Patryk Pawluczuk ma 25 lat i pochodzi z Nowego Korczyna. Jako jedyny w Polsce studiuje grę na dudach szkockich na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach. Swoje umiejętności rozwija pod czujnym okiem doktora Lindsaya Davidsona, pierwszego w historii muzyka, który uzyskał dyplom uniwersytecki w zakresie gry na dudach.
Choć aktualnie dudy nie są w Polsce aż tak popularne, a większość osób gra na nich jedynie hobbystycznie, to kiedyś były instrumentem powszechnie używanym. Nic więc dziwnego, że Patryk zakochał się w nich od pierwszego wejrzenia.
– Byłem dzieckiem, kiedy pierwszy raz usłyszałem dudy w telewizji – opowiada student. – Pamiętam, że był to utwór „Amazing Grace”. Ten dźwięk utkwił w mojej głowie i był stale odświeżany. W liceum wszystko nabrało rozpędu. Wtedy poznałem doktora Lindsaya Davidsona, który pozwolił mi spróbować swoich sił w grze na dudach. Pamiętam, że byłem w stanie wydać tylko kilka dźwięków. Po tym spotkaniu stwierdziłem, że to jest to, czym chcę się w życiu zajmować.
Doktor Davidson pochodzi ze Szkocji. Skończył studia w zakresie gry na dudach na uniwersytecie w Edynburgu, ale aktualnie mieszka w Krakowie. Do Kielc przyjeżdża specjalnie na lekcje z Patrykiem.
– Doktor Davidson jest niezwykłą osobą i potrafi zarazić swoją pasją zarówno do instrumentu, jak i do nauczania. Jego ogrom wiedzy i opowieści o tym, jak dudy funkcjonują w Szkocji oraz znajomość świata sprawiły, że stał się dla mnie autorytetem i chcę przynajmniej w jakiejś części osiągnąć to co on – przyznaje Patryk.
Dudziarz przekonuje, że jego pasja nie kończy się na muzyce celtyckiej i folklorze. Z tego wyjątkowego instrumentu da się wydobyć również inne ciekawe dźwięki idące z duchem czasu.
– Na świecie są zespoły i twórcy, którzy tworzą muzykę elektroniczną oraz rockową przy wykorzystaniu dud. Wśród moich ulubionych znajduje się chociażby Lincoln Hilton. Dudy coraz częściej zaczyna się wykorzystywać w sposób nietypowy. Ludzie mają różne pomysły. Ostatnio widziałem nagranie, na którym dudziarz na monocyklu przebrany za rekina grał utwór „Baby shark”. Po internecie krąży też przebój „Old town road”.
W Polsce jest osiem rodzajów dud. Patryk gra głównie na szkockich, ale próbuje swoich sił również na hiszpańskich. – One różnią się przede wszystkim skalą wydawanego dźwięku. Dudy szkockie mają tylko dziewięć dźwięków i jest to skala diatoniczna, z kolei w hiszpańskich występują wszystkie półtony, czyli jest to instrument, na którym można zagrać o wiele więcej utworów. Swoją naukę zaczynałem od instrumentu, który się nazywa practise chanter, to jest taka przebierka do ćwiczeń, trochę podoba do fletu prostego, w którą bezpośrednio wdmuchujemy powietrze. W ten sposób zacząłem poznawać dźwięki. Z czasem zrozumiałem też, że ten instrument wymaga dużej precyzji i dobrego połączenia między umysłem, a palcami, a to nie jest takie proste.
Student podchodzi do tematu bardzo poważnie, dlatego też oprócz zakupienia profesjonalnego instrumentu, zaopatrzył się również w oryginalny szkocki strój. Jak na ten fakt reagują jego rówieśnicy?
– Niektórzy to krytykują, ale myślę, że robią to dlatego, że sami nie mieliby odwagi założyć czegoś podobnego. Poza tym spotykam się z bardzo pozytywnym odbiorem. Ludzie chwalą to, że potrafię bez skrępowania wyjść w tym stroju z domu. Często też słyszę od kobiet, że mężczyźni w kiltach im się podobają.
Choć za Patrykiem dopiero pierwszy semestr studiów, dokładnie wie, co chciałby robić w przyszłości. Ma zamiar otworzyć własną szkołę dudziarską i dzielić swoją pasję z innymi.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS