A A+ A++

Warto przypomnieć, że w strukturach Armii Krajowej było Biuro Informacji i propagandy (słynny BiP), które miało dwie funkcje: dostarczać rzetelnych wiadomości o działaniach wroga oraz przeciwstawić się jego propagandzie wojennej – poprzez mobilizację do walki, sabotaż czy bierny opór.

Słowo „informacja” – po polsku zawiadomienie pochodzi od łacińskiego czasownika informare, co znaczy: powiadamiać, zawiadamiać, zdawać sprawę, pouczać (w znaczeniu instrukcji), przekazywać jakieś treści, które są zgodne z faktycznym stanem rzeczy. 

Pojęcie „propaganda” też nie jest polskim słowem i pochodzi od łacińskiego propago, i znaczy: krzewię, rozszerzam, upowszechniam. W przeciwieństwie do informacji – propaganda jest to działanie, które zmierza do ukształtowania pożądanych poglądów i postaw – zarówno jednostek, jak zbiorowości.

Informacja ma charakter neutralny; nie wpływa na nasze zachowania (chyba, że dotyczy pogody, wtedy bierzemy ze sobą parasol). Pod wpływem propagandy ludzie powinni myśleć i zachowywać się w określony sposób. Na przykład – wygodny dla władzy, zgodny ‘z linią partii’, czy wolą ‘suwerena’ itp. Między ‘informacją’ a ‘propagandą’ jest zasadnicza różnica; informacja powinna mówić o tym, jak jest w rzeczywistości; propaganda dyktuje – jak ma być, albo – jak być powinno… 

         Informacja nie budzi takich emocji jak propaganda, choć ta druga przez stulecia też była neutralna. W wieku XVII jeden z papieży mówił o niej w kontekście wiary w Boga (propaganda fide). Prawdziwą karierę zrobiła propaganda dopiero w wieku XIX, kiedy pojawiły się państwa demokratyczne oraz partie polityczne, które musiały mieć narzędzie pozyskiwania wyborców. Wtedy okazało się, że propaganda jest doskonałym instrumentem manipulacji – indywidualnej i zbiorowej. Sprawdziło się to podczas I wojny światowej, a następnie w rewolucji bolszewickiej w Rosji, czy w faszystowskich Niemczech. A po II wojnie światowej – w Polsce i całym bloku ‘państw socjalistycznych’.

Sprawa jest aktualna nadal; zwłaszcza w krajach rządzonych autorytarnie oraz takich, w których ustrój demokratyczny ma charakter fasadowy.               Wszędzie tam zaciera się różnica między informacją a propagandą; pierwszą zastępuje dezinformacja, czyli przeinaczanie faktów, oddziaływanie na emocje słuchaczy i widzów; druga służy indoktrynacji to znaczy systematycznemu wpajaniu ludziom poglądów i postaw, które są pochodną czyjegoś pomysłu politycznego albo określonej ideologii. Służy to zawsze zmianie aktualnego stanu rzeczy.

Współczesna propaganda ma niewyczerpany zasób środków i narzędzi. Wykorzystuje zarówno tradycyjne media: prasę, radio, telewizję. Ale ma też do dyspozycji instrumenty nowoczesne: telefonię komórkową, Internet, tzw. media społecznościowe, Facebook, Instagram, armie trolli, hejterów itp. Przy ich pomocy szybciej i skuteczniej dociera do odbiorcy z przekazem treści do tego stopnia niezgodnych z rzeczywistością, że zyskały one nazwę fake newsów, czyli informacji fałszywych, celowo wprowadzających w błąd. Przy ich pomocy można prowadzić wojny, zmieniać rządy, destabilizować społeczeństwa, siać zamęt itp.

Przykładem jest reforma sądownictwa, w której najpierw przy pomocy bilbordów pokazano sędziów jako malwersantów, oszustów i złodziei, następnie zaczęto ich hejtować z samego Ministerstwa Sprawiedliwości; regularnie szczuje na nich telewizja i radio. Wszystko po to, by ciągle jeszcze niezależną władzę sądowniczą podporządkować władzy wykonawczej, czyli woli, kaprysowi albo widzimisię polityków. Ofiarą tych działań będzie jednak w końcu zwykły obywatel, który nie wie –  albo, co gorsze – nie chce wiedzieć, że tak się dzieje.

 Mimo wszystko jednak mamy świadomość destrukcyjnej roli propagandy. Zaczynamy się domagać, by przeciwdziałano jej na drodze prawnej, przez blokady, ograniczenia, zakazy i nakazy, etc. Z drugiej strony – podświadomie, ukradkiem, z zaciekawieniem chłoniemy jej treści.  Zachowujemy się jak dzieci albo zaczarowani; nie potrafimy się jej oprzeć ani skutecznie przeciwstawić. Rzecz cała wydaje się zagadkowa…

Tymczasem istota propagandy jest prosta i zgodna z ludzką naturą. Propaganda przemawia do nas, ponieważ się na to godzimy. Tę naszą skłonność dobrze oddaje mało znane łacińskie przysłowie: Mundus vult decipi et decipietur. „Świat chce, aby go oszukiwano i oszukuje” – tak brzmi polski przekład tej głębokiej, choć mało optymistycznej sentencji. Dajemy się oszukiwać, bo to nie wymaga myślenia, które zawsze związane jest z wysiłkiem – w przeciwieństwie do emocji, które są w nas na zawołanie.

J.S.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSpadki cen ropy są olbrzymie
Następny artykułŚDS Spotkanie z Dzielnicowym