A A+ A++

Mistrzowie Polski, zdobywcy PGNiG Pucharu Polski, jedna z najlepszych drużyn Starego Kontynentu, czyli PGE Vive Kielce. Zespół, którego żadnemu świadomemu kibicowi handballowemu przedstawiać nie trzeba. Już w najbliższy wtorek (11 lutego) ekipa Tałanta Dujszebajewa sprawdzi formę piłkarzy ręcznych Torus Wybrzeża Gdańsk.

Obie drużyny znajdują się na dwóch przeciwległych biegunach. Kielczanie odzyskali przywództwo w tabeli PGNiG Superligi po efektownym, bezdyskusyjnym zwycięstwie nad Orlen Wisłą Płock. Gdańszczanie z kolei szukają drogi powrotu na zwycięską ścieżkę i odbicie się od 11. miejsca, które jak wiadomo będzie oznaczało walkę grupie spadkowej. Kilka szans na poprawienie bilansu punktowego uciekło (jak choćby w Szczecinie) w nieszczęśliwych okolicznościach.

– Jesteśmy źli na samych siebie, bo wiemy, że przez te porażki uciekły nam play-offy. Jednak patrząc na ostatnie mecze widać, że nas to nie zdołowało i nie załamało, tylko zmotywowało do działania, do poprawy błędów, które notoryczne powtarzaliśmy, i przez które traciliśmy punkty w meczach, gdzie wygrana była na wyciągnięcie ręki. Niestety taki jest sport. W meczach takich jak z Mielcem u siebie czy z Piotrkowem na wyjeździe robiliśmy głupie błędy, które przeciwnik musiał wykorzystać i zamienić na łatwe bramki. Podsumowując: okres, w którym przegraliśmy kilka meczy, jest dla nas lekcją, bolesną, ale mimo wszystko lekcją, z której musimy wyciągnąć jak najwięcej i zamienić to na lepszą grę w następnych meczach – eksplikuje Michał Bednarek.

Podobnie było w rywalizacji w poprzedniej kolejce z Gwardią Opole:

– Zaważyła druga połowa, bo pierwszą zagraliśmy całkiem nieźle – rekapitulował po meczu Piotr Papaj. – Szkoda tych błędów w drugiej połowie i niewykorzystanych rzutów i to gdzieś  zadecydowało. Gwardia była skuteczniejsza i przeważyła szalę na swoją korzyść.

Teraz przed zawodnikami Krzysztofa Kisiela czas najwyższej próby sił, a możliwości ofensywne zespołu znacząco się uszczupliły przez kontuzję najskuteczniejszego pod bramką rywali gracza, czyli Mateusza Wróbla. Zespół Vive gra w zasadzie co trzy dni i z pewnością w Gdańsku więcej okazji do wykazania się otrzymają gracze mniej eksploatowani w minionych zawodach, co nie oznacza, że siła rażenia kieleckiej drużyny będzie mniejsza. Po pasjonującym, aczkolwiek wyczerpującym pojedynku w Lidze Mistrzów z Montpellier HB, w Trójmieście lider rozgrywek będzie zdecydowanym faworytem, ale recepta na wygraną jest zawsze taka sama:

– Rzucić jedną bramkę więcej niż przeciwnik – tłumaczy z uśmiechem kapitan Torus Wybrzeża. I dodaje – Vive to jeden z najlepszych zespołów globu. Wygrana z nimi jest bardzo trudna i ciężka do zrealizowania, ale na pewno nie jest niemożliwa. Zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy faworytem w tym spotkaniu, ale to może wpłynąć na naszą korzyść. W tym meczu nie mamy nic do stracenia, możemy jedynie się pokazać z dobrej strony. Powalczyć z najlepszymi zawodnikami w Europie, a jak to się skończy, to zobaczymy jutro. W sporcie wszystko jest możliwe.

Torus Wybrzeże Gdańsk vs PGE Vive Kielce, 11.02.2020 r., godz. 18:00, Hala AWFiS, ul. Kazimierza Górskiego.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułParada Gazdowska w Bukowinie Tatrzańskiej – piękna tradycja góralska (zdjęcia)
Następny artykułPrawo.pl: kupujesz drona? Będziesz musiał się zarejestrować