A A+ A++

W pewnym momencie było bardzo nerwowo, ale ostatecznie KKS Olsztyn po raz dziesiąty utrzymał się w pierwszoligowych rozgrywkach. O zakończonym sezonie rozmawiamy z Tomaszem Sztąberskim, szkoleniowcem olsztyńskich koszykarek.

– Jak pan ocenia zakończony sezon?
– Biorąc pod uwagę to, co mamy, to uważam, że wynik jest ponad miarę. Utrzymanie się bez barażów jest naszym olbrzymim sukcesem, tym bardziej że zaczynaliśmy sezon bez rozgrywającej. Ciężko nam było o dobre wyniki, ale po powrocie Joli Wichłacz i Marty Sztąberskiej był to już zupełnie inny zespół. Zaczęliśmy odnosić sukcesy, które zapewniły nam po raz dziesiąty utrzymanie w I lidze. Gdybyśmy od początku grali w pełnym składzie, to być może bylibyśmy nawet w pierwszej czwórce.
– Był jednak moment, w którym wydawało się, że jednak się nie utrzymacie…
– Zaczynaliśmy, jak już mówiłem, bez rozgrywającej, stąd te porażki. Jednak runda rewanżowa, choćby mecz z UW w Warszawie, to już była inna jakość. Potem przyszły jeszcze zwycięstwa z SMS-em I i Mon-Polem, z którym w pierwszej rundzie ulegliśmy 40 punktami (94:54 – red.). Wyniki te świadczą o sile naszego zespołu, jeśli tylko jest w pełnym składzie.
– Powrót Wichłacz i Sztąberskiej miał wpływ na jakość sportową, czy też na formę mentalną zespołu?
– Jedno i drugie. Jeśli dziewczyny widzą, że ma kto im podać lub w odpowiednim momencie dać asystę, wtedy czują się pewniej, bo mogą liczyć na te koleżanki, które maja decydować o organizacji gry. To się przekłada na jakość całego zespołu.
– Które spotkanie było dla was kluczowe?
– Gdybyśmy byli w pełnym składzie, to już w pierwszej rundzie w Olsztynie mogliśmy wygrać z AZS UW (KKS przegrał 73:87 – red.) i w Gdańsku z rezerwami Politechniki (KKS przegrał 72:76 – red.), a wtedy nie drżelibyśmy do końca o utrzymanie. Szczególnie boli mnie spotkanie z Politechniką, gdzie przegraliśmy tylko czterema punktami, ale dużo tam dodali od siebie sędziowie, co bardzo bolało. Na szczęście w trzecim spotkaniu, z Łomiankami II na wyjeździe, przełamaliśmy się i to pierwsze oraz jednocześnie jedyne wyjazdowe zwycięstwo w rundzie dało nam nadzieję. A po powrocie dziewcząt, o których wspominałem, wiedzieliśmy już, że możemy wygrać z każdym. No i druga runda była dla nas. Jest takie powiedzenie, że nie jest ważne, jak się zaczyna, tylko jak się kończy.
– Najgorsze i najlepsze spotkanie KKS w tym sezonie?
– Na pewno najgorsze zagraliśmy w Płocku z Mon-Polem, bo minus 40 punktów mówi samo za siebie. Słabe były też dwa spotkania z Gdynią oraz jedno z pruszkowskim dream-teamem, który mocno walczy o ekstraklasę w tym sezonie. Nie zdziwię się, gdy to osiągnie. Natomiast najlepsze spotkanie to z Mon-Polem u siebie, wygrane po dramatycznej końcówce i dogrywce, oraz zwycięstwo z SMS I w Olsztynie, które „przyklepało” nasze pozostanie w I lidze.
– Sezon szybko się skończył, więc jakie macie plany na najbliższe miesiące?
– Jak zawsze po sezonie będziemy pracowali nad technika indywidualną, będą jakieś zabawy, by nie zapomnieć, jak wygląda piłka do kosza, no i rozmowy z dziewczynami o ich i naszej przyszłości. Będziemy przecież budować zespól na sezon 2020/21.
– W tej chwili już wiadomo, kto zostanie w KKS?
– Jest jeszcze na to za wcześnie. Wiem z doświadczeń lat ubiegłych, że dziewczyny deklarują się tak mniej więcej z końcem czerwca. Poza tym zaczynają myśleć o dorosłym życiu. Niektóre, tak jak Ksenia Woźniak czy Joanna Markiewicz, już pracują, więc nie mogą koszykówce poświęcić tyle samo czasu, jak to było wtedy, gdy uczęszczały do szkoły studiowały. Na pewno chciałbym utrzymać wszystkie czołowe dziewczyny oraz te młodsze coraz lepiej grające, które chcą dojść do pułapu pierwszoligowego.
– A co z waszym budżetem?
– Nie pogardzimy żadnym wsparciem, tym bardziej finansowym. Wiemy, co otrzymaliśmy z miasta, i jesteśmy za to bardzo wdzięczni, bo mimo obostrzeń, jakie dotknęły finansowanie przez samorząd sportu, dostrzeżono nasze osiągnięcia. Tradycyjnie również marszałek województwa nas wsparł. Nie jest więc tak źle w tym kryzysie, ale oczywiście będziemy szukali sponsorów.
EMIL MARECKI

NAJSKUTECZNIEJSZE
1. Olivia Szumełda-Krzycka (MKS Pruszków) 386 punktów/17 meczów
2. Joanna Markiewicz (KKS Olsztyn) 281/16
3. Magdalena Parysek-Bochniak (MKS Pruszków) 263/16
4. Ksenia Woźniak (KKS Olsztyn) 259/16
40. Karina Gzinka (KKS Olsztyn) 145/13
46. Natalia Żukowska (KKS Olsztyn) 136/16
82. Jolanta Wichłacz (KKS Olsztyn) 89/10

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNietransparentne działania pani naczelnik WIS z firmą produkującą gadżety reklamowe. Jak Urząd Miasta komentuje sprawę?
Następny artykuł„4 pory Bieszczad” Anny Padamczyk-Budzyn