I nad Renem, i nad Wisłą najważniejsze są banki. W tym, jakie znaczenie banki mają dla finansowania inwestycji przedsiębiorstw, szczególnie w ostatnich kwartałach, Polska coraz bardziej przypomina Niemcy. Coraz bardziej oddalamy się od modelu anglosaskiego, gdzie to rynek kapitałowy jest znaczącym źródłem pieniądza. Czyli nie kapitał z giełdy, nie z rynku obligacji, ale banki są dziś głównym źródłem finansowania przedsiębiorstw.
zobacz także:
Różnice w porównaniu z naszymi sąsiadami, i to wyraźnie na niekorzyść Polski, widać za to w skali obciążenia sektora bankowego.
Banki finansują polski wzrost
Dynamika wzrostu polskiego PKB to bez wątpienia powód do dumy przedsiębiorców, konsumentów, no i oczywiście polityków. Jak podaje , na 5 proc. wzrost PKB w ubiegłym roku w około jednej czwartej złożyły się inwestycje, zarówno publiczne, jak i te prywatnych. Ogromna część inwestycji przedsiębiorstw finansowana jest przy współudziale banków. Wartość kredytów udzielonych firmom przez banki wzrosła na koniec półrocza o 19 mld zł rok do roku (+5 proc.), osiągając 372,6 mld zł. To pieniądze wykorzystane przez firmy na inwestycje, kapitał obrotowy, zwiększanie zatrudnienia – słowem na rozwój. Powiedzmy to wprost – nie ma szans, by polskie firmy dostały takie pieniądze z innego źródła. Żeby to sobie unaocznić, trzeba wiedzieć, że w tym samym czasie, czyli od czerwca 2018 r. do końca I półrocza 2019 r., polskie spółki pozyskały na warszawskiej giełdzie mniej niż 150 mln zł z nowych emisji. W porównaniu do skali udzielonych kredytów kapitał z giełdy to… 8 promili. Tak, promili.
Oczywiście jest jeszcze rynek obligacji – bardzo dobry sposób na sięgnięcie po kapitał dłużny, szczególnie przez stabilne i szanowane firmy. Przy czym w 2018 r. i ten rynek się załamał, gdy inwestorzy stracili do niego zaufanie po ujawnieniu praktyk GetBacku. W efekcie, jak podaje Fitch (danych NBP jeszcze nie ma), na krajowym rynku obligacji korporacyjnych wartość nowych emisji w 2018 r. wyniosła 8,5 mld zł, zaś rok wcześniej, a także dwa lata wcześniej firmy z emisji obligacji pozyskiwały niemal 22 mld zł.
W takiej sytuacji dominująca pozycja banków jako finansujących rozwój mnie, jako prezesa takiej instytucji, wcale nie cieszy. Rynek powinien oferować różne instrumenty i formy finansowania, a przedsiębiorcom pozwalać na dywersyfikację ich źródeł. Może się bowiem okazać, że polski sektor bankowy stanie się kiedyś zbyt płytki, aby sprostać potrzebom rosnącej polskiej gospodarki.
Dlaczego zatem polski sektor bankowy, który jako jeden z bardzo niewielu przeszedł suchą stopą przez wszystkie zawirowania ostatniej dekady i nawet w efekcie globalnego kryzysu finansowego nie musiał być ratowany z pieniędzy podatników, jest teraz traktowany jak studnia bez dna?
Podatki, składki – ale nic o klientach
Po tym, jak niszcząca fala globalnego kryzysu z 2008 r. zmiotła fundamenty wielu systemów finansowych, okazało się, że polski rynek bankowy wyszedł z tego bez większego uszczerbku. Była to zasługa zarówno solidnego nadzoru, jak i rozwagi i konserwatywnego podejścia polskich do podejmowania ryzyka. Wniosek dla ustawodawcy był prosty – skoro są silni, to mogą płacić. W ten sposób, bez głębszej refleksji, na banki nałożono bankowy liczony od wielkości aktywów. Tylko w ubiegłym roku instytucje działające w Polsce oddały do budżetu z tytułu tego podatku około 4,5 mld zł. Rok wcześniej 3,6 mld zł. Z danych Związku Banków Polskich wynika, że łączne opłaty na rzecz Bankowego Funduszu Gwarancyjnego i podatku bankowego stanowią blisko 2/3 kosztów (bez wyna … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS