Kontrole na granicy z Niemcami. Problem głównie dla Polaków — ale nie tylko
Biznes Waltera — na który składa się zakład Loko Sorting GmbH i dwie firmy logistyczne — polega na odbiorach, sortowaniu i dostawach butelek pomiędzy sklepami, browarami i producentami napojów. Łącznie u Waltera pracuje ok. 200 osób, po połowie w sortowni i firmach transportowych. Z tej liczby większość dojeżdża zza granicy — głównie z Polski, a w przypadku kierowców także z Czech. Wznowione kontrole na granicach przy wjeździe do Niemiec mogą stanowić dla nich źródło dodatkowego stresu, obniżając w efekcie ich produktywność.
— To nie jest tak, że oni się skarżą. Ale po ludziach widać, jak destabilizująco działają na nich kontrole graniczne. Dla przykładu: zmiana zaczyna się o godzinie 14, a ja widzę pracowników czekających na miejscu już od godz. 13, bo wyjechali z domu wcześniej na wypadek kontroli, która akurat tego dnia im się nie przytrafiła. Ale nigdy nie wiedzą, czy nie przydarzy się dnia kolejnego — mówi Maik Walter. Efekt? Polscy pracownicy są zmęczeni i zestresowani.
Przedsiębiorca dodaje, że w przypadku spedycyjnej gałęzi jego biznesu niedogodności da się przeliczyć na konkretne straty pieniężne: W przypadku przejazdu transportu przez granicę trzeba doliczyć jedną lub dwie godziny opóźnienia. To zaś generuje straty rzędu 10 proc. na dany transport.
Strefa Schengen trzeszczy. Polskie firmy transportowe boją się o zlecenia
Kontrole granic … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS