Co to jest hipercholesterolemia? Jak można ją leczyć? Jakich jeszcze terapii potrzebują pacjenci? – o tym opowiedział w rozmowie z Polityką Zdrowotną prof. Jarosław Kaźmierczak, krajowy konsultant w dziedzinie kardiologii.
Panie Profesorze, do refundacji trafiły w ostatnim roku nowe leki na hipercholesterolemię. Jak zmieniło to sytuację pacjentów?
Prof. J. Kaźmierczak: Jeżeli chodzi o leki na hipercholesterolemię, to standardowymi lekami jakie stosuje się w hipercholersterolemii rodzinnej są statyny. Tu dostępność dla pacjentów jest pełna. To leki pierwszego rzutu, refundowane. Jest bardzo wiele preparatów i terapia miesięczna – nawet maksymalnymi dawkami, które są zalecane po zawale serca – jest dość tania.
Ale u części chorych to leczenie nie wystarcza i nie osiąga się oczekiwanych wartości docelowych cholesterolu, zwłaszcza cholesterolu LDL, popularnie nazywanego „złym” cholesterolem.
Jaki jego poziom jest właściwy? Bezpieczny?
Prof. J. Kaźmierczak: Najnowsze zalecenia, m.in. towarzystw kardiologicznych i lipidologicznych, mówią, że u pacjentów po zawale serca, powinno się osiągnąć stężenie cholesterolu LDL poniżej 55 mg/dl. Jeszcze niedawno ta zalecana wartość wynosiła 70 mg/dl. U części chorych tych wartości nie udaje się osiągnąć przy leczeniu wyłącznie statynami. Z kolei drugi lek, który dołączamy do statyny, który też jest refundowany i nie jest drogi, to ezetynib. Jest kilka różnych preparatów, są dostępne. Połączenie ich ze statynami u dużego odsetka chorych pozwala osiągnąć oczekiwane wartości cholesterolu LDL.
Pozostali pacjenci, u których te dwa leki w połączeniu nie dają oczekiwanego rezultatu, muszą mieć inną terapię. Mamy do dyspozycji lek najnowszej generacji, tzw. inhibitor PCSK9. Jest na tyle ciekawy w swoim zastosowaniu, że podawany jest w iniekcjach podskórnych, jak np. insulina, ale co dwa tygodnie, czyli dość rzadko.
W Polsce ten lek jest jednak refundowany tylko w jednym wskazaniu – hipercholesterolemii rodzinnej, tam gdzie stężenia cholesterolu LDL są rzeczywiście bardzo wysokie i jest bardzo wysokie ryzyko zdarzeń sercowo-naczyniowych, np. zawału serca, udaru mózgu. Takich chorych w Polsce może być ok. 200 tys., a rozpoznanych niestety 2-3 tys. osób.
Mamy obecnie dostępne, w ramach programu lekowego leczenia hipercholesterolemii rodzinnej dwa inhibitory PCSK9: alirokumab i ewolokumab. Mogą je otrzymać chorzy, którzy mają LDL powyżej 160 mg/dl pomimo stosowania klasycznych leków, tj. statyny i ezetymibu.
To dość wyśrubowane kryterium i część pacjentów, którzy takie leczenie powinni otrzymać, nie dostaje go. A zastosowanie statyny z ezetymibem, nawet w maksymalnej dawce, nie pozwala u nich obniżyć cholesterolu do pożądanego poziomu. Są postulaty, aby złagodzić to kryterium.
Niestety nie ma refundacji tych leków poza programem lekowym. O to się staramy. Wystąpiliśmy o program dla pacjentów, którzy nie mają hipercholesterolemii rodzinnej, tylko tę najczęściej występującą, mieszaną postać.
Jakich pacjentów miałby dotyczyć taki nowy program, w oparciu o te leki?
Prof. J. Kaźmierczak: Chodzi o pacjentów z bardzo wysokim ryzykiem sercowo-naczyniowym, np. po zawale serca, z wielokrotnymi zawałami, z cukrzycą, po udarze mózgu, z miażdżycą tętnic obwodowych. Ten lek jest drogi i ze względu na to, nasza propozycja dotyczy właśnie utworzenia programu lekowego. W innych krajach europejskich, nawet bogatych, jest podobnie. Nie wprowadzają otwartej refundacji. W Polsce w aptece można kupić alirokumab lub ewolokumab bez refundacji, a koszt miesięcznej terapii to ok. 2 tys. zł.
Co jeśli hipercholesterolemia jest niewłaściwie leczona? Jakie jest ryzyko poza zawałem serca?
Prof. J. Kaźmierczak: To także udary mózgu, miażdżyca tętnic kończyn dolnych, która może się skończyć nawet amputacją, miażdżyca tętnic szyjnych, aorty, wszystkich naczyń. Stąd leczenie hipercholesterolemii jest bardzo ważne, a w Polsce, moim zdaniem, jest trochę zaniedbane. Jest jednak znacznie lepiej niż 5-10 lat temu. Znacznie poprawiła się w tym czasie dostępność leków.
Trochę zapominamy o tym, że działanie cholesterolu jest przewlekłe. Stale działa na ściany naczyń tętniczych. Zwłaszcza ten cholesterol LDL, który w organizmie nie jest potrzebny, nieraz potocznie mówimy o nim „śmieciowy”.
Na stronach poświęconych medycynie alternatywnej, farmakoterapia w hipercholesterolemii bywa negowana.
Prof. J. Kaźmierczak: To poważny problem. Mamy grupy „antystatynowców”, a nawet – choć bardzo rzadko – zdarzają się takie przypadki wśród lekarzy. Grupy te negują fakt, że obniżanie cholesterolu LDL jest korzystne i twierdzą, że jest on potrzebny. Potrzebny jest – zwłaszcza HDL – m.in. do syntezy hormonów i żadne leczenie go nie obniża. Statyny nie obniżają jego poziomu, a mają wpływ tylko na cholesterol LDL i trochę na poziom trójglicerydów. Jeśli ktoś ma wątpliwości, to warto po prostu zobaczyć wyniki pacjenta przed i w trakcie leczenia.
AK, BPO
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS