22 listopada to data, która dla byłych pracowników Dolnośląskiej Fabryki Instrumentów Lutniczych ma szczególne znaczenie. To właśnie tego dnia, w imieniny Świętej Cecylii, patronki muzyków i lutników, spotykają się, by z radością, a nierzadko też sentymentalną łzą, wspominać czas spędzony w DEFIL-u. – Dzień Świętej Cecylii to nasze święto. To czas, kiedy możemy razem usiąść, pośpiewać, zagrać i przypomnieć sobie dawne czasy – mówi Krzysztof Węgrzyn, jeden z organizatorów wydarzenia i były pracownik fabryki.
Dolnośląska Fabryka Instrumentów Lutniczych była nie tylko zakładem pracy, ale również istotnym elementem powojennej historii i tożsamości Lubina. Jej działalność wykraczała poza ramy produkcji instrumentów – wpływała też na kształtowanie lokalnej społeczności i rozwój miasta.
– Była miejscem, gdzie praca splatała się z pasją, a nasze instrumenty trafiały w ręce muzyków w całym kraju, a nawet za granicą. To była ciężka praca, bo w większości na akord – opowiada Krzysztof Węgrzyn. Przedsiębiorstwo zatrudniało setki mieszkańców miasta i okolic, co nie tylko zapewniało byt wielu rodzinom, ale także zacieśniało więzi społeczne. – Tworzyliśmy jedną wielką rodzinę – to była praca zespołowa, a relacje między nami przetrwały do dziś – podkreśla lutnik.
Do Lubina przyjechał jako absolwent nowotarskiego technikum lutniczego, a początki swojej pracy pamięta, jakby to było wczoraj: – Przyjechaliśmy tu po maturze, grupą górali z Podhala. Wcześniej byliśmy tu na praktykach. Przyjechaliśmy tu w 1974 roku i zostaliśmy do dziś – wspomina.
DEFIL miał też ogromny wpływ na rozwój kultury muzycznej w Polsce. Produkowane tu mechanizmy pianinowe i instrumenty, w tym gitary, mandoliny czy skrzypce, stały się symbolem epoki PRL-u.
– DEFIL był marką rozpoznawalną w całym kraju. To dzięki niemu wielu muzyków, zwłaszcza amatorów, mogło zacząć swoją przygodę z muzyką. Nasze gitary były obecne w każdej szkole, w domach kultury, a nawet na profesjonalnych scenach – zaznacza Elżbieta Domin, która w fabryce pracowała przez 35 lat, zajmując się sprzedażą instrumentów.
Spotkanie to także okazja do przypomnienia defilowskich ciekawostek. Zakład zajmował duże obszary, a dziś młodsze pokolenia mieszkańców Lubina mogą nawet nie wiedzieć, że chodzą po miejscach niegdyś należących do DEFIL-u. Jednym z nich był „Tajwan” – teren, na którym na swój czas czekało drewno do produkcji instrumentów.
– Drewno do instrumentów wymaga specjalnego traktowania. Nie można użyć takiego, które dopiero co zostało ścięte. Na Tajwanie sztaplowaliśmy je w wielkie stosy, które musiały leżakować w odpowiednich warunkach przez kilka lat, zanim trafiły do dalszej obróbki – wyjaśnia Krzysztof Węgrzyn. Drewno pochodziło głównie z zakładu w Jordanowie na Podhalu – znanego wówczas dostawcy drewna rezonansowego. Po kilku latach spędzonych na Tajwanie trafiało do suszarni w fabryce, gdzie proces sezonowania trwał kolejne miesiące. – Tajwan znajdował się tam, gdzie teraz stoi nowoczesna galeria. Kiedyś była to strefa ogrodzona, pełna stosów drewna – opisuje.
Na dzisiejszym spotkaniu nie mogło zabraknąć hymnu lutniczego – utworu, który powstał w zakładowym ośrodku wypoczynkowym w Jarosławcu. Do melodii popularnej wówczas piosenki „Miała matka syna” ułożyli swój tekst o morowych lutnikach z Lubina.
– Śpiewaliśmy go wspólnie przy ogniskach, na plażach czy podczas zabaw. To była nasza piosenka, nasza duma – mówi Elżbieta Domin. Ona sama po przejściu na emeryturę na sześć kolejnych lat przyjęła funkcję kierowniczki ośrodka. – My naprawdę byliśmy jak rodzina. Integrowaliśmy się nie tylko w fabryce i po pracy, ale także podczas wyjazdów i spotkań organizowanych dla pracowników. Nasze dzieci do Jarosławca jeździły na kolonie – dodaje.
Dzisiejsza uroczystość rozpoczęła się od okolicznościowej mszy, po której załoga DEFIL-u spotkała się w sali audiowizualnej w Ogrodzie Zoologicznym. Dawni współpracownicy, a dziś często przyjaciele oglądali wyprodukowane przez siebie instrumenty, znajdujące się obecnie w depozycie Muzeum Historycznego. I oczywiście odśpiewali swój hymn. Nieodłącznym elementem ich świętowania jest również koncert – lutnicy każdego roku dowodzą nim, że ich talent i pasja nie gasną mimo upływu lat.
– Święta Cecylia to nie tylko nasza patronka, ale też symbol wielowiekowej tradycji lutniczej – wyjaśnia Krzysztof Węgrzyn. – 22 listopada to dla nas dzień, który łączy nas z muzyką i naszą historią. To niesamowite, że prawie dwadzieścia lat po zamknięciu zakładu wciąż udaje nam się spotykać co roku. To wydarzenie jest szczególnie ważne dla starszych pracowników, którzy mogą powspominać tę trudną, ale pełną pasji pracę – twierdzi.
– DEFIL to kawałek historii Lubina, ale też część nas – wtóruje mu Elżbieta Domin. – Chcemy, by młodsze pokolenia wiedziały, czym była fabryka i co oznaczała dla naszego miasta. To ważne, by pamięć o niej nie zginęła.
Fot. Marlena Bielecka
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS