A A+ A++

Piotr Pikiel, strażak ochotnik, razem z druhami z OSP Bartąg wymyślili akcję promującą bezpieczeństwo na drodze. Na słupkach znaków drogowych informujących o przejściach umieścili opaski odblaskowe, które mają poprawić widoczność pieszych.

— Kolega ze straży Sławomir Zomrowski wracał wieczorem do domu w Bartągu. Pogoda była fatalna, widoczność słaba. Nie zauważył kobiety, która przechodziła przez pasy. Zachowana ostrożność i szybka reakcja kierowcy nie doprowadziła do tragedii. Zatrzymał się i postanowił wręczyć jej odblask. Pani przyjęła opaskę. Następnego dnia powstał pomysł, żebyśmy oznaczyli przejścia w okolicach remizy OSP w Bartągu opaskami odblaskowymi.
Na początku zależało nam na tym, żeby oznaczyć tylko przejścia. Okazało się, że opaski zaczęły znikać. To nas ucieszyło, bo dzięki temu pieszy jest bardziej widoczny. Poinformowaliśmy o tym naszych fanów na Facebooku, zachęcając mieszkańców, by częstowali się odblaskami. Spotkało się to z bardzo pozytywnym odbiorem.
Wtedy wpadłem na pomysł, by zrobić wyzwanie dla innych jednostek OSP. W internecie jest mnóstwo wyzwań. Uznałem, że to może być ciekawa forma nagłośnienia sprawy. Chodzi przecież o poprawienie widoczności pieszych na drogach. Tak ruszyła akcja #BądźWidocznyChallenge.

— Od początku akcji minął miesiąc. Zaczęły się nią angażować duże firmy z Polski, np. Yanosik. Spodziewaliście się takiego odzewu?
— Cała Polska się w to bawi, a my jako OSP jesteśmy tym zaskoczeni. Na początku trochę nas to przytłoczyło. LIczba wiadomości, na które trzeba odpowiedzieć, sprawiła, że oddelegowano trzy osoby do obsługi naszego fanpage’a. Jesteśmy jednak szczęśliwi, że ta akcja spotkała się z takim odzewem. Przy OSP w Bartągu prowadzimy dużo różnych akcji na rzecz lokalnej społeczności. Nie sądziliśmy, że pójdzie to dalej. Może kiedyś przekroczy granice kraju. Bardzo byśmy sobie tego życzyli.

— Niedługo po tym, jak ogłosiliście akcję w mediach społecznościowych, na wspomnianym wcześniej przejściu doszło do potracenia pieszego.
— To było zaraz dzień lub dwa dni po wyzwaniu. Dlatego tak bardzo nam zależy na tym, żeby to przejście oznakować w lepszy sposób. My codziennie odwieszamy tam odblaski. To tylko pokazuje, jak bardzo ważna jest widoczność na drodze. Pogoda o tej porze roku bywa kapryśna. Piesi często są ubrani na czarno, gdy dodatkowo do tego zaczyna padać, to nieszczęście mamy gotowe. Musimy wszyscy na siebie uważać. Kierowcy na pieszych, ale i odwrotnie.
Zaobserwowaliśmy, że bardzo dużo ludzi z Bartąga i okolic już ma odblaski. To znacząco poprawia ich widoczność na drodze. Mimo że pieszy jest ubrany na czarno, to dzięki tym odblaskom widzimy go z daleka.

— Skąd macie elementy odblaskowe. Kupujecie z własnego budżetu?
— Wspierają nas zaprzyjaźnione firmy i gmina Stawiguda, która zamawia odblaski dla nas i innych jednostek, m.in. w Pluskach, Gryźlinach i Stawigudzie. Widzą, że akcja ma sens, bo ludzie z tego korzystają. Wraz z rozprzestrzenianiem się akcji postanowiliśmy pisać do różnych większych firm z prośbą o przekazanie nam odblasków. Część sama się do nas zgłaszała. Zasięg tego przedsięwzięcia przerósł nasze oczekiwania, a to napawa nas ogromną dumą.

— Ile jednostek przystąpiło do akcji?
— Naprawdę trudno zliczyć. Początkowo rzucaliśmy wyzwanie naszym zaprzyjaźnionym OSP. Z czasem dołączyli policjanci, nadleśnictwa i teraz firmy. Niektórzy nie czekają na oznaczenie, sami się zgłaszają. To jest niesamowite, jaką siłę ma portal społecznościowy. Idea jest słuszna i pokazuje, że wszystkim nam leży na sercu bezpieczeństwo pieszych.

— Jak długo jesteś w OSP?
— W straży jestem od 3 lat. Od dziecka chciałem być strażakiem. Od urodzenia jestem olsztynianinem. Mieszkam na Jarotach i miałem dylemat, gdzie się przyłączyć do straży pożarnej. Za pomocą przeglądarki Google wyszukałem najbliższe jednostki OSP. Okazało się, że w Bartągu jest remiza i to całkiem nie daleko ode mnie. Odezwałem się do nich na facebooku, dostałem namiary do naczelnika, zadzwoniłem i zostałem. Od tamtej pory uczestniczę w różnych akcjach ratowniczo-gaśniczych. Za chwilę dojdą uprawnienia kierowcy na pojazdy uprzywilejowane. W straży nie mamy jako tako przypisanej jednej funkcji. W zależności od potrzeb, od tego kto w danej chwili zjawi się na alarm ,jesteśmy rozdysponowywany na odpowiednie stanowisko.

– Czy myślałeś o zawodowstwie?
– Nie. Chciałbym zostawić straż pożarną w sferze pasji. Kiedy stałaby się pracą to już nie byłoby to samo.

Karolina Rogóz-Namiotko

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPróby samobójcze dotykają dzieci i emerytów
Następny artykułPrzytłaczająca większość Ukraińców chce wyjechać z Polski