Gry RPG (role-playing games) przenoszą spotkania towarzyskie na inny poziom. Wraz ze znajomymi można wcielić się w grupę poszukiwaczy przygód, wojowników albo detektywów i wziąć udział w wielkiej przygodzie. Wszystko to w fascynującej rozgrywce, w której główną rolę gra nasza wyobraźnia.
Gry planszowe w Trójmieście
Do gry potrzebujemy właściwie tylko wyobraźni, kości, ołówka i papieru. Wielką pomocą będzie podręcznik, który narzuci nam zasady (możemy jednak wszystko wymyślić samemu). Bazę historii stanowi autorski lub gotowy scenariusz.. Ważną rolę odgrywa też mistrz gry, który jest narratorem, reżyserem i odtwórcą wszystkich ról drugoplanowych. Jego zadaniem jest przeprowadzenie graczy przez przygodę i jej urozmaicanie.
Gracze wcielają się w swoje postacie i starają się rozwiązać zagadkę lub pokonać scenariuszowych przeciwników. Każda postać posiada unikalne cechy i umiejętności. Kluczem do zwycięstwa jest więc praca zespołowa. Elementu losowości dodają kości, którymi rzuca się, kiedy chcemy wykonać trudniejsze akcje. Rozgrywka to jednak przede wszystkim rozmowy, snucie domysłów i realizacja planów.
Jak zacząć z RPG?
Najtrudniejsze są oczywiście początki. O tym, dlaczego warto spróbować swoich sił w RPG, opowiedziała nam Weronika Sobczak, od wielu lat prowadząca sesje dla graczy i działająca m.in. z Gdańskim Klubem Fantastyki. Jej zdaniem w gry fabularne albo wpada się od razu, albo stwierdza się, że to nie rzecz dla nas.
Czytaj także: Gry planszowe – dlaczego warto je wprowadzić do szkół?
– Na swoją pierwszą sesję poszłam po długich namowach. Wcześniej, słysząc o ludziach siedzących przy stoliku i opowiadających sobie historie nie z tego świata, uśmiechałam się pod nosem. Jednak zakochałam się od pierwszej sesji. Dlatego każdemu, kto chciałby spróbować, polecam, żeby obejrzał rozgrywkę na żywo albo w internecie. Osobiście wolę spotkania na żywo, dlatego zapraszam znajomych na swoje sesje. To otwiera ludzi i poszerza perspektywę. Na początku niektórzy się wstydzą, ale kiedy zobaczą, że wszyscy razem jesteśmy w tej historii i zabawie – rozluźniają się.
Zdaniem Sobczak grę warto zacząć od “jednostrzałów”, czyli przygód, które jesteśmy w stanie zakończyć już tego samego wieczoru. Na takie okazje mistrzowie gry przygotowują czasami prostsze systemy dla graczy początkujących, aby ich nie zrazić.
Gdzie znaleźć drużynę?
Poszukiwanie mistrza gry i towarzyszy wydaje się najbardziej czasochłonnym zadaniem. Na szczęście w Trójmieście nie brakuje sposobów, aby takie poszukiwania skutecznie i sprawnie przeprowadzić.
– Myślę, że najlepszą opcją są grupy na Facebooku – stwierdza Sobczak. – Najbardziej popularna w Trójmieście to “RPG Trójmiasto Gramy”. Udziela się tam sporo ludzi, którzy szukają graczy albo mistrzów gry, a inni oferują swoją chęć udziału w którejś z ról. Często sama ogłaszam się tam z własnymi sesjami.
Nasza rozmówczyni razem ze znajomymi organizuje cyklicznie spotkania “Bajdurzenia”. Odbywają się mniej więcej co trzy miesiące, kolejne planowane jest na kwiecień. Pojawia się na nich około 50-60 osób, a osoby początkujące mogą poznać podstawy RPG. Informacje o działalności grupy Cierniogon i “Bajdurzeniach” można znaleźć na ich stronie na Facebooku.
O szukanie kompanów do gry zapytaliśmy też Adama Cetnerowskiego z Gdańskiego Klubu Fantastyki. Klub przymierza się do reaktywacji wydarzeń związanych z RPG, prawdopodobnie we współpracy z innymi organizacjami z Trójmiasta. Informacje na ten temat będą pojawiać się na Facebooku klubu.
– Gdański Klub Fantastyki nie pośredniczy co prawda w organizowaniu regularnych sesji czy kampanii RPG (poza wspomnianymi wydarzeniami), jednak wielu osobom najprzyjemniej gra się jednak w gronie znajomych, a GKF to świetna okazja, aby poznać ciekawych ludzi zainteresowanych szeroko pojętą fantastyką. Wśród takiej grupy bez problemu znajdzie się chętnych do gier fabularnych. GKF zaś udostępnia swoim członkom sporą bibliotekę podręczników i innych pomocy – dodaje Cetnerowski.
Sesje RPG są też okazjonalnie prowadzone w różnych lokalach z grami planszowymi, dlatego warto w nich dopytać o szczegóły.
Jakich światów się spodziewać?
Tematyka scenariusza zależy zarówno od mechaniki, którą wybierzemy, jak i pomysłowości mistrza gry. Możemy skupić się na świecie fantasy (np. w Dungeons&Dragons) albo bardziej mrocznych klimatach horroru (Zew Cthulhu). Dla fanów science-fiction dobrym wyborem mogą być scenariusze związane na przykład z “Gwiezdnymi Wojnami”. To tylko niektóre z dziesiątek możliwości.
– Zawsze warto odwołać się do klimatów, które już znamy i lubimy. Może to być sesja Harry’ego Pottera czy też Sherlocka Holmesa. Dzięki temu bardziej się zaangażujemy. Zaczynając, nie musimy tak naprawdę przejmować się mechanikami i zasadami. W tym mogą nam pomóc bardziej doświadczeni gracze i mistrz gry – dodaje Sobczak.
Niektóre systemy zaskakują nawet doświadczonych graczy. Starzy wyjadacze są często przyzwyczajeni do uniwersów tradycyjnie związanych z RPG, jak fantasy i steampunk, jednak świat gier fabularnych ciągle się rozrasta i obejmuje nawet bardzo niecodzienne krainy.
– Największym ostatnio zaskoczeniem było dla mnie to, że powstał system o kucykach Pony wraz z polskim tłumaczeniem (śmiech). Spodziewałam się, że gry kręcą się wokół bardziej dorosłych klimatów. W kucyki grają podobno nie tylko dzieci, ale i dorośli. Jest to duża szansa na wciągnięcie się w RPG przez naprawdę młodych ludzi – zauważa Sobczak.
Scenariusz – oczko w głowie mistrza gry
Grać możemy zarówno w scenariusze gotowe, stworzone przez autorów gry, ale też pisać je samemu. Ten drugi sposób preferuje Weronika Sobczak. Jak stwierdza, nigdy nie prowadziła sesji według gotowego scenariusza, bo właśnie ten twórczy element jest dla niej najbardziej wartościowy.
– Ważna jest inspiracja – dodaje. – Może to być serial, książka albo coś mniej konwencjonalnego. Dla mnie, jako urbanistki, często takim bodźcem stają się miasta. Szukanie weny trwa nieustannie, przecież siedząc w domu i wpatrując się w ścianę, trudno jest od czegokolwiek zacząć. Warto się jednak odważyć i poświęcić czas. Patrzenie, jak gracze stają się częścią stworzonej przez nas opowieści, daje nieopisaną frajdę.
Podobnie jak w przypadku poszczególnych systemów wśród scenariuszy także trafić można na te naprawdę wyjątkowe, chociaż zdaniem naszej rozmówczyni każdy jest w jakimś stopniu zaskakujący.
– Pamiętam jeden, w którym graliśmy przez cały czas z zamkniętymi oczami, bo akcja toczyła się w ciemnościach. Z racji tego, że jeden z graczy był niedowidzący, scenariusz miał pokazać reszcie drużyny jego perspektywę. Połączyliśmy właściwie teatr i grę RPG.
Kampanie – kiedy już się wkręcisz
Przeciwieństwem jednorazowych przygód są kampanie, które składają się z serii wyzwań i dążą do ostatecznego, wielkiego finału. Mogą rozrosnąć się do niesamowitych rozmiarów, a stworzone przez graczy postacie zacząć żyć własnym życiem.
– Jako gracz biorę udział w kampanii, która trwa już ponad trzy lata – opowiada Sobczak. – Staramy się z przyjaciółmi grać w nią dwa razy w miesiącu, ale zdarzało się nam spotykać nawet dwa razy w tygodniu. Prowadzę też kampanie trwające od roku. Często jestem też mistrzem gry na obozach dla dzieci, tam tworzę kampanie, które trwają około dwóch tygodni, zamykają się w dwunastu sesjach.
RPG łączy pokolenia
W zależności od tego, w jakim przedziale wiekowym są gracze, rozgrywka wyglądać będzie inaczej. Zdaniem naszej rozmówczyni dzieciom i młodzieży potrzeba więcej akcji i niespodzianek od mistrza gry. Dorośli mogą tak mocno zaangażować się w scenariusz, że narrator może pełnić tylko pomocniczą rolę.
– Dzieci są zaskakujące i inspirujące. Będę niedługo prowadziła sesję dla mojej młodszej siostry i jej koleżanek. Stworzyłyśmy już postacie i zaskoczyło mnie to, jak one są dobrze przemyślane i niesztampowe. Już sam fakt, że dzieciaki odchodzą od komputerów i robią coś razem z nami i swoimi kolegami, to magiczne uczucie – stwierdza Sobczak.
RPG łączy też pokolenia. Przy jednym stole spotkać się mogą bardzo dojrzali i doświadczeni gracze, a także młodzi ludzie, którzy dopiero zaczynają bawić się w ten rodzaj gier. Zazwyczaj tworzą oni zgraną drużynę bez międzypokoleniowych barier.
– Ostatnio grałam sesję z panią, która miała około 60 lat, a najmłodszy gracz w tej samej partii miał lat 15 – opowiada Sobczak. – Ja w tym roku skończę 24 lata, a gram z drużyną, w której wszyscy pozostali są pod 50. Niektóre ich kości do gry są starsze ode mnie (śmiech). Różnica wieku zaciera się w czasie gry, a wejście w ten świat dla młodszych jest łatwe, bo nie tworzą się żadne sztuczne podziały wiekowe.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS