Nie ma bodaj siły, która by tak komplikowała przebieg bankructwa handlu światowego, jak Żydzi. Od początku dziejów nowożytnych, które są dziejami stałego i szybkiego rozrostu tego handlu, odgrywali oni w nim olbrzymią rolą. Rola ta, wyświetlona obszernie przez niemieckich i niemiecko-żydowskich historyków nowoczesnego kapitalizmu, doprowadziła ich do niebywałej potęgi. Z upadkiem handlu światowego rozpoczyna się upadek tzw. finansjery międzynarodowej, a tym samym potęgi żydowskiej.
Posuwa się on stopniowo naprzód, wyrażając się chwilami w wielkich katastrofach, takich, jak upadek banków rotszyldowskich. Nikt też w takiej mierze, jak Żydzi, nie jest zainteresowany w podtrzymywaniu i sztucznym wytwarzaniu obrotów międzynarodowych, w tej „walce z kryzysem ”, która jest coraz większym gmatwaniem położenia, przedłużaniem stanu niezdrowego i przedłużaniem cierpień ludzkich. Gdy zaś Żydzi są w jakiejś sprawie zainteresowani, to dla tej sprawy pracują niezliczone siły, bo niepodobna zliczyć liczby ludzi, od Żydów na ten czy inny sposób uzależnionych i im służących.
Logika mówiłaby, że z upadkiem potęgi żydowskiej i wpływy żydowskie winny upadać. Trzeba wszakże wziąć pod uwagę dwa czynniki, które rozwojowi tych wpływów sprzyjają. Pierwszym jest niesłychany w dzisiejszych czasach rozrost masonerii, która zawsze interesami żydowskimi się opiekowała; drugim — upadek, zwłaszcza po wojnie światowej, kultury rządów we wszystkich krajach, ich cofnięcie się do stosunków pierwotnych, polegające na rozroście korupcji, łapownictwie itp., które zawsze stanowiły cechy niższych ustrojów politycznych. Żydzi, których siłą zawsze był pieniądz, pieniądzem zwykli torować sobie drogi i łamać przeszkody; znanym zaś jest zjawiskiem, że ten sam polityk, ten sam urzędnik, który nie weźmie łapówki od człowieka swojej sfery, swego społeczeństwa, w obawie o reputację — weźmie, a naw et wymusi ją od człowieka z innego świata, od cudzoziemca czy od miejscowego Żyda.
Nikt dziś tak skutecznie, jak Żydzi, nie pracuje nad „walką z kryzysem ”, t. j. nad tym, żeby ten kryzys trwał jak najdłużej. Rozumieją oni, że najfatalniejszy dla nich będzie koniec kryzysu, czyli moment, kiedy stosunki zaczną się utrwalać na podstawie możliwie największej samowystarczalności każdego kraju. Przedłużanie stanu przejściowego ma dla nich jeszcze jedno znaczenie. Jest jedno zjawisko w dzisiejszej Europie, którego statystyki urzędowe nie notują, a które można stwierdzić tylko przez osobistą obserwację. Tym zjawiskiem jest uderzający we wszystkich krajach szybki wzrost liczby handlów żydowskich w stosunku do nieżydowskich. Ogólna liczba przedsięwzięć handlowych wszędzie prawie zmniejsza się, ale wśród tych handlów, które pozostają, coraz więcej jest żydowskich. Znam miasto, w którym przed kilkunastu jeszcze laty sklepy żydowskie należały do wyjątków — dziś już ich jest bodaj połowa. W wielkim mieście wchodzi się do starej, znanej firmy; na zewnątrz wszystko pozostało, jak było, a w środku siedzą już Żydzi.
Łatwo to zrozumieć. Im bardziej niezdrowymi stają się stosunki handlowe, im trudniej jest utrzymać przedsięwzięcie, idąc prostymi mniej więcej drogami, tym większą przewagę mają metody mniej proste, stosowane przez Żydów. Tam, gdzie chrześcijanin, z religii czy z kultury, wytrzymać już nie może, Żyd jeszcze parę lat potrzyma: reputację firmy zniszczy, ale jeszcze coś dla siebie wyciągnie. Jest to, co prawda, korzyść chwilowa. Kupują zaś ją Żydzi bodaj dużym kosztem. To szybkie zażydzanie handlu detalicznego, klującego w oczy przeciętnego człowieka, jest już dziś w szeregu krajów europejskich potężnym czynnikiem wzrostu ruchu przeciw żydowskiego. Ta fala wzbiera szybko w dzisiejszych czasach; rządy usiłują stawiać jej tamy, ale jest to znów walka z życiem, z duchem czasu, walka z góry skazana na przegraną.
Żywiołowy rozwój stosunków prowadzi do odmiędzynarodowienia życia, i gospodarczego, i wszelkiego innego. Na tym procesie najgorzej musi wyjść „międzynaród”, jak dowcipnie nazwał Żydów nieboszczyk Kazimierz Bartoszewicz. W takiej chwili Żydzi raczej winni czuwać nad swym postępowaniem, żeby nie ściągać na siebie klęsk niepotrzebnych. Widocznie jednak nie umieją panować nad swym temperamentem. I bodaj nawet nie próbują. Zdarza się dziś słyszeć na Zachodzie Żydów reprezentacyjnych, którzy z rezygnacją przewidują nowy okres krwawych walk z Żydami w naszej części świata. Dla nas jest interesujące, iż niektórzy z nich mówią głośno, że gdy przyjdą na nich ciężkie czasy, wtedy skoncentrują się w Polsce, bo tam ich jest najwięcej. Dziwna rzecz, jak ci ludzie, pod wielu względami tacy zdolni, pozbawieni są wyobraźni… Dlatego to byli w swej literaturze pierwszorzędnymi lirykami; ilekroć wszakże próbowali tworzyć epos, wypadało to raczej zabawnie. Ciekawa rzecz, jak oni widzą Polskę w roli twierdzy żydostwa przeciw sąsiednim krajom. Złą przysługę wyświadczają im ci, którzy ich umacniają w złudzeniu, że tak będzie.
Roman Dmowski
źródło: Nacjonalista.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS