– Rafała chcieliśmy pozyskać już latem, wówczas się nie udało. Teraz pojawiła się szansa, żeby jednak mieć go w zespole, i z niej skorzystaliśmy. To zawodnik z dużym potencjałem i dobrą mentalnością, już doświadczony, a jeszcze nie wiekowy. Jego ambicje sięgają reprezentacji Polski i na pewno w Lechii chce pójść w górę. Cieszę się z tego transferu, to kolejny fundament pod budowę nowej, silnej drużyny. Ważne, że cały czas był w treningu, ostatni mecz ligowy grał w niedzielę. Znamy jego umiejętności, nie ma też znaków zapytania, jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne, więc od razu będzie do dyspozycji – podkreśla trener Lechii Piotr Stokowiec.
Wygląda na to, że przynajmniej do końca sezonu czeka go ostra rywalizacja o miejsce w składzie. W zespole prawdopodobnie zostanie bowiem Filip Mladenović. Serb miał konkretną ofertę z rosyjskiego Achmata Grozny, jednak jeśli w ostatniej chwili nie wydarzy się coś naprawdę niespodziewanego (w Rosji okno transferowe zamyka się w piątek o północy), rundę wiosenną spędzi w Gdańsku.
Kubicki bliski powrotu na boisko
To nie koniec dobrych informacji dla trenera Stokowca, gdyż sytuacja kadrowa zespołu poprawia się dosłownie z każdym dniem. Lada moment do gry wróci chociażby Jarosław Kubicki, który końcówkę rundy jesiennej oraz początek wiosennej stracił z powodu kontuzji barku.
– Jarek trenuje już z nami na pełnych obrotach, bez taryfy ulgowej. Uczestniczy też w gierkach. Nie wiem, czy na Lecha będzie w kadrze meczowej, ale jest już do mojej dyspozycji – informuje szkoleniowiec Lechii.
Przy piłce piłkarz Lechii Jarosław Kubicki Fot. Michał Ryniak / Agencja Gazeta
Wciąż natomiast niewyjaśniona jest sytuacja Żarko Udovicicia, którego podczas zgrupowania w Turcji dopadły problemy kardiologiczne i od tego czasu nie trenuje.
– Czekamy na wynik ostatniego badania, po specjalistycznej analizie będziemy wiedzieć, na czym stoimy. On się czuje bardzo dobrze, ale nawet jeśli dostanie zielone światło, czekać go będzie okres ponownego wprowadzania w treningi. Trochę będziemy musieli jeszcze na niego poczekać – zaznacza trener Stokowiec.
No i w końcu ostatni znak zapytania, jeśli chodzi o sprawy kadrowe, czyli Patryk Lipski, którym wciąż interesuje się Piast Gliwice.
– Nic się nie zmienia w tym temacie. Chcemy, żeby w tym oknie transferowym z Lechii już nikt nie odszedł, i tak pewnie będzie. Patryk, gdyby nie choroba, miałby szansę gry w pierwszym składzie, bo bardzo dobrze prezentował się podczas zimowych przygotowań. Jego osoba daje nam szersze pole manewru, a wiemy, jak trudna wiosna nas czeka, szczególnie pierwsza połowa marca [Lechia w ciągu 15 dni rozegra pięć meczów]. Potrzebny jest nam każdy zawodnik – przyznaje szkoleniowiec.
Kłopot bogactwa?
Kiedy 7 lutego Lechia zaczynała rundę wiosenną meczem ze Śląskiem Wrocław, trener Stokowiec miał do dyspozycji zaledwie ośmiu zawodników z solidnym doświadczeniem ligowym (wpływ na to miały również kontuzje i choroby). W tej chwili szeroka kadra pierwszego zespołu liczy tak naprawdę niemal 25 osób. Czy w ciągu dwóch tygodni kompletna ruina kadrowa zamieniła się zatem w kłopot bogactwa?
– Ja nie miałem tak skrajnych poglądów i te wszystkie krytyczne spekulacje medialne były obok mnie. Moja wiedza z racji tego, że jestem w środku klubu, była pełniejsza, dlatego spokojnie robiliśmy swoje. Do meczu ze Śląskiem przygotowywaliśmy się w określonej grupie i pokazaliśmy, że nawet tak osłabiona drużyna dała sobie radę [remis 2:2].
Teraz sytuacja jest inna, ale z tym kłopotem bogactwa to bym nie przesadzał. Wiemy, że tych wszystkich nowych zawodników [w tym oknie Lechia pozyskała ich w sumie ośmiu] trzeba dopiero wkomponować do zespołu.
Pomierzyć, posprawdzać wszystkie parametry. Przede wszystkim motoryczne, żeby przedwczesnym wypuszczeniem na boisko nie narazić kogoś na kontuzję. Muszą oni także poznać naszą organizację gry, a do tego dochodzi sfera mentalna. Niektórzy muszą troszkę przestawić myślenie, bo Polska liga jest specyficzna i można mocno zderzyć się z jej fizycznością – podkreśla trener Stokowiec.
Saief wchodzi do gry
W meczu z Lechem w barwach Lechii powinien zadebiutować Kenny Saief. Wypożyczony z Anderlechtu 26-letni lewoskrzydłowy (choć może też grać jako ofensywny pomocnik) w ostatni weekend z dobrej strony pokazał się w spotkaniu rezerw z Bałtykiem Gdynia, jednak wiadomo, że Ekstraklasa stawia zupełnie inne wymagania.
– Już widać, że Kenny to duże doświadczenie, fajne panowanie nad piłką i sporo jakości. Natomiast cały czas pracujemy nad jego sferą fizyczną. Na razie nie nakładam na niego wielkiego obciążenia, nie oczekuję, że nagle wejdzie do gry i pozamiata całą ligę, bo to jest bardzo trudne. Znajdzie się w kadrze na Lecha, ale czy wejdzie z ławki, czy może zagra od początku, nie chciałbym zdradzać. Na teraz wygląda to optymistycznie, ale dopiero obserwując go w meczach ligowych, dowiemy się więcej o jego mentalności, zachowaniach w danych sytuacjach boiskowych – tłumaczy szkoleniowiec Lechii.
Końcówki do poprawy
Niedzielny mecz w Poznaniu zapowiada się na bardzo wyrównane starcie. Oba zespoły zdobyły w tym sezonie tyle samo punktów (34) i mają identyczny bilans meczów (dziewięć zwycięstw, siedem remisów, sześć porażek). Są również w ćwierćfinale Pucharu Polski. Lech ma jedną przewagę – strzela dużo więcej bramek (w lidze 37 do 26).
– Atak pozycyjny Lecha jest jednym z najlepszych w lidze, mało jest drużyn tak dobrze grających piłką. To nie zawsze przekłada się na wynik, ale sposób budowania akcji może się podobać. Jednak my skupiamy się na sobie, dobieramy sposób gry pod nasze aktualne możliwości. Organizacja, walka, zaangażowanie przy dołożeniu jakości pozwala nam wygrywać z tak dobrymi drużynami jak chociażby mistrz Polski [1:0 z Piastem Gliwice w ostatniej kolejce]. Zauważyliśmy jednak, że w końcówkach meczu popełniamy błędy i bardzo mocno nad tym pracujemy. W czwartek zawodnicy mieli odprawę z naszym psychologiem Pawłem Habratem dotyczącą ostatnich minut spotkania, bo widzimy, że jest taka potrzeba, i musimy to poddać analizie pod każdym kątem. Zresztą już z Piastem było pod tym względem lepiej niż ze Śląskiem. Najważniejsze, że w drużynie jest zaangażowanie, atmosfera pracy, determinacja, to mi się podoba. Myślę, że każdej drużynie będzie się z nami grało ciężko, tym bardziej że tej jakości piłkarskiej będzie coraz więcej – podsumowuje trener Stokowiec.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS