A A+ A++

 „Misją Kościoła nie jest umacnianie złudzeń, lecz raczej głoszenie Ewangelii i przywracanie ludziom nadziei, jest bowiem bardzo wiele rozpaczy” – powiedział Marii Chiarze Biagioni z włoskiej agencji katolickiej SIR nuncjusz apostolski na Ukrainie, abp Visvaldas Kulbokas.

Chiara Biagioni, SIR: upływa 1000 dni rosyjskiej agresji na wielką skalę. Jaka chwila najtrudniejsza i jaka najpiękniejsza zapisała się w pamięci Księdza Arcybiskupa?

Abp Visvaldas Kulbokas: Wśród najlepszych momentów zdecydowanie pamiętam, kiedy – był to maj 2022 roku – po raz pierwszy mogliśmy wyjść na zewnątrz bez obawy, że wpadniemy na minę przeciwpiechotną. Także w  Kijowie bowiem w lutym i marcu 2022 roku wszystko było zaminowane. Było wiele chwil trudnych. Z pewnością początkowy okres był wielkim szokiem, ponieważ wydarzenia rozwijały się bardzo szybko i nie było nawet czasu, żeby zrozumieć, czy Kijów jest już okupowany, czy też nie. To był bardzo burzliwy okres. Ale jest jeszcze jeden bardzo trudny aspekt, który trwa do dziś, a mianowicie więźniowie, wojskowi i cywilni. Od samego początku mieliśmy wiadomości o jeńcach. Wielu z nich przebywa w więzieniach od 1000 dni. Niestety, nie można dla nich niemal nic zrobić. Ta świadomość jest bardzo ciężka.

Ze wszystkim, co oznacza bycie więźniem.

– Dwa tygodnie temu Niezależna Międzynarodowa Komisja ONZ opublikowała nowy raport, w którym stwierdza, że ataki na infrastrukturę energetyczną, ponieważ są systematyczne – zmasowany atak miał miejsce wczoraj na niemal całym terytorium – stanowią zbrodnię wojenną. Ale sytuacja jeńców jest również ciężka, ponieważ wiąże się z torturami, brakiem komunikacji, brakiem higieny, brakiem bardzo wielu rzeczy. Wszystko to również stanowi zbrodnię przeciwko ludzkości. A na całej tej sytuacji ciąży fakt, że nie wiemy, jak ich uwolnić, nawet więźniów cywilnych. Obawiam się, że w przypadku wielu z nich, a są ich tysiące, nawet jeśli wojna się skończy, trudno mieć nadzieję, że zostaną uwolnieni, ponieważ nie ma ani międzynarodowych środków, ani wystarczających możliwości dwustronnego dialogu, aby przyjść z pomocą tym ludziom.

Tysiąc dni systematycznego ataku, każdego dnia. Jak Ukraina z tego wyjdzie?

– To zależy od regionów, ponieważ są miejsca, które cierpią z powodu nieco mniejszej liczby ataków i są regiony bliżej frontu. Wiadomości, które mam na temat ludności tych miast i wsi położonych blisko frontu wojennego, dotyczą osób, które musiały opuścić swoje domy i nic nie mają. Nie mają chleba, wody, ubrań, elektryczności, środków do życia. Przyszło im z pomocą wielu wolontariuszy, Caritas i innych organizacji humanitarnych. Nie można powiedzieć, że jest to piekło, ponieważ nie wiemy dokładnie, jak wygląda piekło, ale prawdopodobnie nie jest to bardzo dalekie od warunków życia, w jakich żyją ci ludzie.

Jaki jest dziś klimat w Ukrainie?

– Na pewno jest duże zmęczenie, szczególnie dlatego, że wiemy, iż nie ma wielkiej nadziei. Kiedy jakiś polityk z zagranicy mówi: „Zrobię wszystko, żeby zatrzymać wojnę”, to doświadczenie mówi nam, że nie jest tak łatwo spełnić te obietnice, bo rzeczywistość jest trochę inna. Zatem ludzie nie mają złudzeń. Wręcz przeciwnie, uważam, że misją Kościoła nie jest wzmacnianie iluzji, lecz raczej głoszenie Ewangelii i przywracanie ludziom nadziei, ponieważ jest bardzo wiele rozpaczy. To, co możemy dziś powiedzieć ludziom, to to, że nikt tak naprawdę nie może zagwarantować fizycznego przetrwania, przetrwania kraju, a nawet pomocy społeczności międzynarodowej. Ale możemy nadal mówić, że Pan Bóg nas miłuje, kocha każdego, nawet gdy jesteśmy zapomniani, opuszczeni, samotni, w tarapatach lub zabici. To przesłanie miłości i nadziei jest najważniejszym zadaniem Kościoła i Kościołów.

Nigdy wcześniej dyplomacja międzynarodowa nie posuwała się do deklaracji, rozmów telefonicznych… W oczach ludzi te propozycje wydają się zapowiadać kapitulację. Co oznacza „sprawiedliwy pokój”?

– Słowo „sprawiedliwy” oznacza nie fałszywy pokój, nie wyimaginowany pokój, to jest owoc czyjejś wyobraźni, ale prawdziwy pokój. „Sprawiedliwy” pokój oznacza również, że ci, którzy są odpowiedzialni, ci, którzy rozpoczęli wojnę, w jakiś sposób uznają swoją winę, ponieważ uznanie jest również sposobem na oficjalne postanowienie nie kontynuowania tego rodzaju działań w przyszłości. Sprawiedliwy pokój to również pokój, który jest nie tylko deklarowany na papierze, ale jest owocem przemiany mentalności. Jedna decyzja nie wystarczy, by zapanował pokój, podobnie jak działania jednego polityka nie wystarczą, by zostać obwinionym. Prawdziwy pokój wymaga zmiany mentalności od wszystkich. Ja również czuję ten moralny obowiązek. Każdy z nas jest wezwany przez Boga do podjęcia odpowiedzialności: co zrobiliśmy, czego nie zrobiliśmy? Wreszcie, pokój musi być głoszony jako dobro o wiele większe, niż wszelkie względy polityczne czy cele militarne. To głoszenie należy zatem również do koncepcji sprawiedliwego pokoju, a Kościół ma misję budzenia sumień, aby odzwierciedlały prawdę, że pokój jest rzeczywistością upragnioną przez Boga i za którą Bóg rozliczy w wieczności.

Jak Ksiądz Arcybiskup ocenia dyplomatyczną inicjatywę papieża Franciszka w Ukrainie?

– Przede wszystkim pozostaję przekonany, że Stolica Apostolska, choć nie ma armii ani wielu środków do dyspozycji i ma tylko Wiarę i Słowo, może i musi coś zrobić. Nie wiemy, kiedy zostaną osiągnięte jakiekolwiek rezultaty. Misja specjalnego wysłannika Ojca Świętego jest również w toku i ma – od samego początku – cele humanitarne, takie jak repatriacja dzieci, uwolnienie więźniów. Chociaż cele te są skromne, to jednak bardzo ważne, ponieważ otwierają lub utrzymują kanały dialogu. Nawet jeśli dotychczasowe rezultaty nie są zbyt widoczne, z pewnością kroki te należy kontynuować. W rzeczywistości poszedłbym dalej: misja specjalnego wysłannika musi zostać wzmocniona poprzez towarzyszenie mu. Przede wszystkim poprzez wspieranie go modlitwą i myślą, a nie pozostawianie go samemu sobie. W związku z tym uważam za bardzo konieczne tworzenie chrześcijańskich think tanków z wyszkolonymi ludźmi, którzy są w stanie rozwijać koncepcje, pomysły i projekty.

Rozmawiała Maria Chiara Biagioni (SIR)

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMost na Siewnej w Łodzi najwcześniej wiosną 2025 roku
Następny artykułЗеленский отказался подтвердить, что арсенал под Брянском поразили ATACMS