Podsumowanie 45. plebiscytu „Gazety Olsztyńskiej” i „Dziennika Elbląskiego” na najpopularniejszego sportowca województwa wspominam z łezką w oku, bo gościem honorowym był Ireneusz Kluczek, pierwszy warmińsko-mazurski olimpijczyk.
Natomiast za Sportowca 60-lecia Warmii i Mazur zdecydowaną większością głosów uznano niezapomnianego rajdowca Mariana Bublewicza.
Głównymi bohaterami wieczoru byli jak zwykle laureaci plebiscytu. Tym razem stawili się prawie wszyscy: zabrakło jedynie siatkarzy Pawła Papke i Wojciecha Grzyba, którzy musieli tego dnia wyjechać na mecz ligowy do Rzeszowa. Karol Jabłoński przyleciał do Olsztyna specjalnie na bal z… Walencji, a kajakarz Tomasz Mendelski z obozu kadry w Portugalii.
Oficjalną część Balu Sportowca poprowadzili Paweł Jarząbek i Artur Dryhynycz z działu sportowego „GO”. Jarząbek wypowiedział wtedy bardzo znamienne słowa, które zachowałem w prywatnym nagraniu: „W tych zwariowanych czasach szaleńczego wyścigu za pieniędzmi, sukcesami i posadami już właściwie tylko sport pokazuje i promuje ludzką szlachetność i wrażliwość. Uzmysławia do jak wielkich wyrzeczeń skłonny jest człowiek. Wyniki sportowców to przecież efekt ich gigantycznej pracy wykonywanej każdego dnia”.
Jak zawsze wiele emocji wzbudziło losowanie nagrody dla uczestników plebiscytu, którą tym razem była Skoda Fabia. W roli „sierotki” wystąpił sam mistrz Jabłoński, który ze sterty rekordowej liczby (ponad sto tysięcy!) kuponów wyciągnął jeden: z nazwiskiem Narcyzy Dąbrowskiej z Pasłęka.
Szczególnym uczestnikiem tamtego balu był Ireneusz Kluczek, który w latach sześćdziesiątych trzykrotnie wygrywał nasz plebiscyt. Od czterdziestu lat mieszkał w Warszawie, ale jak sam mówił: — Byłem, jestem i będę zawsze olsztyniakiem.
Do Olsztyna pan Ireneusz przyjeżdżał zawsze z wielkim sentymentem i wzruszeniem. — To przecież moje miasto. Bez Olsztyna byłbym zupełnie innym człowiekiem i na pewno nie lepszym. Ja przecież zawsze byłem i jestem chłopakiem stąd…
Tak się złożyło, że podczas tamtego balu siedzieliśmy przy wspólnym stoliku. Ireneusz Kluczek okazał się przesympatyczną osobą, niezwykle ciepłą i bezpośrednią, bez cienia zarozumiałości. Rozumieliśmy się bez słów, wystarczyły gesty. Może wynikało to i z tego, że byliśmy rówieśnikami, którzy pamiętali atmosferę społeczną i polityczną przeżytych lat. Mogę stwierdzić bez ogródek, że od tamtego spotkania byliśmy wręcz zaprzyjaźnieni. Przez następne lata odbyliśmy wiele wspólnych rozmów, zaliczyliśmy też kilka niezwykle udanych spotkań, przesyłaliśmy sobie rozmaite życzenie. Ostatnio Ireneusz miał do mnie pretensję, że mimo zaproszeń nie odwiedzam go w stolicy. Postanowiłem, że w końcu zrobię to w lipcu 2019 roku. Niestety, nie zdążyłem, bo pierwszy olimpijczyk w historii z naszego regionu zmarł 29 czerwca w wieku 78 lat…
Lech Janka
[email protected]
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS