Częstą przyczyną zalania jest pęknięta rura, co w konsekwencji może doprowadzić do kosztownego remontu. Podpowiadamy, jak tego uniknąć.
Zalany dom to bardzo kosztowny rodzaj powodzi. Woda może uszkodzić podłogę, strop, ściany, urządzenia elektroniczne i inne wartościowe przedmioty. Naprawa szkód i wymiana zepsutych sprzętów słono kosztują. Czasami trzeba jeszcze zadośćuczynić sąsiadowi. Jeżeli woda przedostanie się do jego mieszkania, mamy podwójny kłopot. Zgodnie z powiedzeniem: lepiej zapobiegać niż leczyć.
Zacznijmy od podstaw, o których powinien pamiętać każdy przezorny domownik. Na czas dłuższego wyjazdu zakręcamy zawory. Co jakiś czas sprawdzamy stan wężyków. Systematycznie udrażniamy kanalizację i rury odpowiednimi środkami chemicznymi, a także dokładnie zakręcamy krany, szczególnie przed pójściem do łóżka.
Zainstaluj alarm
Musimy także pamiętać o jednej z najczęstszych przyczyń zalania, jaką jest pęknięta rura. Szczególnie narażone są miejsca w pobliżu podgrzewaczy wody, grzejników, zlewów, zmywarek, pralek i pomp ściekowych. Najlepszą profilaktyką jest zamontowanie na rurach wykrywacza wody.
– Niewykryta szybko awaria może spowodować duże szkody. Lepiej unikać wysokich kosztów, umieszczając Leak Alert wszędzie tam, gdzie istnieje możliwość zalania lub wycieku. Gdy zostanie wykryty wyciek, wykrywacz uruchomi głośny alarm dźwiękowy – doradza Marcin Salata, manager marki Zircon w Lange Łukaszuk.
Dodaje, że wykrywacz przyda się nie tylko w domu czy mieszkaniu, lecz także w piwnicy i garażu. Słowem: wszędzie tam, gdzie zalanie jest potencjalnym niebezpieczeństwem.
Wykrywacz, unosząc się na wodzie, emituje sygnał alarmowy aż przez 72 godziny (to przewidywany czas pracy baterii). Jeżeli wyciek nastąpi pod nieobecność domowników, daje to szanse, że sąsiad usłyszy dźwięk urządzenia i poinformuje o problemie. Długi czas emisji sygnały może okazać się zbawienny w przypadku zalania pomieszczeń, do których zagląda się sporadycznie.
Dużą zaletą wykrywacza jest to, że do pracy nie potrzebuje kabli – jest na baterie 9V. Gdy źródło energii się wyczerpuje, urządzenie wysyła ostrzeżenie.
– Aby przetestować baterię, wystarczy dotknąć dwóch sensorów styku zwilżonymi palcami, nasłuchując serii dźwięków – tłumaczy Marcin Salata.
Innym atutem przemawiającym za tym sposobem uniknięcia problemu zalania jest prosty montaż wykrywacza. Należy umieścić urządzenie skierowane frontem do góry i płasko na powierzchni np. podłogi. Metalowe styki czujników muszą być skierowane w dół.
– Wykrywacz nigdy nie będzie działał poprawnie przy ustawieniu pionowym – przestrzega ekspert. – Trzeba wcześniej pamiętać o poprawnym zainstalowaniu baterii zgodnie z instrukcją – dodaje.
Rozmroź rury
Są także inne sposoby zapobiegania. Zimą z pomocą może przyjść opalarka, niezwykle przydatna, gdy rury zamarzną, co zwiększa ryzyko pęknięcia. Z odmrażaniem przy pomocy opalarki poradzi sobie każdy. Nie ma tu specjalnych wytycznych czy zaleceń. Potrzebna jest ostrożność i cierpliwość.
Trzeba jednak wiedzieć, po którą opalarkę sięgnąć. Podstawowy model w zupełności wystarczy.
Opalarki przydają się nie tylko przy remoncie lub przy renowacji mebli do usuwania starych powłok lakierniczych. Równie dobrze wykorzystuje się je do nieoczywistych celów – na przykład zimą do smarowania nart na gorąco. Pamiętajmy tylko, żeby przed wyjazdem na stok, zabezpieczyć rury przed pęknięciem i uchronić dom przed zalaniem.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS