Na premierze – jak to się mówi – była cała Warszawa. Powodów było kilka – ale najważniejszym był on – Jontek. Najpiękniejsze arie w “Halce” nie należą do niego, ale dla słuchaczy liczy się to, że zaśpiewał je Piotr Beczała.
Fani Beczały są w stanie pokonać Atlantyk, by usłyszeć go w nowojorskiej Metropolitan Opera, wydać od 300 do 500 euro na bilet do mediolańskiej La Scali, i czekać kilkanaście godzin w kolejce do Opery Wiedeńskiej, aby zobaczyć go na scenie. Tak samo było w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie – bilety na “Halkę” z tenorem sprzedały się w kwadrans.
Skarb narodowej wokalistyki
W IV akcie jest już po wszystkim. Porzucona przez Janusza Halka za chwilę popełni samobójstwo. Jontek jeszcze tego nie wie, jeszcze śpiewa swoją pieśń – skarb narodowej wokalistyki. O tej arii mówi się, że jest polskim “E lucevan le stelle” – arią Cavaradossi’ego Toski Pucciniego, ale prawda jest taka, że to nasz Moniuszko wyprzedził Włocha o jakieś 50 lat.
WIDEO: Premiera “Halki” w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej
W inscenizacji Mariusza Trelińskiego z genialną scenografią Borisa Kudlicki “Halka” jest pokojówką z Hotelu Kasprowy. Jesteśmy w jakimś ’75 roku – “Kasprowy” zbudowany na polecenie Edwarda Gierka jest w PRL-u luksusowym hotelem dla gości dewizowych, ale także dla cinkciarzy i badylarzy.
Oto najsłynniejszy polski mazur – made in Polska Ludowa. Ta inscenizacja dwa miesiące temu podbiła Wiedeń.
ZOBACZ: Moniuszko w Buenos Aires. Flisak Franek zakochany w Zosi. Reportaż w Polsat News w środę o g. 16:30
Cały reportaż z premiery w niedzielę w Polsat News.
Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo…
emi/ Polsat News
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS