Że Brzozów schodzi na psy, wiadomo nie od dzisiaj. Tym razem jednak została przekroczona kolejna granica. 12 lutego po południu do miejscowej lecznicy weterynaryjnej na pełnym gazie podjechał samochód, który przywiózł obficie broczącego krwią psa. Dzięki błyskawicznej akcji znanemu miejscowemu lekarzowi udało się ocalić zwierzę od niechybnej śmierci przez wykrwawienie. Ofiarą była młoda, rasowa suczka rasy chart rosyjski (borzoj), a do dramatu doszło przed bramą do stacji uzdatniania wody na Jakli w Brzozowie – poinformowała zrozpaczona właścicielka zwierzęcia. Jak się okazało pies został ranny najprawdopodobniej wskutek postrzału. Tak wynika z informacji, które otrzymaliśmy w lecznicy. Suczka o imieniu Anaid miała w szyi, okrągłą regularną ranę o średnicy ok. 1,5 cm i ogromne spustoszenia wewnątrz ciała (rozdarta tętnica oraz poszarpane mięśnie i ścięgna, a także prawdopodobnie naruszony nerw). Zwierzę bardzo cierpiało. Jak dowiedzieliśmy się od członka jednego z brzozowskich kół łowieckich, mogło to być efektem postrzału z broni małokalibrowej. – Pocisk przecina skórę, a następnie wirując „rozkwita”, pustosząc organizm zwierzęcia. Chodzi o jak najszybsze spowodowane śmierci zwierzyny – powiedział nam ekspert myśliwski. Potwierdza to właścicielka, która tuż przed wypadkiem usłyszała głośny krótki hałas, jakby trzaśniecie, a następnie skowyt pupilki. Jak się okazało, musiała przebyć ok. 300 m, żeby odnaleźć pupilkę. – Anaid jak co dzień podczas spaceru odbiegła ode mnie, penetrując krzaki i łąki. To zwierzę bardzo przyjaźnie usposobione do ludzi i zupełnie się nimi nie interesujące, więc gdy usłyszałam ten odgłos i jej skowyt, pobiegłam w tym kierunku i zastałam ją leżącą przy drodze, tuż obok stacji na Jakli – powiedziała. Zwierzę leżało tuż przy drodze, krwawiło, nie miało innych obrażeń oprócz małego, krwawiącego otworu. Gdyby raniło się np. drutem czy gałęzią, otwór byłby poszarpany, nieregularny i nie byłoby tak rozległych obrażeń wewnętrznych. – W Polsce obowiązuje zakaz strzelania do psów, a to jak potraktowano tego charta, to czyste barbarzyństwo – skomentował myśliwy.
Być może chodzi o zawiść, gdyż charty rosyjskie to psy rasowe i dość rzadkie. Niemniej jednak należy wyraźnie powiedzieć, że Anaid spełniała wszystkie wymogi (czip, tatuaż, adresatka z telefonem właściciela), znajdowała się w miejscu mało uczęszczanym, nie w lesie, z dala od ludzi i dróg, a przede wszystkim pod kontrolą właścicielki, która jako trenerka zwierząt zawsze dbała o bezpieczeństwo ludzi, innych zwierząt i uczestników ruchu drogowego. Anaid prawdopodobnie wyjdzie cało i będzie miała więcej szczęścia niż inne charty zamordowane w Polsce przez sadystów, lecz nigdy już nie odzyska dawnej sprawności i radości życia. Dobrze, że sprawą zainteresowała się brzozowska policja, która rozmawiała już z weterynarzem. Sprawę mogą wyjaśnić dalsze badania zwierzęcia oraz zeznania pracownika stacji, który na odgłos strzału wyszedł za bramę i biernie, choć z zaciekawieniem z odległości kilku metrów obserwował właścicielkę próbującą ratować swoją przyjaciółkę. W końcu nie miał obowiązku pomocy, widocznie nie ma co się mieszać, skoro gdzieś w pobliżu czyha anonimowy strzelec? A ciekawość to przecież nie grzech.
***
Że Brzozów schodzi na psy, to wiadomo już od dłuższego czasu. Ale po co od razu do nich strzelać? Jutro może być inny pies albo biegacz, albo ekolożka walcząca z oczyszczalnią, albo dziecko z matką na spacerze? Na osobę, która pomoże w ujawnieniu sprawcy czeka nagroda. Gdyby ktoś, coś – prosimy o kontakt z redakcją.
red
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS