A A+ A++

fot.Bundesarchiv Helmuth von Pannwitz, już jako generał porucznik i ataman, podczas przeglądu kawalerzystów

W czasie konferencji trzech mocarstw w Jałcie Stalin otrzymał zapewnienie, że obywatele Związku Radzieckiego, który w wyniku wojny znaleźli się na zachodzie Europy, powrócą do swojej ukochanej komunistycznej ojczyzny – nawet, jeśli nie będą tego chcieli. Wynikiem porozumień jałtańskich były m.in. tragiczne wydarzenia w Lienz w Austrii, gdzie Brytyjczycy wydali Rosjanom kilkadziesiąt tysięcy Kozaków. Enkawudziści rozstrzelali wielu przekazanych mężczyzn od razu, kilkaset metrów za graniczną rzeką. Anglicy na pewno słyszeli strzały…


W Polsce uważa się, że w czasie II wojny zostaliśmy co najmniej kilkakrotnie zdradzeni przez naszych sojuszników. Zaczęło się już we wrześniu 1939 r., gdy Francja i Wielka Brytania co prawda wypowiedziały Niemcom wojnę, ale nie zaatakowały ich na zachodzie, jak się wcześniej zobowiązały. Później przypadki „zdrady” wobec Polski zdarzały się jeszcze wielokrotnie. Smutnym podsumowaniem cynicznych postaw zachodnich sojuszników była nieobecność Polaków na „Defiladzie Zwycięstwa” w Londynie. Nie pojawili się na niej nawet piloci polskich dywizjonów myśliwskich 302 i 303, którzy kilka lat wcześniej ofiarnie bronili Anglię przed atakami Luftwaffe.

Konferencja w Jałcie

Niestety, nie jest żadnym pocieszeniem, że nie tylko Polaków w czasie tej wojny zdradzano i „wystawiano na pożarcie”. Wojenny los obszedł się okrutnie z wieloma innymi narodami np. Czeczenami i Inguszami, których Stalin wypędził za karę do Kazachstanu. Jednak szczególnie tragiczne były losy Kozaków, którzy – chcąc uzyskać niepodległość – zdecydowali się na współpracę z Niemcami. Zostali za to okrutnie ukarani przez Stalina, przy wydatnej współpracy Brytyjczyków, którzy – zgodnie z rozkazem – wydawali Kozaków w ręce NKWD i w wielu wypadkach skazywali ich na śmierć. Oczywiście wcześniej Anglicy zapewnili Kozaków, że nigdy nie wydadzą ich Sowietom.

Stalin chce swoich z powrotem

Do tych tragicznych wydarzeń doszło na przełomie maja i czerwca 1945 r. w Lienzu w Austrii, nad rzeką Drawą. Dramaty, które tam się rozegrały, były efektem tajnego porozumienia radziecko-brytyjsko-amerykańskiego, które zawarto podczas konferencji trzech mocarstw w Jałcie. Zakładało ono, że wszyscy obywatele ZSRR, którzy po zakończeniu działań wojennych znajdą się w zachodniej strefie okupacyjnej, będą odesłani do „ojczyzny”.

Miało to dotyczyć wszystkich obywateli radzieckich, niezależnie od tego, z jakiego powodu znaleźli się na zachodzie. Zapisy te przewidywały, że należy „[…] wydać Związkowi Radzieckiemu wszystkie osoby, także wbrew ich woli, a gdy trzeba – to siłą, które 1 września 1939 roku były obywatelami Związku Radzieckiego lub 22 czerwca 1941 roku były żołnierzami Armii Czerwonej i trafiły do niewoli w mundurach niemieckich lub jako dobrowolni sprzymierzeńcy Niemców.”

Stalin szczególny nacisk kładł na powrót do ojczyzny jeńców radzieckich, którzy dostali się do niewoli niemieckiej. Los Rosjan w niewoli był tragiczny. Niemcy traktowali ich okrutnie, głodzili, zmuszali do ciężkiej pracy fizycznej, mordowali. Z tego względu – chcąc po prostu przeżyć – wielu z nich zdecydowało się na wstąpienie do jednostek kolaboracyjnych, walczących wspólnie z Niemcami przeciwko Sowietom. Właśnie z tych ludzi rekrutowali się żołnierze oddziałów ROA i RONA (Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej) dowodzonej przez Andrieja Własowa.

Kozacy składają broń przed Brytyjczykami

Stalin zamierzał ich ukarać nie tylko za walkę przeciwko Rosji Sowieckiej, ale także za to, że w ogóle dali się wziąć do niewoli. Zgodnie z jego rozkazami, dziesiątki tysięcy radzieckich żołnierzy „wyzwolonych” z obozów jenieckich trafiało w ramach „rehabilitacji” na kolejnych kilka lat do łagrów, gdzie musieli odpokutować swoją winę. Żołnierzy z terenów radzieckich, którzy zdecydowali się walczyć przeciwko ZSRR, czekał jeszcze gorszy los. Zwykle po pojmaniu nie wysyłano ich nawet do obozów, a rozstrzeliwano od razu. W wyjątkowych wypadkach stawali oni przed sądem i tak np. Andrieja Własowa skazano i powieszono „dopiero” w sierpniu 1946 r.

Stalin wiedział, że tysiące obywateli ZSRR, przemieszczonych na zachód w wyniku działań wojennych, nie będzie chciało po wojnie wrócić na łono „Matuszki Rosiji”. Dlatego w Jałcie zagwarantował sobie ich „zwrot”.

Operacja „Keelhaul”

W historiografii wydarzenia związane z wykonaniem założeń tajnego porozumienia z Jałty określa się jako Operacja „Keelhaul”, czyli przeciąganie pod kilem. Przez setki lat przeciąganie było jedną z najokrutniejszych form karania marynarzy popełniających występki na okręcie. Ofiarę przywiązywano linami za ręce i nogi i przeciągano pod dnem i kilem żaglowca. Taką karę rzadko udawało się przeżyć, jednak zdarzali się tacy, którzy cudem przetrwali ową torturę, ale wychodzili z niej wpółutopieni, z płatami skóry zerwanymi z ciała. Wybrany przez Anglików kryptonim operacji wydawania obywateli radzieckich był niestety bardzo trafny…

Prawdziwy przebieg pojałtańskiej operacji „Keelhaul” był tajny do lat 70. kiedy, dzięki pracom kilku brytyjskich i kozackich historyków, wyszedł na jaw. Podobnie jak w przypadku Zbrodni Katyńskiej kraje, które zwyciężyły w II wojnie światowej, dokładnie wiedziały, co się zdarzyło, ale – we wspólnym interesie – utrzymywały sprawę w tajemnicy. Język za zębami trzymali więc Brytyjczycy i Amerykanie, ale także – co dziwne – Sowieci. Może dlatego, że znali dokładny los kilkudziesięciu tysięcy Kozaków, których wydali im Brytyjczycy?

Czym Kozacy zasłużyli sobie na taką karę? Głównie brakiem pokory… od stuleci bowiem walczyli z Rosją i nie ulegali moskiewskiej dominacji. Także po narodzinach państwa radzieckiego długo stawiali mu opór. Zamieszkiwanych przez Kozaków terenów sowieckie służby bezpieczeństwa nie kontrolowały całkowicie, a Kozacy żyli na nich jak dawniej, kultywując swoje tradycje i nie uznając zwierzchnictwa Kremla.

Kozacy sojusznikami III Rzeszy

Jednak sowiecki but coraz bardziej dociskał niepokorne narody, dlatego Kozacy z nadzieją spoglądali na zachód. Atak Niemiec na ZSRR w czerwcu 1941 r. był dla nich, jak i dla wielu innych narodów ZSRR, szansą na odzyskanie niepodległości. Swoje odrębne państwo próbowali utworzyć na nowo Ukraińcy, ale także Czeczeńcy, Ingusze i Kozacy. Nie czekając na nadejście Niemców zaczęli tworzyć oddziały bojowe, zgodnie z tradycją – dosiadające koni, walczące przeciwko Armii Czerwonej.

Początkowo Kozacy walczyli bez niczyjej pomocy, ale później udzielił im jej Wehrmacht, któremu – na wielkich przestrzeniach Rosji Sowieckiej – stale brakowało żołnierzy. Na rozległych stepach szybkie kozackie jednostki kawaleryjskie zabezpieczały linie kolejowe i zwalczały partyzantkę. Gdy sprawdziły się w przyfrontowych działaniach bojowych, powstawanie kozackich jednostek zaakceptował sam Hitler. Fuhrer uznał, że Kozacy – prowadząc przez wieki boje z Rosją – udowodnili, że nie są Słowianami, a ponadto, że są narodem lepszym od innych zamieszkujących wschodnie kresy Europy.

fot.Bundesarchiv Bild 101I-235-0976-17A Oddziały kozackie zostały włączone do Wehrmachtu

Za przyzwoleniem Hitlera w 1943 r. na terenach okupowanej Polski rozpoczęto formowanie dużej, regularnej jednostki kozackiej. Początkowo wcielono do niej 15 tysięcy żołnierzy, głównie byłych jeńców radzieckich, którzy zdecydowali się „zmienić front”. W wielu wypadkach jeńcy byli skrajnie wycieńczeni i wygłodzeni, a wstąpienie do wojska było jedyną szansą na zachowanie zdrowia i życia. W ten sposób jeńcy stawali się żołnierzami kozackich oddziałów kolaboracyjnych.

Najpierw sformowano 1. Kozacką Dywizję Kawalerii, a później – dużo większą jednostkę – XV Kozacki Korpus Kawalerii SS. Były też inne, mniej liczne oddziały, które wraz z towarzyszącymi im cywilami liczyły co najmniej 50 tysięcy ludzi. Trzeba bowiem pamiętać, że zgodnie z tradycją, jednostki kozackie ruszały na front i wracały z niego na koniach, z licznymi taborami, w których mieszkały żony i dzieci żołnierzy, a także staruszkowie niemogący już utrzymać się w siodle, ale jeszcze potrafiący ściągnąć spust karabinu. O różnorodności tych jednostek świadczy fakt, że znaleźli się w nich Kozacy dońscy, terscy, kubańscy, syberyjscy, zabajkalscy, a nawet ussuryjscy. Każda z tych grup miała inną obyczajowość, a w przypadku wojskowych – umundurowanie (m.in. futrzane czapki tzw. papachy) i uzbrojenie.

Kozacy walczą z Tito

Mimo wszystko jednostki kozackie nie były pełnowartościowymi jednostkami bojowymi, więc wysłano je nie na front, ale na tyły, do Jugosławii, gdzie zwalczały partyzantów titowskich. Kilka kozackich jednostek (m.in. IV batalion 75. pułku kozackiego, 69. i 572. batalion kozacki) wzięło udział w tłumieniu Powstania Warszawskiego, podczas którego dokonały one zbrodni wojennych, zarówno wobec cywilnej ludności Warszawy, jak i żołnierzy-powstańców.

Kozaków przekonano, że walka z partyzantką to także walka z komunizmem. Jednak, mimo względnych sukcesów bojowych, ogólnonarodowa sprawa Kozaków wyglądała już na przegraną, bo Armia Czerwona szybko odzyskiwała teren w Europie Wschodniej, zajmowała tereny Jugosławii i wszystko wskazywało na to, że wkrótce rozstrzygnie wojnę na swoją korzyść.

Kozaccy dowódcy zdecydowali w tej sytuacji, że należy przedrzeć się na zachód, by w żadnym wypadku nie dostać się w ręce Sowietów. Jako byli obywatele radzieccy wiedzieli doskonale, co to oznacza. Wycofując się z Jugosławii i Włoch przeszli przez tereny górskie i znaleźli się na terenach Austrii, zajętych m.in. przez brytyjską 11. Dywizję Pancerną, której się poddali. Kozackie zgrupowanie wraz z cywilami, które dotarło do Lienzu, liczyło około 50 tys. ludzi. Oficerowie i ich rodziny zostali zakwaterowani w barakach, reszta koczowała pod gołym niebem. Obozowisko rozciągało się nad rzeką na długości ponad 20 kilometrów, z taborami przybyły również krowy, kozackie konie, a nawet wielbłądy! Znalazły się tam także mniej liczne oddziały kaukaskie pod wodzą sułtana Girej-Kłycza.

Kozaków wykorzystano również do walki z partyzantką Tito

Kozaccy żołnierze musieli zdać całą broń, ale Brytyjczycy pozwolili im zatrzymać pistolety i broń białą, zapewniając przy tym, że szanują kozacką tradycję. Do obozowiska nad graniczną rzeką Drawą ciągle docierali kolejni kozaccy uciekinierzy, którzy różnymi drogami przebijali się do swoich, wierząc, że tak duże zgrupowanie wojska i cywili otrzyma gwarancje bezpieczeństwa. Kozacy bezkrytycznie wierzyli brytyjskim oficerom, którzy zagwarantowali im bezpieczeństwo i przyrzekli, że nie zostaną wydani Sowietom. Łudzono ich nawet obietnicą kolejnej wojny, tym razem przeciwko ZSRR, w której Kozacy mieli wziąć udział po stronie zachodu. Jednak ich losy były już dawno przesądzone…

Rozbroić i wydać!

Anglicy rozdawali kozackim dzieciom pomarańcze i czekoladę, a wojskowym papierosy i pełne brytyjskie racje żywnościowe. Pozwolono nawet na budowę kilku cerkwi polowych. 28 maja Brytyjczycy zaprosili kozackich oficerów-atamanów na naradę w miasteczku Spittal. Tam prawie 1,5 tys. ludzi rozbrojono i przy pomocy pałek i karabinów wepchnięto do ciężarówek, które odesłano na stronę sowiecką. W tej grupie było m.in. 35 generałów, 167 pułkowników i 283 podpułkowników. W ten sposób Anglicy chcieli pozbawić zgromadzonych nad rzeką ludzi swoich dowódców i liderów. Trzeba przyznać, że plan ten wykonano perfekcyjnie. W kolejnych dniach Brytyjczycy przeprowadzili operację przekazania pozostałych Kozaków stronie sowieckiej.

Podjechały czołgi, a kozackie obozowisko otoczyli z trzech stron uzbrojeni żołnierze, którzy siłą pędzili przerażonych ludzi do ciężarówek i wagonów kolejowych z zakratowanymi okienkami. Od strony rzeki żołnierzy nie było, gdyż Drwa była w tym miejscu nieprzebyta, płynęła między wysokimi skałami, była głęboka i rwąca. Część Kozaków usiłowała się przebić przez kordon odgradzający, wielu – w tym także rodziny z dziećmi – wybrała ucieczkę i skok ze skał do rzeki. W obozowisku dochodziło do dramatycznych scen, rozdzielania rodzin, mężczyźni skakali z mostu do rzeki, podcinali sobie żyły szkłem lub błagali Anglików o pchnięcie bagnetem. Zdarzały się też przypadki dzieciobójstwa. Nielicznym Kozakom udało się uciec w góry.

Oprócz odesłanych wcześniej mężczyzn 1 czerwca Brytyjczycy przekazali Sowietom jeszcze 4 tys. kobiet i 2,5 tysiąca dzieci kozackich. Pociągi szybko przejeżdżały na drugą stronę granicy, gdzie przeprowadzano wstępną selekcję. Mężczyzn i kobiety wysyłano pociągami do łagrów w głąb ZSRR, a dzieci zabierano do sierocińców. Z tłumu wyłuskiwano też ostatnich oficerów, których na miejscu rozstrzeliwały oddziały SMERSZ-u. Do końca czerwca wydano Sowietom około 50 tysięcy ludzi. W kilku innych miejscach na pograniczu przekazano mniejsze grupy wziętych do niewoli Kozaków.

Bibliografia:

  1. N. Bethell Zdradzeni. Ostatni sekret II wojny światowej, Bellona
  2. S.J. Newland, Kozacy w Wehrmachcie 1941-1945, Bellona
  3. Red, II wojna światowa. Migracje ludności, Wydawnictwa Narodowe
  4. J. Mackiewicz: Zbrodnia w dolinie rzeki Drawy, art.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZamojski MCPR dla objętych kwarantanną i nie tylko
Następny artykułPowiatowy Inspektor Sanitarny prosi o ograniczenie wizyt