Debiutujący właśnie na Switchu “Snack World: The Dungeon Crawl” to tylko jedna ze składowych uniwersum, w którego skład wchodzą gry, seriale, mangi i zabawki. Niestety, atrakcje te zarezerwowane są dla Japonii i Australii, a my dostajemy na tę chwilę jedynie grę, od sukcesu której uzależniony jest dalszy rozwój tego świata na zachodzie.
“Snack World: The Dungeon Crawl” to gra RPG, w której wcielamy się w bohatera z amnezją i już po chwili zaczynamy otrzymywać zlecenia od króla Tutti Frutti. Na pierwszy rzut oka rozgrywka jest bardzo prosta – łapiemy zlecenie, wybieramy na mapie pożądaną lokację i udajemy się tam, by pokonać wszystkich wrogów oraz zebrać skrzynki z łupami. W ten sposób rozwijamy też naszego bohatera i zdobywamy fundusze na ulepszanie swojego ekwipunku. Walka toczy się w czasie rzeczywistym, jednak brakuje jej dynamiki takich produkcji jak “YS” czy “Rune Factory”. Bardzo fajnym rozwiązaniem jest to, że nasz bohater może zabierać na misję kilka broni, jednak każda z nich wraz z korzystaniem z niej traci “energię” i wchodzi w to lekki element taktyczny, gdyż nie wszystko działa tak samo na każdego wroga. Tym, co jednak najbardziej odróżnia tę produkcję od innych gier, są tytułowe Snacki.
Snacki to postacie, które mogą nam towarzyszyć w misjach i pomagać w starciach z przeciwnikami. Snackami mogą być napotkani bohaterowie, którzy sami oferują swoją pomoc, ale też nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy wśród swoich Snacków mieli spotkane po drodze stwory. W grze znalazło się miejsce na ponad 160 wrogów i 90 postaci czekających na spotkanie, więc mamy tu ponad 250 możliwych Snacków do zrekrutowania. Tu też oczywiście wchodzi lekkie planowanie, bo musimy się zdecydować, które Snacki zabieramy na którą misję.
Motyw jedzenia przewija się tu cały czas. Królestwo Tutti-Frutti, lokacje takie jak Falafel Flats czy Gumbo Grotto, ciągłe odniesienia do jedzenia w dialogach oraz zbieranie pożywienia i napojów, które – jak się pewnie domyślacie – możemy jeść i pić. Dużo jest tu humoru, który wylewa się z praktycznie każdego dialogu, choć co niektórym może nie odpowiadać duże nasilenie słów pokroju “damn” czy “ass” (w końcu to gra dla dzieci!).
Warto też pochwalić “Snack World: The Dungeon Crawl” za oprawę graficzną. Tytuł ten wygląda przepięknie, w szczególności na trochę mniejszym ekranie Nintendo Switch Lite. W parze z oprawą idzie bardzo przyjemne dla ucha udźwiękowienie, jednak cały czas czai się za nimi rwąca animacja. Największe spadki płynności dopadną Was poza misjami (np: w królestwie Tutti-Frutti), choć nie są też rzadkością podczas misji.
Wszystko pięknie i czas pędzić do sklepu? No nie do końca. Po kilku godzinach gra zaczyna się robić strasznie monotonna, bo większość misji to po prostu “idź przed siebie – bij – zbierz łupy – wyjdź”, rozgrywające się na dodatek w bardzo podobnych do siebie lokacjach. Jakieś urozmaicenie zadań na pewno pomogłoby w dalszym poznawaniu historii i rozwijaniu swojej postaci. Trudno było mi się też pozbyć uczucia, że grając w to na Switchu w 2020 roku w Polsce, coś tracę, bo przecież nie mam łatwego dostępu do mangi, anime czy zabawek (które dodatkowo łączą się z grą) rozbudowujących ten świat.
“Snack World: The Dungeon Crawl – Gold” mógł robić większe wrażenie na 3DSie, jednak po przeniesieniu go na Switcha miałem wrażenie, jakbym dostał w ręce produkt trochę wybrakowany. Być może niektóre decyzje gamedesignerskie miały sens w 2017, ale dziś tytuł ten może mieć problem ze zdobycie fanów na zachodzie. A szkoda, bo potencjał był duży, ale mi się go już dalej po prostu nie chce szukać.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS