W styczniu 2020 r. za koszyk podstawowych towarów i usług płaciliśmy średnio o 4,4 proc. więcej niż rok wcześniej, podczas gdy w styczniu ub.r. ceny wzrosły o 0,7 proc. Gwałtowny wzrost inflacji sprawił, że szukamy sposobu na zachowanie realnej wartości zgromadzonych oszczędności. Na banki raczej nie mamy co liczyć, bo te systematycznie obniżają oprocentowanie depozytów. W grudniu – to najnowsze dane Narodowego Banku Polskiego – średnie odsetki od depozytów klientów indywidualnych wynosiły 1,2 proc.
Dlatego wzrosło zainteresowanie indeksowanymi inflacją obligacjami detalicznymi Skarbu Państwa. W styczniu po raz pierwszy ich sprzedaż przekroczyła miliard złotych. W ciągu ostatniego roku nabywców znalazły takie papiery o wartości niemal 7 mld zł – to ponad dwa razy więcej niż w poprzednich 12 miesiącach. Obligacje inflacyjne w pierwszym roku mają z góry ustalone oprocentowanie (od ponad 3,5 roku wynosi ono 2,4 proc.). Później odsetki stanowią sumę wskaźnika inflacji i marży wynoszącej obecnie 1,25 pkt proc. Ci, którzy kupili je w lutym ub.r., w tym roku dostają 4,65 proc. Kupon dla nabywców z marca ub.r. wyniesie 5,65 proc. Tego typu papiery są emitowane na cztery lata. Można je kupić za pośrednictwem największego krajowego banku – PKO BP. Nominalna wartość to 100 zł.
Ministerstwo Finansów sprzedaje również obligacje o krótszych terminach wykupu. Ich oprocentowanie jest niższe, ale w porównaniu z przeciętną ofertą banków wygląda korzystniej. Rentowność 3-miesięcznych obligacji detalicznych to 1,5 proc. w skali roku.
W poprzednich miesiącach rosło także zainteresowanie funduszami inwestycyjnymi, które lokują środki klientów w papierach dłużnych. „To segment z aktywami na poziomie 113,2 mld zł. W jego ramach duży wzrost wartości środków odnotowało kilka funduszy polskich obligacji korporacyjnych oraz tych z grupy dłużnych uniwersalnych” – skomentował w podsumowaniu sty … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS