Tymoteusz Pawłowski
Ta forma stroju kąpielowego narodziła się 5 czerwca 1946 r., gdy na jednym z publicznych basenów Paryża zaprezentowano bikini: niezmiernie kusy kobiecy dwuczęściowy kostium kąpielowy. Wywołało to skandal. Wiele środowisk – szczególnie związanych z Kościołem – protestowało… Do uszycia bikini wykorzystano podobno 194 cm kw. tkaniny. Wydaje się to niemożliwe, bo nawet kartka szkolnego zeszytu ma większą powierzchnię. Bikini odsłaniało dużo, a nawet bardzo dużo, według jednej z opinii „ujawniało wszystkie sekrety dziewczyny z wyjątkiem nazwiska panieńskiego jej matki”.
Faktycznie: góra kostiumu nie zostawiała wiele domyślności obserwatora, a dół kostiumu odsłaniał pępek, biodra, pachwiny, pośladki. Strój był na tyle odważny, że na jego zaprezentowanie nie zgodziła się żadna zawodowa modelka – nawet w Paryżu, stolicy mody. Jego wynalazca – inżynier automobilowy Louis Réard – musiał zatrudnić pannę Micheline Bernardini – striptizerkę, czy, jak to wówczas określano, tancerkę wodewilową.
Bikini w swoim oryginalnym kształcie nie odniosło sukcesu. Protesty organizacji kościelnych i grup wzburzonych obywateli nie miały większego – poza reklamowym – znaczenia. Kobiety po prostu nie odważyły się nosić takiego kostiumu. Uważny obserwator zauważy, że nawet dziś kształt oryginalnych bikini nie stanowi obowiązującego standardu damskich kostiumów kąpielowych, a telewizje starają się nie pokazywać tak ubranych pań (i panów) przed dobranocką.
Moda plażowania
Historia kostiumów plażowych zaczęła się niedawno, bo od niedawna trwa historia plażowania. Nie znaczy to wcale, że nasi przodkowie unikali wody: myli się niemal tak często jak my, pływali z równym upodobaniem, ale raczej nie plażowali. Nie mieli ku temu ani czasu, ani możliwości. Nie istniały weekendy, nie istniały wakacje, nie istniały urlopy. Nawet jeśli ktoś był na tyle bogaty, że mógł spędzić lato w domu poza miastem, to spacer na plażę był prawdziwą wyprawą: nie było bowiem pojazdów zdolnych tam dojechać, dróg nad wodę, miejsc parkingowych, a co więcej – nie było zainteresowania pojawieniem się takiej infrastruktury.
Sytuacja zmieniła się w końcu XIX w. Przemysł był już dobrze rozwinięty, robotnicy strajkowali już tak wiele razy, że nawet kapitaliści doszli do wniosku, iż wydajności pracowników nie zwiększą uderzenia policyjnych pałek ani pociski z karabinów żandarmów, ale urlopy i dni wolne od pracy. Robotnicy i biuraliści mieli zatem wolny czas, który trzeba było zagospodarować. Wycieczki piesze stały się modne, a różnego rodzaju towarzystwa krajoznawcze pojawiły się na całym świecie. Jeszcze modniejsze stały się wycieczki rowerowe, szczególnie że właśnie stały się dostępne tanie i bezpieczne rowery. Pojawiła się idea turystyki górskiej (Tytus Chałubiński odkrył dla nas Zakopane). Ludzie coraz chętniej odpoczywali nad wodą, w języku polskim zagościło francuskie słowo „plaża”, pojawiły się pierwsze komercyjne kąpieliska: nad Bałtykiem w Sopocie czy nad Wisłą w Świdrach.
Pojawiły się również kostiumy plażowe. Dość dokładnie zakrywały całe ciało. Nie wynikało to jednak z jakiejś nadmiernej pruderii naszych przodków, tylko z mody i możliwości technicznych. Mody – bo w ostatniej ćwierci XIX w. zrezygnowano z bardzo kusych i odsłaniających bardzo wiele strojów noszonych w poprzednich latach. Możliwości technicznych – ponieważ nie było… gumek. Nie było elastycznych tkanin. Ubrania ówczesne trzymały się na guzikach, paskach i tasiemkach. Wskoczenie do wody w spodenkach umocowanych tasiemkami może spowodować ich zgubienie i wywołać zgorszenie innych plażowiczów. Spodenki połączone z koszulką zapobiegały takim niemiłym przygodom, no i były modne.
Moda zmieniła się jeszcze przed wybuchem I wojny światowej, a kostiumy przestały zakrywać całe ciało pływaka (lub pływaczki). Co prawda, jeszcze w 1907 r. Europejki opalające się w nowych kostiumach na amerykańskich plażach były zatrzymywane przez policjantów, ale już w 1912 r. tego typu odzienie stało się standardowym strojem pływaków (i pływaczek) olimpijskich.
Jeszcze więcej zmieniła I wojna światowa. Dziesiątki milionów młodych mężczyzn poszło na wojnę – miliony z nich poległo lub zostało okaleczonych. Nagle zabrakło kawalerów, za których można byłoby wyjść za mąż. Do czasów wojny panny czekały cierpliwie na oświadczyny, a teraz same przejęły inicjatywę. Zaczęły konkurować o mężczyzn, wybierać ubiory podkreślające walory fizyczne, odsłaniać ciało, pokazywać nogi.
Ówczesne kobiety musiały zadbać o kondycję fizyczną, ćwiczyć, szczególnie że konkurencję zwiększyło kino. W filmach pojawiały się eleganckie i wysportowane aktorki, w kolorowych czasopismach można było znaleźć ich zdjęcia w coraz bardziej odważnych kostiumach plażowych. Kostiumy dwuczęściowe powoli stawały się standardem dla kobiet, mężczyźni natomiast zaczęli plażować topless: w samych spodenkach. Wzorowali się na Johnnym Weissmullerze grającym Tarzana czy Clarku Gable’u, który w filmie „Ich noce” paradował bez koszulki. Symbolem hollywoodzkich kostiumów plażowych dla kobiet jest na pewno Esther Williams, gwiazda filmów, których akcja toczyła się na basenach i wśród pływaków.
Penicylina i lycra
I właściwie w tym momencie można by porzucić opowieść o kostiumach kąpielowych. Ich dwuczęściowa forma ukształtowała się niemal 100 lat temu i niewiele zmieniła się do dziś. Zmieniła się natomiast treść, a i to z powodu uwarunkowań techniczno-ekonomicznych.
Po pierwsze, wybuchła II wojna światowa. Niemal natychmiast wszelkie zasoby surowców – w tym również bawełna – zostały przeznaczone na cele wojskowe. Materiału było coraz mniej. Rząd amerykański wprost zażądał od producentów kostiumów kąpielowych zmniejszenia ich o 10 proc. Sytuacja w Europie była jeszcze gorsza i nie poprawiła się po zakończeniu wojny. Francuskie bikini z 1946 r. było bardziej rozpaczliwą próbą szukania oszczędności niż zaplanowaną rewolucją na rynku mody.
Po drugie, pojawiała się penicylina. Przed erą antybiotyków ochronę przed gruźlicą czy zapaleniem płuc osiągało się przez jedzenie tłustych i sytych obiadów. Kto był tłusty, ten był zdrowy, kto był szczupły, ten był narażony na galopujące suchoty. Płaskich brzuchów nadających się do pokazywania na plaży było niewiele. Antybiotyki sprawiły jednak, że gruźlicę czy zapalenie płuc można było wyleczyć, nie trzeba było zapobiegać im obfitymi posiłkami. Kobiety i mężczyźni stawali się zatem coraz szczuplejsi, coraz chętniej prezentowali swoje ciała w kostiumach plażowych odsłaniających brzuch. Gdy w 1962 r. Ursula Andress wyszła z morza przed Jamesem Bondem w dwuczęściowym kostiumie kąpielowym, stały się one akceptowane w całym cywilizowanym świecie.
Wreszcie dostępne stały się elastyczne tworzywa sztuczne. Bawełniany ubiór Ursuli Andress był kostiumem plażowym, a nie kąpielowym, nadawał się do chodzenia, ale nie do pływania. Jednak do produkcji wprowadzano właśnie elastomer poliuretanowy o nazwie spandex. Jeszcze lepiej znana jest jego handlowa nazwa „lycra”. Dopiero jej zastosowanie do produkcji kostiumów kąpielowych – gdzieś na przełomie lat 70. i 80. – sprawiło, że zaczęły one wyglądać dokładnie tak jak dzisiaj.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS