Doktor Ania*: – W pączkach, tak jak i w wielu innych produktach, chodzi głównie o cukier z tłuszczem. To połączenie sprawia, że chętniej sięgamy po tego typu przekąski. Cukier kojarzymy z łatwo dostępnym źródłem energii, a tłuszcz m.in. polepsza konsystencję i jest nośnikiem smaku. Nie dziwi fakt, że chcemy jeść więcej tego, co nam smakuje.
Ale w tłusty czwartek nie znajdziemy w sklepach, piekarniach i cukierniach nic innego jak pączki. A można je przecież kupić codziennie.
– Ale nie codziennie jest społeczne przyzwolenie czy wręcz powszechna zachęta do jedzenia. W ciągu roku regularne jedzenie pączków kojarzy nam się np. z niepilnowaniem diety. Tłusty czwartek jest dniem, w którym czujemy się bezkarni. To ma swoje uwarunkowanie kulturowe, osadzone jest w tradycji, więc nie tylko można, ale wręcz należy zjeść minimum jednego pączka. Niektórzy chwalą się ilością zjedzonych pączków, a 5-6 sztuk to prawdziwy powód do dumy!
Jakie konsekwencje dla organizmu ma zjedzenie pączka?
– Nie lubię demonizowania i niepotrzebnych sensacji, również w tym temacie. Dla osób, które mają zbilansowaną dietę, zjedzenie jednego pączka raz w roku nie powinno zaburzyć równowagi. Natomiast jeśli ktoś odżywia się nieprawidłowo, podstawą jego diety są produkty wysoko przetworzone, fast foody, to dla takich osób 5 pączków jest kolejnym klocuszkiem do codziennej górki kalorycznej. Bo tak naprawdę nie chodzi o sam cukier i tłuszcz, a o jego nadmiar odkładany w postaci tkanki tłuszczowej. A niestety: im większy jej nadmiar, tym większe prawdopodobieństwo chorób. Otyłość, cukrzyca typu 2, choroby sercowo-naczyniowe – to wszystko związane jest również z nieprawidłową dietą. Jeden pączek nie jest złem i „wytworem szatana”- wszystko jest dla ludzi, jeśli dieta jest zbilansowana i pamiętamy o aktywności sportowej. Natomiast kilka pączków zamiast śniadania czy obiadu to element nieprawidłowej diety, co nie jest niczym dobrym.
Jak jest ze składem pączków?
– Bardzo różnie. Pączki mogą być zrobione w sposób tradycyjny, czyli na jak najmniej przetworzonych składnikach, ale są też pączki robione na gotowej mieszance. Wszędzie jesteśmy w stanie skontrolować skład wyrobów. W piekarniach, cukierniach sprzedawca powinien pokazać nam skład. Czasem zasłaniają się tajemnicą handlową, ale jeśli się poprosi, jest się upartym, to dostanie się ten skład do ręki. Wszędzie, gdzie kupujemy produkt spożywczy, dobrze jest sprawdzać skład. Zanim kupię cokolwiek w piekarni, zawsze go sprawdzam i bardzo rzadko się zdarza, że ktoś nie chce mi go pokazać. Coraz więcej piekarni i cukierni publikuje też składy swoich produktów na stronach internetowych. Zamiast przeglądać media społecznościowe, można poświęcić chwilę na sprawdzenie, co jest w produktach naszej ulubionej piekarni.
A jaki jest stosunek ceny do jakości?
– Nijaki. Jestem ostrożna w ocenach bezwzględnych i w generalizowaniu, bo każdy produkt należy oceniać indywidualnie. Są grupy produktów, w których za wysoką ceną idzie wysoka jakość. Jednym z takich produktów jest oliwa z oliwek. Im taniej ją kupimy, tym zazwyczaj gorszej jakości będzie to produkt. Natomiast nie we wszystkich grupach produktów cena odzwierciedla jakość. Tak jest w przypadku wędlin, czasem droga wędlina potrafi mieć beznadziejny skład, ale także pączków. To, że kosztuje on 3 czy 5 złotych, nie oznacza, że będzie to produkt zrobiony rzeczywiście w sposób tradycyjny i na lepszej jakości tłuszczu.
Przygotowanie pączków w Starej Pączkarni w tłusty czwartek BARTOSZ BAŃKA
Jak jest możliwe, że pączek kosztuje poniżej złotówki?
– Wszystko zależy m.in. od tego, ile pączków jest produkowane, czy producent chce przede wszystkim zarobić, czy ma też na względzie dobro marki czy konsumenta. Z reguły im więcej się robi, tym koszt się obniża. Natomiast prawdą jest też, że jeśli schodzimy z jakością, pączek jest lżejszy, bardziej nadmuchany, zrobiony z użyciem substancji dodatkowych, z reguły z mniejszą ilością składników mniej przetworzonych i tym taniej. Często obserwując składy w cukierniach, widzę prostą zależność: im ciasto zawiera mniej substancji dodatkowych, a więcej prostych składników, czyli tych mniej przetworzonych, tym jest droższe. Nie przeskoczymy tego w żaden sposób. Jest wysokie prawdopodobieństwo, że pączek kosztujący 79 gr będzie niższej jakości niż ten za 2,70 zł, ale sprawdzając składy, w zeszłym roku widziałam, że „droższy znaczy lepszy” absolutnie nie jest regułą w tłusty czwartek. Obserwując hasła „tradycyjna receptura”, często wchodziłam do cukierni, aby sprawdzić skład takiego pączka za 3-5 zł i zdarzyło się, na szczęście tylko kilka razy, że był jedynie niewiele lepszy niż ten za 1 zł.
Czym jest to “nadmuchanie” pączka, o którym pani mówi? To drożdże?
– To często substancje dodatkowe. Przy odpowiedniej recepturze możemy uzyskać produkt wysoko wydajny. Możemy uzyskać np. ciasto wizualnie podobne do wysokiej jakości drożdżowego, które np. waży mniej. Fizycznie użyjemy mniej składników, a przez użycie substancji dodatkowych będzie ono bardziej wydajne, czyli więcej na tym zarobimy. W interesie osób sprzedających pączki jest to, żeby produkt wizualnie nie różnił się od tych, do których konsument jest przyzwyczajony, a był tańszy w produkcji np. dzięki użyciu mniejszej ilości surowców o wyższej cenie.
Na co zwrócić wobec tego uwagę?
– Oprócz rzucenia okiem na skład, to warto zwrócić uwagę na przykład na zapach. Jeśli w miejscu, w którym jest robiony, śmierdzi starym olejem, opary szczypią w oczy, to trzeba szybko uciekać, bo stary spalony olej jest dla nas po prostu toksyczny.
A czy takie hasła jak “tradycyjne” czy “domowe” mają potwierdzenie w rzeczywistości?
– Za każdym razem, gdy widzę takie hasła, zapala mi się lampka i idę to sprawdzić. I nie tyczy się to tylko pączków, ale wszystkich produktów. Coraz częściej taki napis nie oznacza kompletnie nic i jest po prostu tanim chwytem marketingowym. Czasami jest minimalne uzasadnienie dla użycia takich sformułowań, ale nawet w najlepszych cukierniach nie wyklucza to użycia składników, które dostępne są na rynku od kilkunastu czy kilkudziesięciu lat, o których “babuniom” i “dziaduniom” się nawet nie śniło.
Anna Makowska, Doktor Ania archiwum prywatne
Najczęściej jemy oczami, a pączki są kolorowe, mają posypki, oblane są czekoladą, w środku mają krem krówkowy lub słony karmel.
– Dla mnie pseudokremy oparte na byle jakich składnikach to jest dramat i omijam je szerokim łukiem, ale rozumiem, że ludzie są zainteresowani próbowaniem nowych smaków. W próbowaniu nie ma nic złego. Trzeba tylko pamiętać, że taka polewa to dodatkowa porcja cukru z tłuszczem. A to jest naprawdę spora dawka cukru w przypadku grubej warstwy takiego kolorowego lukru oraz tłuszczu w porcji kremu, czy w polewie czekoladopodobnej. Zdarza się, że to tłuszcz częściowo utwardzony, czyli dla nas szkodliwy. Im więcej polew i posypek, tym gorzej. Poszłabym w prostotę i minimalizm, wybrałabym pączka z dżemem. To najczęściej nie jest dżem wysokiej jakości, ale z pewnością jest to bezpieczniejszy wybór niż wszelkie kremy, które najczęściej są polem minowym.
Na co można się w takich kremach natknąć?
– Najczęściej to cukier z tłuszczem, a jeśli ktoś idzie po kosztach, to używa tłuszczu niskiej jakości, zdarza się, że jest to tłuszcz częściowo utwardzany zwany też częściowo uwodornionym. Ten składnik powinien nas zaalarmować. Podobnie jak tłuszcz utwardzony. Lepiej ich unikać.
Czym są te tłuszcze?
– To tłuszcze poddawane różnym procesom produkcyjnym. Upraszczając, tłuszcz utwardzamy, m.in. dlatego, że jest on łatwiejszy w użyciu. Tłuszcze utwardzone całkowicie są mniej niekorzystne dla organizmu, więc jeśli miałabym wybierać z tych dwóch, wybrałabym całkowicie utwardzony. Natomiast najlepiej wybierać po prostu produkt ze zwykłym tłuszczem. Jeśli w składzie pączka nie ma informacji o utwardzaniu lub uwodornieniu, to znaczy, że to zwykły tłuszcz. Producent zawsze ma obowiązek informowania na etykiecie, jakiego tłuszczu używa.
A jak jest z olejem palmowym?
– Olej palmowy jest niepotrzebnie demonizowany. Ma parametry, które nie są jakoś specjalnie super korzystne dla naszego organizmu, ale nie jest trucizną. Sposób jego pozyskiwania jest kontrowersyjny i dlatego staram się go unikać. Ale mówienie, że olej palmowy nieutwardzony jest trujący, to dla mnie nadużycie. Natomiast ten utwardzony i częściowo utwardzony to słaby wybór, jak dla mnie wręcz dyskwalifikujący produkt z takim składnikiem.
Donaty, faworki, churrosy – to dobre alternatywy dla pączków?
– Nie do końca, bo to wszystko jest smażone na głębokim tłuszczu. Jeśli to stary tłuszcz, a produkt nie został odsączony, tylko nim ocieka, czy nasiąkł, to żadna alternatywa. Trudno zaproponować jakąkolwiek alternatywę dla pączka, bo pączek jest specyficznym wypiekiem. Lepiej zjeść jednego pączka o składzie zbliżonym do naturalnego niż posiłkować się pseudozdrowymi alternatywami czy produktami “light”. Jeśli szanujemy tradycję lub chcemy tego pączka po prostu zjeść, to nie ma co robić z tego wielkiego halo i oszukiwać samego siebie. Są pączki o lepszym i gorszym składzie, ale nie ma pączków „zdrowych”. Pączek to pączek. Może mieć różne składy, ale jeśli chodzi o wartości odżywcze, to zwykle wśród pączków z dżemem będzie podobnie. Różnica jest w przypadku porównania zwykłego pączka do produktu z kremem, polewą, posypką itp., bo dodatki podbijają zawartość cukru i tłuszczu.
Jakość i umiar wydają się być jedyną receptą.
– Ludzie czasami wpadają w spożywcze pułapki. Jeśli łączymy emocje z jedzeniem i mamy z tyłu głowy zakazy, musimy się bez przerwy wszędzie pilnować, konsekwencją może być niezdrowe podejście do jedzenia. A w tłusty czwartek następuje zdjęcie blokady. To jest chyba najbardziej niezdrowe, bo czujemy się bezkarnie. A skoro można, to trzeba się nażreć do oporu, bo potem nie będzie już można. Jeżeli człowiek nie myśli o jedzeniu w kategoriach emocji: wolno, nie wolno, to za karę, a to w nagrodę, to pączek nie jest aż takim przedmiotem pożądania. Jeśli można go zjeść każdego innego dnia, to tłusty czwartek nie będzie dla mnie wielkim świętem, gdzie „w końcu mogę”. Bo przecież tak naprawdę mogę każdego dnia.
Ale jest to dzień mocno zakorzeniony w naszej kulturze.
– Niektóre kulturowe aspekty związane z jedzeniem są bardzo niezdrowe. Już pomijam styl kuchni polskiej i przejadanie się na święta. Najbardziej fatalne jest dla mnie zjawisko postrzegania nadwagi czy otyłości u dzieci jako oznaki zdrowia. To jest społecznie bardzo szkodliwe! Starsze pokolenia nadal uważają, że bycie szczupłym jest oznaką choroby, natomiast lekka nadwaga jest normą, do której należy dążyć. Konsekwencją może być faszerowanie dziecka byle czym, byle tylko zjadło czy uczenie dzieci jedzenia na siłę. Mamy w Polsce epidemię otyłości, również u dzieci, a nawet u niemowląt! Dlatego wpychanie w dzieci pączków i nagradzanie słodyczami jest dla mnie czymś bardzo złym na wszystkich możliwych płaszczyznach.
Tłusty Czwartek. Kolejki po pączki w Gdańsku BARTOSZ BAŃKA
To są skrajności: albo jesteśmy za szczupli, albo mamy nadwagę, cały czas na diecie, albo cały czas jemy.
– Tak się nie da funkcjonować. Dlatego tam, gdzie mogę, staram się zachęcać, aby oddzielić emocje od jedzenia. Słodycze, w tym pączki, nie są niczym zakazanym. Są naturalnym elementem naszego menu i pora przestać postrzegać je jako Święty Graal. Nie czekajmy na odświętne okazje jako usprawiedliwienie obżarstwa, nie nagradzajmy się słodyczami, nie uczmy tego dzieci, bo z tego schematu jest się później bardzo trudno wydostać. Warto mieć zdrowe podejście do jedzenia. Skoro zjem dziś pączka, to odmówię zjedzenia cukierka, gdy ktoś mnie poczęstuje, czy pominę dokładkę oraz pójdę na spacer czy siłownię z okazji przyjęcia tych dodatkowych dziesięciu łyżeczek cukru. Pączek to tylko pączek – produkt spożywczy jak każdy inny. W cukierni jest przecież codziennie, tylko nie zwracamy na niego uwagi.
*Anna Makowska – doktor nauk farmaceutycznych, jako Doktor Ania prowadzi bloga (www.doktorania.pl/blog), na którym pomaga Polkom i Polakom zmienić złe nawyki żywieniowe i dokonywać świadomych wyborów konsumenckich. Autorka artykułów do czasopism branżowych i lifestyle’owych oraz książek “Smart Shopping. Kupuj świadomie, żyj zdrowiej” i “Żywność dla dzieci”. Ma także podyplomowo ukończoną dietetykę i żywienie człowieka, psychodietetykę oraz pedagogikę. Prowadzi program “Zdrowo dla odmiany” na kanale Food Network Polska. Można ją znaleźć na Facebooku i Instagramie (@doktorania).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS