O tym, że w Olsztynie mieszkańcy potrzebują nie tylko nowej Uranii, ale też porządnych chodników, o tym, jak pracują radni podczas epidemii koronawirusa i czy jest nam potrzebne referendum, rozmawiamy z radną Martą Kamińską z Koalicji Obywatelskiej.
— Jak państwo pracujecie podczas obostrzeń związanych z koronawirusem?
— Praca komisji, przynajmniej tych, w których ja jestem, została czasowo zawieszona.
— Sesja Rady Miasta odbędzie się normalnie?
— Nie mam żadnej informacji o odwołaniu sesji. A ta ma się przecież odbyć w środę 25 marca.
— To pani pierwsza kadencja w radzie. Co panią skłoniło do kandydowania?
— Zaczęło się od mojego zaangażowania w działanie społeczne. To było w 2016 roku. Zaangażowałam się w Komitet Obrony Demokracji. Ta aktywność zaowocowała kontaktami z przedstawicielami różnych formacji i ugrupowań. KOD w Olsztynie jest dosyć aktywny i w czerwcu 2018 r. dostałam propozycję kandydowania do Rady Miasta. Bardzo gruntownie zastanawiałam się nad tym. W końcu doszłam do wniosku, że nie wolno unikać odpowiedzialności za to, co dzieje się wokół. To zadecydowało o przyjęciu miejsca na liście kandydatów. Dzięki głosom wyborców zostałam radną.
— Z jakim hasłem szła pani do wyborów samorządowych?
— Obywatelski Olsztyn.
— Jak pani rozumie to hasło?
— Chciałam być głosem tych wszystkich mieszkańców, którzy nie utożsamiają się z konkretnymi partiami politycznymi. Sama nie mogę powiedzieć, że którąś z nich całkowicie i bez zastrzeżeń popieram. To była propozycja skierowana do mieszkańców Olsztyna, żeby mieli swój głos w radzie. Chciałam być głosem obywateli.
— Udaje się realizować to hasło w praktyce?
— Częściowo tak. Początek kadencji był dla mnie odkrywaniem pracy radnej.Wcześniej miałam na ten temat tylko teoretyczną wiedzę. Znałam przepisy prawa. Jestem z zawodu adwokatem, więc to w tej dziedzinie wiele ułatwia. Poruszanie się w gąszczu przepisów nie jest dla mnie takie trudne. Bardzo poważnie podeszłam do współpracy z radami osiedli. I to właśnie z punktu widzenia realizacji mojego hasła wyborczego. Tam właśnie, w radach osiedli, jest prawdziwy obywatelski Olsztyn. I warto w ten głos obywateli dokładnie się wsłuchiwać.
— Tu może być problem. Rada osiedla Śródmieście, która jest w pani okręgu wyborczym, nie ukonstytuowała się i w tej dzielnicy jest biała plama na mapie rad osiedlowych…
— Bardzo nad tym ubolewam, że rada osiedla Śródmieście nie ukonstytuowała się do tej pory, po zaprzestaniu działania jej poprzedniego składu. Miałam jednak przyjemność spotykać się właśnie z poprzednim, jeszcze działającym składem rady. I te spotkania bardzo wiele mi dawały. To właśnie na takich spotkaniach radny dowiaduje się o faktycznych oczekiwaniach mieszkańców i ich problemach. Problemach, które są oderwane od wielkiej polityki i organizacji partyjnych, a dotyczą bardzo konkretnych spraw.
— Po tych spotkaniach z mieszkańcami, jaki obraz Olsztyna się rysuje?
— Mieszkańcy Olsztyna potrzebują powrotu to rozwiązań, które były, zanim nastąpiły tak dramatyczne cięcia w budżecie miasta. Na czoło wybija się potrzeba dofinansowywania miejsc w żłobkach. Staramy się do tego wrócić. Rozmawiamy na ten temat w klubie i z prezydentem Olsztyna. Szukamy możliwości przywrócenia tych dofinansowań.
Na takich spotkaniach, w tej chwili mówię szczególnie o osiedlu Mazurskim, cały czas pojawia się też temat chodników. One w tej części miasta są w bardzo opłakanym stanie i naprawdę to utrudnia poruszanie się po dzielnicy. Tu mieszka wiele starszych osób. I one naprawdę mają problemy z poruszaniem się. Te zasłyszane na spotkaniach z radnymi osiedlowymi i mieszkańcami głosy zawsze przekazuję dalej. Czasem do dyskusji w klubie o możliwościach realizacji konkretnych postulatów, a czasem w składanych przeze mnie interpelacjach.
— A jakie inwestycje pani zdaniem są najpotrzebniejsze i co wynika z tego głosu obywatelskiego?
— Tu wszyscy są zgodni: przebudowa i remont Urania jest wielką szansą dla miasta. Szczególnie dzięki otrzymanej na ten cel potężnej dotacji unijnej. To szansa, której nie można jej zaprzepaścić
— Olsztyn jest dobrze zarządzany?
— Uważam, że to nie jest pytanie, które powinno być kierowane do radnej. To tak, jakbym chciała oceniać własną pracę. Wolę, kiedy moje działania są oceniane z zewnątrz, a nie przeze mnie.
— A co z referendum? Jest nam potrzebne?
— Zdecydowanie nie. Niedawno były wybory samorządowe i była możliwość głosowania na swojego kandydata na prezydenta. Dodatkowo w tych trudnych czasach realizacja tej inicjatywy niesie ze sobą ogromne wydatki, a przecież pieniądze w kasie miasta są potrzebne na tyle naprawdę ważnych spraw. Zresztą co z tego wyniknie, dopiero zobaczymy. Najpierw niech komisarz wyborczy wypowie się, co do ważności zebranych podpisów, a przecież ich nie było aż tak wiele. I już to samo dowodzi, że mieszkańcy Olsztyna nie podeszli z entuzjazmem do tej inicjatywy. Dalej pozostaje kwestia frekwencji. Tu nakładają się na siebie dwie sprawy. Jedna to niskie zainteresowanie głosowaniem w referendum, a druga to oczywiście sytuacja związana z epidemią koronawirusa.
Stanisław Kryściński
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS