymi). Ludzie na świecie zaczęli więc masowo “inwestować” w swoją odporność, spożywając witaminy czy czosnek. Nie mi się wypowiadać o zasadności takich przedsięwzięć, niemniej nawet jeśli taka dieta ostatecznie nie uchroni nas przed wirusem, to wielu osobom da poczucie spokoju, że robią coś, co jest w stanie ich uchronić.

Fake newsy w dobie koronawirusa. Jak możemy z nimi walczyć? [11]

No właśnie, bo owo poczucie spokoju jest nam dziś potrzebne tak, jak chyba jeszcze nigdy dotąd. Młode, i to jeszcze młodsze pokolenie, czyli w zasadzie te osoby, które nie doświadczyły chociażby stanu wojennego, żyjąc w Polsce w zasadzie nie musiały się dotąd o nic bać. Nie poruszam tu kwestii strachu towarzyszącego codziennym trudom jak choroby, rozwody czy inne problemy rodzinne, bo to (w moim odczuciu) jednak nieco inny kaliber i nie ma co tych dwóch rzeczy (koronawirusa i znoju życia codziennego) porównywać. Ale do sedna: zawsze opiekowało się nami (bardziej lub mniej) Państwo. ZUS, NFZ czy Urząd Pracy – między innymi te instytucje od momentu powstania “myślały” za Polaków (nie wartościuję przy tym, czy to dobrze czy źle). Myślały o ich emeryturze, o ewentualnych chorobach, czy zapewnieniu namiastki finansów podczas bezrobocia. Oczywiście, że każdy ma prawo odciąć się od owych organów i oszczędzać na chwile lepsze i gorsze samodzielnie. Jednak taki model państwa opiekuńczego ostatecznie pojawił się w wielu zakątkach świata, również w Polsce, i już tu został.

Fake newsy w dobie koronawirusa. Jak możemy z nimi walczyć? [12]

Właśnie dlatego uważam, że wielu ludzi podczas pandemii koronawirusa boryka się z największym w swoim życiu strachem, którego nie zwykł dotąd poznać, a co dopiero okiełznać. Ma on swoje korzenie nie tylko w strachu przed ewentualną śmiercią czy sytuacją finansową, która robi się nieprzesadnie ciekawa, ale także w tym, iż podświadomie możemy obawiać się również tego, że Państwo ostatecznie wcale nie będzie musiało (miało zdolność) dbać o obywateli tak, jak dotąd. Nieuświadomiony strach przed tym, że będziemy musieli cofnąć się cywilizacyjnie o kilka dekad może nieźle sparaliżować. Nie piszę tego, aby straszyć, sama mam wciąż sporo optymizmu (choć zdroworozsądkowego) w stosunku co do tej całej sytuacji, ale w ludzkich umysłach w stanie niepewności i zagrożenia powstaje zdecydowanie sporo czarnych scenariuszy. Być może sytuacja sprawi, że wielu z nas przyjdzie zacisnąć pasa, jednak zamartwianie się niczemu nie pomoże, w przeciwieństwie do analizowania tego, co można zrobić już dziś, aby ewentualny scenariusz malował się w jak najmniej ciemnych barwach.

Fake newsy w dobie koronawirusa. Jak możemy z nimi walczyć? [14]

Na szczęście internet to nie tylko zbieranina fake newsów, przepowiedni o rychłym końcu cywilizacji czy spotów informacyjnych, od nadmiaru których również można zacząć głupieć. Za “opiekę” nad ludzkimi emocjami wzięli się również psychologowie, którzy proponują przede wszystkim nie tyle walkę ze strachem, co jego okiełznanie. Zrozumienie, co dokładnie za nim stoi, a ostatecznie zaakceptowanie każdego możliwego, nadchodzącego scenariusza. Nie jest to proste i nawet osoba o bardzo stoickim podejściu do życia w ostatnich dniach mogła złapać się na przesadnym “maglowaniu” w głowie czarnych myśli. Nad oswajaniem strachu trzeba jednak nieustannie pracować. Nie przez odwracanie od niego uwagi oglądając całymi dniami Netfliksa, bo to tylko chwilowa ucieczka, tylko przez przepracowanie tej emocji i zaakceptowanie, że jest nam ona po coś potrzebna. Przede wszystkim do działania – do snucia planów na to, w jaki sposób najtrafniej powinniśmy zachowywać się w obecnych okolicznościach oraz jak odnajdziemy się w nadchodzącej, być może nie usłanej różami przyszłości. Strach, podobnie jak inne złe emocje jest po to, abyśmy odczytali sygnały swojego ciała i w jakiś sposób na nie odpowiedzieli. A okiełznać strach skutecznie i na dłuższą metę można własnie poprzez jego zaakceptowanie, zaakceptowanie również danej sytuacji i rozpoczęcie działań które będą w stanie w jakiś sposób zminimalizować jej niepożądane następstwa.

Fake newsy w dobie koronawirusa. Jak możemy z nimi walczyć? [13]

W sieci namnożyło się zdecydowanie zbyt dużo fake newsów dotyczących koronawirusa. Sprawiają one, że wzmaga się w nas dodatkowa panika, jak gdyby sam wirus SARS-CoV-2 nie przynosił już wystarczająco wiele strachu. Dlatego tak ważne jest, aby mozliwie zapobiegać wszelkim dezinformacjom.

Z mojej strony to tyle. Na zakończenie nie będę rzucać frazesami w stylu “zostańcie w domu”, bo kto miał ów przekaz zrozumieć, z pewnością już zrozumiał. Artykuł posumuję jednak w nieco mniej standardowy sposób. Otóż będąc człowiekiem świadomym swych ułomności, mam serdeczną prośbę: jeśli w powyższej publikacji natknęliście się na jakiekolwiek fake info, dajcie o tym koniecznie znać. Jest bowiem duża szansa, że w którymś momencie ja także padłam ofiarą jednej z wielu koronawirusowych dezinformacji, a tych zdecydowanie nie chciałabym szerzyć. Mam też szczerą nadzieję, na kulturalną dyskusję, w której wszyscy będziemy mieli szansę zapoznać się z poglądami innych osób i poddać je pogłębionemu rozważaniu.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDrzewa i ławki przed Akwarium Gdyńskim
Następny artykułW kosmicznym obiektywie: Orion