A A+ A++

Przed laty modne było powiedzonko: „Popijem, pogwarzym, tatuaże pokażem”. Potem powiedzonko znikło, a dziś powoli wraca do łask. Czemu? Ano temu, że już od lat coraz więcej ludzi ma tatuaże i mają co „pokazać”. Niby wszyscy się do tego zdążyli przyzwyczaić, a jednak nie raz i nie dwa ten czy ów pyta: dlaczego? Po co nosić na ciele coś, co to naturalnie piękne ludzkie ciało tak czy inaczej, mniej lub więcej deformuje? I pytają: właściwie po co te tatuaże? Żeby po prostu były? Jak Mount Everest, na który się wchodzi tylko dlatego, że jest? Czy może tatuaże coś znaczą? Czy znaczą coś więcej, niż tylko to, że są? Jak to właściwie z nimi jest?

Jeden z moich znajomych tylko macha ręką, że „taki obrazek na ciele, po pierwsze primo: zazwyczaj zostaje na zawsze, czyli na resztę życia. Przecież tego się nie robi na próbę, na niby, prawda? To się robi na wieki. A po drugie primo: taki tatuaż kosztuje gromadę pieniędzy. A potem co? Co z nim zrobić, kiedy za kilka lat wyjdzie z mody, wyblaknie, zbrzydnie, zeszpeci? I jak się z czymś takim na plaży czy na basenie pokazać? Tylko wstyd, nic więcej. A poza tym – mówi dalej przyjaciel – choroby skóry mogą z tego wszystkiego wyniknąć. Przypałętać się.  Powikłania jakieś. Bo skąd wiadomo, co w tej farbie pod skórą jest? Może jakiś zajzajer?” Ale bywają piękne tatuaże, próbuję wsadzić kij w mrowisko, przepiękne. Nigdy się nie obejrzałeś na ulicy za kimś, kto miał coś pięknego na ramieniu, ręce czy nodze? „Może się raz czy drugi obejrzałem, kwasi się przyjaciel, ale bardziej z ciekawości niż z podziwu. Nikt mnie nie przekona. Nie lubię i już”.

Niełatwa sprawa z tymi tatuażami. Nie wiedząc, co począć, zwróciłem się do przyjaciółki, która ma kilka tatuaży. Żeby mi wyjaśniła, o co w tym wszystkim chodzi. Oto, co usłyszałem od Agaty: – „Powody, dla których ludzie robią tatuaże są różne. Takim głównym jest chęć wyrażenia siebie, zamanifestowania siebie – kim się jest, jaką ma się mentalność i poglądy. Że się jest bardziej wyzwolonym z wnętrza na zewnątrz. Bezwstydnym. Bez strachu o to, co ktoś może pomyśleć na temat czegoś w kształcie czaszki, róży czy sentencji na ciele. Mieć tatuaż to odwaga. Tatuaż to również żywe płótno dla wyrażenia podziwu dla artysty i forma nowoczesnej sztuki. Jeśli obraz jest piękny, to po prostu chce się być żywym, chodzącym obrazem. Tatuaże to też forma masochizmu, bo przyjemnie, jak boli. To proces, kiedy przez pot i krew dąży się do wydobycia na powierzchnię skóry jakiegoś przekazu. Jakiegoś ważnego znaczenia. Czy tatuaż uzależnia? Bez wątpienia. Czy jest modny? Tak, bo powraca era hippisów w różnorodnym wydaniu. I dlatego. Zresztą, wszystko się tu miesza i łączy jednocześnie. Taki misz-masz. Bo jak widzisz kogoś z tatuażem, to już nie jest przestępca. To pewnie  spoko gość o ciekawym życiu i poglądach”.

Tak oto okazuje się, że pewnie zwolenników „dziar” jest tylu samo, co przeciwników. I w ten sposób, jak by na to wszystko nie spoglądać, tatuaż staje się jednym z tych rzadkich zjawisk, wobec których nie można przejść obojętnie.

 

KRZYSZTOF MARTWICKI

 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOddając krew pomagasz w walce z koronawirusem!
Następny artykułPomoc dla osób potrzebujących